- Byłam w domu małżeństwa Stanuchów, gdy odebrali list ze starostwa - mówiła wczoraj w sądzie w Nowym Sączu świadek Krystyna Ciciurko. - On bardzo się zdenerwował.
Mężczyzna przyznaje, że leczy stres u psychiatry, z czego jego przeciwnik wysnuł wniosek, że cierpi na chorobę psychiczną. - Zrobił ze mnie wariata. Zostałem upokorzony i wystawiony na pośmiewisko - żalił się Michał Stanuch. Badania wykazały, że może dalej prowadzić samochód.
Zakopiańczyk dowodził, że sprawy by nie było, gdyby sąd w Zakopanem nie wydał sąsiadowi jego zwolnień lekarskich. Sąd Okręgowy uznał jednak, że sąd w Zakopanem nie popełnił błędu. - Nie doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda, ponieważ jego przeciwnik, będący stroną postępowania, miał prawo wglądu do akt. Sąd nie ponosi winy za to, w jaki sposób on tę wiedzę wykorzystał - podkreślił sędzia Tomasz Białka.
Sędzia zwrócił nadto uwagę, że choroby Stanucha sprawiły, iż sprawę jego sporu z sąsiadem trzeba było aż 18 razy przekładać. Tymczasem jego oponent stawiał się za każdym razem.
Sąsiad 72-latka skomentował wczoraj "Krakowskiej" tę sprawę krótko:- Skoro sąd wydał mi dokumenty, to przecież prawa nie złamałem.
Prezes Sądu Rejonowego w Zakopanem Marek Marchalewicz dodaje, że sąd nie ma prawa ograniczać stronom dostępu do akt.
Michał Stanuch zamierza jednak odwołać się od wczorajszego orzeczenia.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?