O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie. Przez leżącą na zakopiańskich Hutach działkę państwa Bilan przebiegają dwie drogi, którymi do swoich domów dojeżdżają ich sąsiedzi oraz goście wynajmowanych przez nich kwater. Choć drogi te są wylane asfaltem, ich istnienie nie jest zaznaczone na żadnej mapie geodezyjnej.
- Asfalt na drodze został wylany w 2005 roku - mówi Krystyna Bilan. - Uprosiliśmy wtedy w zakopiańskim magistracie, by wylali asfalt na inne drodze, gminnej, prowadzącej do naszego domu. W dzień gdy były prowadzone prace nie było nas w domu. Po powrocie okazało się, że... asfalt leży, ale nie po tej stronie rzeki, po której powinien. Wylali asfalt na naszym ogrodzie. Tym samym drogowcy wykonali skrót dojazdowy do domu sąsiadów.
Nie chcąc wywoływać awantur Bilanowie pogodzili się więc z tym faktem, ale po kilku latach przejazdy ich drogą stał się niebezpieczny. W 2009 roku droga, woda zaczęła podmywać drogę. Utworzyło się osuwisko. Skraj drogi wisi już nad wodą. - Baliśmy się, że ktoś wpadnie do rzeki a cała wina za wypadek spadnie na nas jako na właścicieli terenu - mówi Andrzej Bilan. - Zdarzało się bowiem, że jeździły tędy nawet autobusy. Dlatego postanowiliśmy sprzedać miastu tą drogę za 150 tys. zł. To dla miasta nie dużo a przejazd byłby bezpieczny - dodaje.
Wówczas rozpoczęły się schody. Co prawda burmistrz Janusz Majcher początkowo wykazał zainteresowanie zakupem działki, ale by tego dokonać musiał uzyskać akceptację miejskich radnych. Ci od początku powiedzieli sprawie zakupu stanowcze "nie" i po pewnym czasie przekonali do swoich racji również burmistrza.
Zdaniem radnych, na Hutach - podobnie jak w wielu innych miejscach Zakopanego - jest bowiem bardzo zawiła sytuacja własnościowa. Co za tym idzie wielu innych górali mogłoby wzorem Bilanów zażądać odkupienia części swych działek, a to zrujnowałoby miejski budżet. - Uważam, że jedynym sposobem na rozwiązanie tego sporu jest dobrowolne przekazanie przez państwa Bilanów drogi na rzecz miasta - stwierdził wczoraj burmistrz Majcher. - Jeśli tak się nie stanie, a pan Andrzej zagrodzi swą własność to... sam straci dojazd do domu. Drogę w innym miejscu zastawią bowiem jego sąsiedzi. - Państwo Bilan sami nie wiedzą czego chcą. Raz deklarują oddanie działki za darmo, innym razem chcą za nią sporych pieniędzy - mówi radny Józef Kowalik, radny z Olczy.
Sytuacja na razie pozostaje patowa. 1 czerwca rodzina Bilanów ma spotkać się z burmistrzem Januszem Majchrem. Jeśli nie dojdzie na nim do żadnych ustaleń, Bilanowie wówczas zablokują przejazd przez swoją działkę.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?