Andrzej Stękała kiedyś w Zakopanem walczył o zwycięstwo, teraz chce wrócić do elity. Trzeba przerwać "cykl Stękały"

W tym sezonie pochodzący z Dzianisza skoczek rywalizuje głównie w "II-ligowym" Pucharze Kontynentalnym. Też bez większych sukcesów. - Jak zawsze walczę. Liczę na dużo więcej i chcę więcej, ale jak mówiłem już wcześniej, jestem trochę w kropce. Ani w tę, ani we wtę. Mam nadzieję, że w najbliższe dni przyniosą pozytywne skoki i to ruszy w końcu - przyznał Stękała po piątkowych kwalifikacjach kwalifikacjach.

Stękała w tym sezonie miał już okazję występów w Pucharze Świata. Pojawił się w Klingenthal, lecz wyniki dwóch z konkursów - 42. i 40. lokata - stałego miejsca w kadrze nie mogły mu dać. Teraz w Zakopanem staje przed kolejną szansą. Po kwalifikacjach wielkiego optymizmu nie ma, awansował, ale był najniżej z ośmiu Polaków - 42.

- Coś się zgubiło, szczerze mówiąc - sam nie wiem co. W Klingenthal pokazywałem się w lepszej strony. Wszystko było w porządku, cieszyłem się tymi skokami, ale to się gdzieś zatraciło. Oczywiście nadal ma radość ze skoków, chcę walczyć, potrzeba jednak trochę takiego pomysłu, co by tu zmienić. Na pewno chciałbym też takiego luźnego treningu, może z pięć belek wyżej i polatać. To od razu daje "kopa". Przyjdzie na to czas po niedzieli, bo w konkursie to mi nie dadzą wyższej belki (śmiech).

W Zakopanem Stękała występuje dzięki temu, że Polska jako organizator ma dodatkowe miejsca startowe (tzw. grupa krajowa). Droga do kadrowej piątki, która rywalizuje w PŚ regularnie, jest długa. Udział w zawodach na najwyższym szczeblu pokazuje, ile jeszcze jest do zrobienia.

- Jesteś w Pucharze Świata, chcesz chociaż minimum uzyskać. Nie da się powiedzieć, że skaczę zupełnie bez stresu, bo jednak z tyłu głowy to jest. Walczę z tym, jest nawet okej. Mam nadzieję, że to w końcu ruszy, będzie pozytywny skok i będę się tym nakręcać - mówił.

Dodał: - Im więcej dostajesz szans w Pucharze Świata, tym bardziej patrzysz na innych zawodników, że nie odstajesz tak bardzo. Brakuje ci pięć metrów, żeby być nawet dziesięć lokat wyżej, jest ciasno. Nie ma co mówić, że jesteśmy w nie wiadomo jakim dołku.

Przypomnijmy, że Stękała już dwukrotnie przebojem wdzierał się do kadry i światowej czołówki. W sezonie 2015-2016, jako 20-latek, zajął 6. miejsce w konkursie Trondheim. Dobra passa trwała wtedy tylko rok. Następny boom przyszedł w sezonie 2020-2021. Stękała miała pewne miejsce w kadrze na PŚ. Zdobył z kolegami w drużynie brązowe medal MŚ w lotach w Planicy (przełożone z poprzedniego sezonu na początek następnego, grudzień 2020) i MŚ na dużej skoczni w Oberstdorfie (marzec 2021). Indywidualnie w Pucharze Świata w Zakopanem, w jednym z dodatkowych konkursów w lutym 2021 r., był blisko zwycięstwa. Zajął 2. miejsce, przegrywając o z Ryoyu Kobayashim o zaledwie 0,3 pkt.

Wydawało się, że wielka kariera stoi przed nim otworem. W kolejnym sezonie, jeszcze ważniejszym, bo olimpijskim, stracił jednak formę (podobnie jak cała nasza kadra), nie pojechał na igrzyska do Pekinu. Wrócić do tej najlepszej dyspozycji już się nie udało.

- Mam nadzieję, że ten "cykl Stękały" pójdzie w niepamięć. Wracam myślami do tego, że walczyłem tutaj o zwycięstwo. Powiem szczerze, że wtedy mniej się stresowałem niż teraz. To trochę dziwne - powiedział.