Jeszcze kilka lat temu, zanim Polska i Słowacja nie weszły do Układu w Schengen, dzięki czemu zniknęły granice, pogranicznicy łapali w Tatrach przemytników, np. srebra. Dziś zamiast tego ostrzegają turystów przed zagrożeniami, ratują samobójcom życie, ścigają satanistów, m.in. w Dolinie Kościeliskiej, gdzie zniszczyli kapliczkę, złodziei i poszukiwanych listami gończymi.
- Naprawdę dużo czasu spędziłem w Tatrach, szczególnie na Rysach, gdzie bardzo często pełniłem wartę - mówi mł. chor. Gał. - Dziś kontrola na granicy została zniesiona, ale linia graniczna pozostała, więc trzeba jej nadal pilnować. Jak mówi, np. przed różnego rodzaju przestępcami poszukiwanymi przez sądy, którzy myślą, że w górach są bezpieczni. Okazuje się, że nawet na Rysach czy w innym trudnym terenie pogranicznicy mogą sprawdzić każdego w systemie.
- Pewnie, że nie zatrzymujemy każdego turysty, ale jak widzimy, że idzie facet bez bagażu, co chwila podejrzanie się rozgląda za siebie, na boki, to podchodzimy i pytamy, czy w czymś pomóc, i... sprawdzamy go w bazie - śmieje się Gał. - Intuicyjnie wyczuwamy, kto jest prawdziwym turystą, a kto nie, a kto chce się rzucić.
W ubiegłym roku dzięki szybkiej interwencji straży granicznej i straży parku udało się uratować aż siedmioro samobójców.
Pogranicznicy dzięki patrolowaniu Tatr, nawet w nocy, pomogli też zatrzymać braci bliźniaków z Zakopanego, którzy poćwiartowali ciało swojej siostry i zakopali w różnych miejscach Tatr. A dwa tygodnie temu po całodziennym czuwaniu w krzakach wytropili złodziei drogiego sprzętu taternickiego w Dolinie Lejowej.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?