Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy cykl "Krakowskiej" - Bogaci na Podhalu: Sprawdzamy na czym dorobił się Janusz Majcher

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Kto z nas nie chciałby być bogaty? Niestety, do grona finansowych potentatów dostają się tylko nieliczni biznesmeni, którym udało się znaleźć złoty przepis na robienie pieniędzy. Sporo takich osób żyje jednak na Podhalu. Czyżby górska ziemia sprzyjała robieniu pieniędzy? W najbliższych tygodniach będziemy o to pytać podhalańskich bogaczy. Na pierwszy rzut poszedł burmistrz Zakopanego.

W Zakopanem krążą plotki, że wielkich pieniędzy dorobił się... smażąc na Krupówkach gofry. Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego, twierdzi jednak, że to bzdura, ale przyznaje, że smykałkę do biznesu miał od najmłodszych lat. Pierwsze pieniądze zarobił już w wieku sześciu lat na zbieraniu... ziół. Później sprzedawał makaron, zabawki oraz piece centralnego ogrzewania. Burmistrz specjalnie dla "Krakowskiej" opowiada, jak zdobywał majątek.

Najpierw jednak o początki biznesowej kariery burmistrza postanowiliśmy zapytać starszych mieszkańców miasta pod Giewontem. Tylko oni mogą bowiem pamiętać jak na początku lat 70. przyszły samorządowiec zajął się biznesem. Co ciekawe, wszystkim naszym rozmówcom wydaje się, że pierwszym źródłem dochodu Majchra była... budka z goframi, którą ustawił na Krupówkach w okolicach dojścia do gmachu Muzeum Tatrzańskiego. To na tych słodkościach burmistrz miał dorobić się pieniędzy, które na początku lat 90. zainwestował w budynek byłej masarni - mieści się on na Krupówkach vis a vis kościoła pw. Św. Rodziny. Tam też wraz z żoną otworzyli regionalną restaurację.

Burmistrz Janusz Majcher zawsze miał smykałkę do robienia pieniędzy

Rodzina Majchrów to obecnie jedna z najzamożniejszych familii pod Tatrami. W ich rękach znajdują się kamienice, sklepy a w przeszłości także restauracje. Obecnie rodzinną firmą zarządzają głównie Grzegorz i Mateusz Majchrowie, ale do rodzinnego portfela większość majątku wprowadził ich ojciec Janusz. Senior rodu pewnie dalej samodzielnie powiększałby rodzinny kapitał, ale sześć lat temu został burmistrzem Zakopanego. Wówczas polityka odciągnęła go od biznesu.

- Wbrew temu, co mówią ludzie, nigdy gofrów nie sprzedawałem, ani tym bardziej nie smażyłem - śmieje się Janusz Majcher. - Prowadziłem jednak w życiu sporo biznesów.

Gdy miał sześć lat zbierał kwiaty lipy i pokrzywy, które suszył i sprzedawał do skupu ziół. Zdobyty w ten sposób kapitał wydał... na odpuście.
- Później, po studiach, pracowałem w państwowej firmie na Śląsku - wspomina burmistrz. - Posada była dobrze płatna, więc pozwoliła nam się z żoną w miarę ustawić. Na początku lat 70. odziedziczyłem po dziadku działkę na Antałówce (przed wojna miał on plantację tytoniu i oszczędności inwestował w Zakopanem - przyp. red.) i przeprowadziliśmy się pod Tatry. Tu otwarliśmy sklep z zabawkami.

Zdaniem burmistrza ten asortyment sprzedawał się dobrze przez dziewięć lat, aż przyszedł stan wojenny. Wówczas Majcher musiał się przebranżowić, a jako że w jego rodzinie smykałka do handlu była dziedziczna (mama burmistrza do roku 2009 prowadziła na Krupówkach sklep z tekstyliami - przyp. red.), zmiana działalności nie była trudna.

- Sprzedawałem makaron, artykuły gospodarstwa domowego, bibeloty... dosłownie wszystko, na co był popyt. Był czas, że zmieniałem branże raz na kilka miesięcy. Do dziś uważam, że podstawa sukcesu w biznesie to nastawić się na potrzeby klientów. Choć kilka razy omal nie zbankrutowałem, ostatecznie mnie i żonie ta zasada przyniosła jednak sukces - mówi Janusz Majcher.

Kupiony w 1990 roku budynek masarni pozwolił jego firmie na rozwój

Lepsze czasy przyszły po 89 roku. Wówczas na kredyt Majcher kupił budynek po zlikwidowanych zakładach mięsnych w Zakopanem, gdzie otworzył restaurację. Jak wspomina burmistrz, szczególnie po wyemitowaniu sławnej reklamy proszku, która była nagrywana we wnętrzu lokalu, a głównymi aktorami byli on i jego żona, punkt ten cieszył się renomą.

- Honorarium za występ w reklamie była jedynie pralka. Wówczas w telewizji nie zarabiało się kokosów - śmieje się.

W latach 90. rodzina burmistrza prowadziła też inne biznesy. Ich spółka zarządzała hurtownią mięsa, biurem nieruchomości, laboratorium medycznym oraz sławną i bardzo dochodową restaurację na zamku w Niedzicy. Przyszły burmistrz gościł tam wiele sław i polityków. Jego gośćmi byli m.in. Jan Nowak Jeziorański czy Aleksander Kwaśniewski.

- Trochę tych pieniędzy udało się więc przez całe życie zarobić - mówi Janusz Majcher. - Nie są to jednak tak wielkie sumy jak niektórym osobom się wydaje. Większość moich inwestycji było na kredyt. Do tej pory zresztą syn spłaca kredyt zaciągnięty na budynek byłej masarni. Gdy zostałem burmistrzem wszystko poza domem przekazałem dzieciom - wyznaje burmistrz.

Burmistrz nie chce jednak ocenić, ile obecnie może być warta zarządzana przez jego synów rodzinna firma.

W Białym Dunajcu mali górale zaprezentowali góralskie koszyczki wielkanocne. Zobacz zdjęcia z tego wydarzenia. DUŻA GALERIA

Już za tydzień przedstawimy kolejną "drogę do pieniędzy" mieszkańca Podhala! Kto to będzie? Dowiesz się w piątkowym wydaniu podhalańskiej "Gazety Krakowskiej".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto