Krew na chodniku

Centrum Zakopanego, środek sezonu, przewalający się tłum, głównie kolonie i... od dwóch dni leżące na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Tetmajera zakrwawione bandaże, opatrunki, rękawice chirurgiczne, które ktoś pozostawił po wypadku. Kto - nie udało się nam dowiedzieć. Tak jak nie udało się też ustalić, kto powinien posprzątać te krwawe ślady na chodniku.

- Proszę pani, to wygląda okropnie! Z początku myślałem nawet, że to jakaś niechlujna kobieta pozostawiła podpaski na środku chodnika - opowiada wzburzony Czytelnik, który powiadomił ,Gazetę" o całej sprawie. - Zobaczyłem jednak niedaleko rękawice chirurgiczne, a dziś w gazecie czytam, że dwa dni temu na tym skrzyżowaniu był wypadek. Proszę sobie wyobrazić, przez dwa dni nikt tego nie posprzątał! Jest mnóstwo gości w Zakopanem. Pytam się, jak to o naszym mieście świadczy? I pytam się jeszcze, kto jest za to odpowiedzialny? Kto powinien to posprzątać?

Ten niezwykły widok zwraca powszechną uwagę przechodniów, a najbardziej ciekawskich dzieci.

- Patrz, patrz! Co to jest? - przystaje wokół zakrwawionych opatrunków grupka dzieciaków, może 10-letnich i uważnie przygląda się znalezisku. - To chyba krew. Może kogoś tu zabili - komentują głośno chłopaki. Dorośli również zatrzymują się na chwilę, najwyraźniej wstrząśnięci okryciem.

Zaczynamy dzwonić... Do Tesko, Pogotowia, Policji, Straży Pożarnej, Miejskiej, Szkoły Katolickiej. Wszędzie zadajemy to samo pytanie: kto jest za to odpowiedzialny i kto powinien to posprzątać?

- My sprzątamy ulice, chodniki natomiast właściciele posesji, przy których znajduje się chodnik, a gdy właścicielem jest miasto, wtedy sprzątają harcerze - wyjaśnia Czesław Ślimak, prezes firmy Tesko.

To samo słyszymy w Straży Miejskiej: - Właściciel posesji utrzymuje chodniki, w tym wypadku Szkoła Katolicka - mówi pracownica Straży. - Ale tak do końca to nie wiem. Wydaje się, że powinien te nieczystości zebrać do woreczka ten, co udziela pomocy.

- Owszem, jest taka zasada. Jak my udzielamy pomocy rannym, to my sprzątamy, jak Pogotowie udziela, to oni sprzątają. Ale my nie byliśmy wzywani do tego wypadku - poinformował nas Janusz Leśniakiewicz, dowódca JRG z PSP Zakopane.

W Pogotowiu powiedziano nam, że wiedzą o całej sprawie i że przeprowadzone zostało nawet małe śledztwo. - Zespół, który udzielał pomocy poszkodowanej w wypadku kobiecie, twierdzi, że pacjentka została od razu włożona do karetki i tam opatrzona - twierdzi Józef Janczy, szef zakopiańskiego Pogotowia Ratunkowego. - Ja im wierzę. Uczulamy zespoły, by nigdy nie zostawiali krwawych śladów. I my nie zostawiamy. Kto jeszcze oprócz naszego zespołu udzielał pomocy rannej, nie wiem. Ale podejrzewam, że zostawił to ktoś spoza Pogotowia.

- W zasadzie nie ma tu żadnych regulacji, kto powinien sprzątać po wypadku - tłumaczy asp. Stanisław Wojtyła, oficer dyżurny KPP Zakopane. - Wydaje mi się, że to powinno jednak robić Pogotowie, bo mają rękawiczki, są do tego przygotowani. Inni ludzie na ogół boją się dotykać czegokolwiek, na czym widzą krew. Ale jeżeli jest zagrożenie życia dla rannej osoby, to przecież lekarz nie będzie zajmował się sprzątaniem.

- Ludzka przyzwoitość wymaga, by posprzątać coś takiego - podsumowuje prezes Tesko. - Nie wiem, kto to powinien zrobić, ale zaraz wyślę pracowników. To samo obiecała Straż Miejska.