– W ubiegłym roku skończyliśmy remont tego domu. Co się nie spaliło, zostało zalane wodą. Proszę wejść, zobaczyć. Parkiet trzeba zerwać, sufit się załamał - opowiada ze łzami w oczach pani Beata. - Zostaliśmy bez niczego.
Marian Trybuła od 24 godzin nie zmrużył oka. Wczoraj wraz z bratem i sąsiadami wywoził z pogorzeliska spalone drewniane elementy chałupy. Wie, że piętro drewnianego domu, który dostali wraz żoną od rodziców, nadaje się teraz tylko do rozbiórki.
- Na razie kątem mieszkamy u teściów w Rzepiskach, ale przecież trzeba dom odbudować. Mamy dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę, a żona z trzecim jest w ciąży - mówi pan Marian.
Czerwony kur pojawił się w zabudowaniach około godziny 17.30 i błyskawicznie rozprzestrzenił się z części gospodarczej zabudowań na poddasze sąsiedniego domu mieszkalnego. Płomienie zauważyli goście, którzy wynajmowali kwatery u Trybułów. Powiadomili straż.
Natychmiast na miejsce przyjechało blisko 90 strażaków. Z ogniem walczyło 18 zastępów straży pożarnej. Akcja gaśnicza zakończyła się około godziny 20. W jej trakcie trzeba było oprócz ludzi ewakuować także wszystkie zwierzęta gospodarcze.
- Według wstępnych ustaleń, przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej - mówi Marek Szydło, rzecznik prasowy zakopiańskich strażaków. - Straty właścicieli domu są bardzo duże. Już teraz wstępnie mogę powiedzieć, że szacujemy je na ponad 450 tysięcy złotych.
Strażak dodaje, że jego zdaniem dom nie nadaje się do dalszego zamieszkania.
- Wprawdzie budynek nie został doszczętnie spalony, ale to stara drewniana konstrukcja. Podczas gaszenia zalaliśmy go wodą i myślę, że teraz nie da się już go uratować - mówi Szydło.
Na szczęście podczas pożaru nikt poważnie nie ucierpiał. W czasie gaszenia ognia karetka pogotowia odwiozła do szpitala starszego pana, ojca właścicieli spalonego gospodarstwa.
- Po pierwszym szoku, jakiego ten pan doznał, widząc płonący dobytek, udzieliliśmy mu niezbędnej pomocy i został zwolniony do domu - mówią w zakopiańskim pogotowiu. - Jego życiu nic już nie zagraża.
Pomoc dla spalonych białczan szykują już miejscowi urzędnicy.
- To ogromna tragedia. Ci ludzie w jednej chwili stracili wszystko - mówi Stanisław Łukaszczyk, wójt gminy Bukowina Tatrzańska. - Mogą liczyć na naszą pomoc.
Wójt obiecał wczoraj rano, że wieczorem do państwa Trybułów dotrze specjalna komisja, na czele której stanie przewodniczący gminnej rady i oceni, jak można najszybciej pomóc dotkniętym przez los gospodarzom. Komisja była, a o formie pomocy dla Trybułów dowiemy się dzisiaj w gminie.
Mieszkańcy Białki zapowiadają, że pogorzelców nie zostawią bez pomocy.
- Przede wszystkim trzeba im pomóc to wszystko szybko rozebrać, a później przychodzić i pomagać przy odbudowie. Każdy chłop na pewno przyjdzie - zapewnia jeden z mieszkańców, którzy wczoraj stawili się gromadnie u Trybułów.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?