Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tatry. Idziesz na krokusy w weekend? Lepiej nie schodź ze szlaku, bo cię dziabnie żmija

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Żmija zygzakowata ma na grzbiecie charakterystyczny wzór.
Żmija zygzakowata ma na grzbiecie charakterystyczny wzór. Dariusz Giś/TPN
Uwaga turyści planujący wypad na krokusy w czasie majówki. Te fioletowe piękności są pilnowane nie tylko przez wolontariuszy i pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego. Ale także przez żmije. - Lepiej więc nie schodzić ze szlaku - apelują pracownicy TPN.

- Często na krokusowych patrolach, turyści denerwują się na wolontariuszy i pracowników TPN, że zwracają im uwagę by nie schodzić ze szlaku. Robimy to z troski o krokusy ale też z troski o Was - mówi Dariusz Giś, koordynator wolontariatu w Tatrzańskim Parku Narodowym.

Choć pogoda może nie rozpieszcza w ostatnich dniach górskich wędrowców, ale wystarczyło, że w ostatnią sobotę w Dolinie Chochołowskiej wyszło słońce i wśród krokusów pojawiły się pełzające mieszkanki Tatr – żmije zygzakowate. Otwarta przestrzeń polany jest dla nich idealnym miejscem na wygrzewanie.

Żmija zygzakowata to jedyny jadowity wąż w Polsce. Jej jad może być niebezpieczny, ale tragiczne wypadki zdarzają bardzo wyjątkowo. Zaledwie 1 proc. ukąszeń w skali Europy kończy się zgonem.

Żmije nie polują na ludzi. Mogą zaatakować, ale wyłączni wtedy kiedy są osaczona, czują się zagrożone i nie mają drogi ucieczki - mówi Marek Kot z Tatrzańskiego Parku Narodowego. - O ile ma taką możliwość, zawsze „schodzi” człowiekowi z drogi.

Przypadki pokąsania są spowodowane na ogół nieostrożnością lub brawurą człowieka czyli wtedy, gdy zbłąkany poza szlakiem turysta wejdzie w gąszcz krokusów zrobić sobie zdjęcie.

- Żmije uwielbiają się wygrzewać w słonku. Lubią to robić np. na głazach. Dlatego musimy zwracać uwagę gdzie stąpamy, gdzie siadamy - mówi Marek Kot. A najczęściej do ukąszenia dochodzi w rękę, gdy turysta schyla się po coś w trawie.

Dlatego przyrodnicy apelują do planujących wypad na krokusy w czasie majówki, by podziwiali krokusy z bezpiecznej dla nich i żmij odległości.

Jeśli jednak zdarzy się, że ukąsi nas żmija, trzeba wtedy szybko udać się po pomoc medyczna. Indiańskie metody polegające na wysysaniu jadu nie działają.

- Na bazie wieloletnich doświadczeń widziałem kilka zachowań turystów zaczerpniętych żywcem z literatury Jacka Londona. Nie polecam takiego zachowania – mówił swego czasu "Gazecie Krakowskiej" Sylweriusz Kosiński, lekarz Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

W przypadku ukąszenia przez żmiję, najważniejsze jest... zachowanie zimnej krwi.

- Ukąszenie przez żmiję jest niebezpieczne, jednak rzadko była śmiertelne. Najważniejsze jest szybkie wezwanie pomocy, unieruchomienie osoby ukąszonej, lekki opatrunek może być przydatny – mówi lekarz. Ukąszony powinien zostać tak ułożony, by rana po ukąszeniu znajdowała się poniżej serca.

I odradza pomysł gonienia gada, żeby go złapać i przynieść jako dowód. - To powoduje ryzyko ukąszenia, a także upadku i kolejnych urazów – mówi ratownik TOPR i dodaje, że niejednokrotnie zdarzało się, że gady przyniesione jako dowód nierzadko okazywały się nie żmijami, a zaskrońcami.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tatry. Idziesz na krokusy w weekend? Lepiej nie schodź ze szlaku, bo cię dziabnie żmija - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto