Rabka-Zdrój. Wjazd do miasta nadal zamknięty. Nikt się do uszkodzenia drogi nie przyznaje. Nie wiadomo, kto miałby sfinansować naprawę

Pęknięcia w drodze pojawiły się pod koniec września. Z dnia na dzień powiększały się. Gdy szczeliny miały już kilka centymetrów szerokości, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego zdecydował się zamknąć drogę. Okazało się, że ziemia pod drogę zaczęła się osuwać. Gmina wskazała, że powodem pęknięć mogą być prace remontowe na torowisko po sąsiedzku drogi. Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego nakazał wstrzymanie prac na kolei na 30 dni – do 21 listopada.

Choć mamy połowę listopada, nadal nie wiadomo co dalej z drogą. Urząd miasta w Rabce-Zdrój dostał informację z WINB pismo, w którym stwierdził, że roboty na torowisko „są prowadzone z naruszeniem interesów stron trzecich”. - Tymczasem PKP stoi na stanowisku, że ich prace nie mogły wpłynąć na pęknięcia drogi. Wskazują, że to efekt opadów deszczu we wrześniu. Tyle, że ulewne deszcze były także w poprzednich latach i wtedy droga nie pękała – mówi Leszek Świder, burmistrz Rabki-Zdrój.

Z kolei Rabka-Zdrój zleciła swoje badania geologiczne. - Z nich wynika, że roboty prowadzone na torach mają związek z pęknięciem i osuwaniem się drogi – mówi burmistrz Rabki.

PINB ponadto nakazał miastu zrobienie ekspertyzy technicznej drogi gminnej. Na jej podstawi będzie można dopiero określić, jak naprawić drogę.

W związku z tym, że winnych osunięcia się ziemi i pęknięcia asfaltu nie ma, nie wiadomo, kto będzie musiał wyłożyć pieniądze na naprawę ul. Zakopiańskiej.

- Tymczasem idzie zima. Gdy spadnie śnieg, dojazd do miasta przez Rdzawkę będzie niemożliwy. Przy zamknięciu ulicy Zakopiańskiej, 50 proc. dróg prowadzących do nas będzie zamknięte. Już rodzi to problem dla mieszkańców, a co dopiero, gdy przyjdzie zima – mówi Leszek Świder.

W czwartek burmistrz Rabki ma spotkać się z dyrekcją PKP w Krakowie w tej sprawie.