Nie wiadomo czy prawdziwi wikingowie kiedykolwiek dotarli w Tatry. Pewne jest jednak, że gdyby dalej żyli, doskonale by się na Podhalu odnaleźli. Udowodnili to bowiem pasjonaci kultury słowiańskiej i celtyckiej, którzy w miniony weekend właśnie w tatrzańskim borze - tuż obok schroniska górskiego na Głodówce - rozbili swoje obozowisko. Co ciekawe, ich zlot okazał się dla miejscowych doskonałą lekcją historii.
- W tym roku spotkaliśmy się właśnie na Podhalu, bo tutejsze lasy doskonale ilustrują środowisko, w jakim nasi przodkowie żyli tysiąc lat temu - mówi nam Żebromir, wódz frakcji Słowian, który początkowo nie chce zdradzić nam swojego prawdziwego imienia ani zawodu. Po długich namowach udaje się go jednak skłonić do rozmowy
- Mam na imię Piotr i przyjechałem aż z Dublina, gdzie pracuje jako menedżer - wyjaśnia wysoki brodacz, doskonale ucharakteryzowany do roli średniowiecznego Słowianina. - Do plemienia należę już od kilku lat, a w zeszłym roku zostałem ich wodzem. Dlatego nie mogłem opuścić tegorocznego zjazdu. Muszę pilnować swych podwładnych i wszystkich parobków.
Spacerując po rozbitej na Głodówce wiosce trudno nie zachwycić się prostotą, a zarazem pięknem życia, jaki wiedli nasi przodkowie.
- Mężczyzna był od tego, by upolować coś obiad i bronić rodziny, a kobiety prały, szyły i gotowały. Takie życie to musiała być sielanka - śmieje się Adam Piekarczyk z Zakopanego. - Ten zlot to świetna sprawa. Nietypowy sposób na lekcję historii a zarazem pobyt na łonie natury. Muszę przyznać, że w szkole nie lubiłem historii, ale teraz chyba zmienię zdanie. Taka nauka na żywo to jest to.
]Podhalański klimat bardzo odpowiadał też samym wojownikom, którzy obiecali, że za rok wrócą na Głodówkę.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?