Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podhale. Pogorzelcy z Gliczarowa potrzebują pomocy

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
- Wierzymy w to, że znów będziemy mieli własny dom - mówi Agata Bubla (stoi z dziećmi)
- Wierzymy w to, że znów będziemy mieli własny dom - mówi Agata Bubla (stoi z dziećmi) Łukasz Bobek
W ciągu jednej nocy stracili wszystko. Ocalili jednak życie i to, co mieli na sobie. Siedmioosobowej rodzinie Janusza i Agaty Bubla z Gliczarowa Górnego dobytek życia zabrał pożar ich domu. Teraz próbują stanąć na nogi. - Ale nie mamy nic. Bez pomocy ludzi będzie nam bardzo ciężko - mówi pani Agata.

Pożar rozpętał się od siana

Janusz i Agata mają piątkę dzieci - najmłodsze ma siedem lat, a najstarsze 15. Do tej pory mieszkali w rodzinnym domu - z matką pana Janusza, siostrą i jej córką. Mieszkali do 21 listopada. To wtedy z domu zostały zgliszcza.

- To było o czwartej rano. Wszyscy spaliśmy. Nagle moja mama, wychodząc do łazienki, zobaczyła ogień na poddaszu. Tam spały dzieci. Obudził mnie krzyk „ratunku, ratunku” - mówi pan Janusz.

Płomienie błyskawicznie zajęły drewniany dom. - Próbowałem ratować jakoś dobytek. Rzuciłem się po wiadro z wodą. Chlusnąłem, ogień w jednym miejscu zgasł, ale już za ścianą słyszałem, jak huczą płomienie. Nie było czasu na gaszenie wiadrem - wspomina.

Cudem udało im się uratować życie

- Nie zdołaliśmy już niczego wynieść na zewnątrz, tylko to, co mieliśmy na sobie. Nasze świnie podusiły się - mówi pani Agata.

Strażacy nie byli w stanie dokładnie określić przyczyn pożaru. Wiadomo, że zaczęło się palić siano, które znajdowało się na poddaszu w części gospodarczej budynku.

Matka pana Janusza zamieszkała u innej córki. Z kolei siedmiosobowa rodzina znalazła kąt w oddalonym o 120 metrów domu jednej z sąsiadek. Budynek, wykończony w środku, stał od dłuższego czasu pusty. Rodzina Bubli wynajęła od sąsiadki dom do czasu, aż staną na nogi i wrócą do własnych czterech ścian.

Chcą się odbudować

- Ten okres jest dla nas wyjątkowo trudny - mówi pani Agata. Matka pana Janusza, jako właścicielka domu, liczy co prawda na odszkodowanie po pożarze (dom był ubezpieczony), ale i ona chce na wiosnę ruszyć z odbudową domu.

- My musimy sobie radzić sami. Dlatego postanowiliśmy, że obok spalonego budynku, na naszej działce wybudujemy mały domek dla naszej rodziny - mówi Janusz Bubla.

Rodzina z Gliczarowa już wcześniej chciała postawić mały dom, bo się w rodzinnym nie mieścili. Dlatego mieli przygotowaną dokumentację włącznie z pozwoleniem na budowę. Nie byli jednak gotowi na to, że będą musieli rozpocząć prace już teraz.

- Mieliśmy trochę oszczędności, żeby kupić pustaki na parter. Ale to wszystko. Na więcej nie było pieniędzy - mówi pan Janusz. Z pomocą ruszyli sąsiedzi i parafianie nie tylko z Gliczarowa, ale i okolicznych parafii.

- Wsparcie dostali także z ośrodka pomocy społecznej. Gmina jak mogła, tak im pomogła - mówi Andrzej Nowak, wójt Białego Dunajca.

- Cały czas, kto może, ten nam pomaga. Ja z chłopami z rodziny, jak tylko pogoda pozwoli, zbudujemy nowy dom - mówi góral z Gliczarowa. Na razie stoją same mury. Teraz wypadałoby stawiać więźbę dachową, ale brakuje funduszy.

- Przyda nam się każdy grosz. Do zakończenia budowy jeszcze długa droga - mówi pani Agata.

Jeśli ktokolwiek chciałby pomóc, niech kontaktuje się z panią Agatą na numer telefonu 693 893 005.

Wystawili „Piekielnicę”

W pomoc góralskiej rodzinie z Gliczarowa Górnego włączył się także zespół im. Bartusia Obrochty.

- Wszystko dlatego, że z taką propozycją zwróciła się do mnie siostra pani Agaty. To ona w sumie poinformowała mnie o tym, jak trudną sytuację mają górale z Gliczarowa. Spytała, czy jesteśmy w stanie im jakoś pomóc - mówi Maria Frączysty z zespołu. - Postanowiliśmy działać. A że już kiedyś wystawialiśmy sztukę „Piekielnica”, pojawił się pomysł, żeby zorganizować jeszcze raz kilka spektakli i w ich trakcie zbierać pieniądze na rzecz pogorzelców.

„Piekielnicę” zespół wystawił w ostatnią niedzielę dwa razy - w kościele na zakopiańskiej Olczy i w remizie OSP w Szaflarach. Na widowni zasiadły tłumy, a do puszek wpadło blisko 7 tys. zł. - Niewykluczone, że jak znajdziemy jakieś dogodne miejsce, znów zagramy dla rodziny z Gliczarowa. Aktorzy są jak najbardziej chętni.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto