Podhale. Gdzie najlepiej poszusować? Subiektywny przegląd "Krakowskiej"
Kotelnica Białczańska w Białce Tatrzańskiej W tym przypadku wypadałoby powiedzieć raczej o całej Białce Tatrzańskiej. To miejscowość nazywana narciarskim Eldorado. I nie ma się co dziwić. Kotelnica Białczańska to tylko jeden z ośrodków działających w Białce. Ale wszystkie ośrodki są połączone nie tylko wspólnym skipassem (Tatry Super Ski), ale także wyciągami. Możemy więc bez odpinania nart szusować po kilku stokach - jeden po drugim. Narciarze do dyspozycji mają ponad 25 tras zjazdowych po różnej długości i stopniu trudności. Najdłuższa trasa liczy 1900 metrów. Działa tam dziewięć kolei krzesełkowych i w sumie 12 wyciągów orczykowych i taśmowych. W Białce panuje mikroklimat, który pozwala długo utrzymywać sporą ilość śniegu na trasach. Śniegu nie rujnuje tam halny, a i słońce jakby mniej działa na biały puch. Sam ośrodek jest najlepiej wyposażony w sprzęt do produkowania śniegu. Na Kotelnicy, Bani i sąsiednich stokach znajdziemy pełną ofertę dla narciarzy - karczmy, wypożyczalnie sprzętu, szkoły jazdy, przedszkola, hotele etc. Jest wszystko. Jest jednak minus. To ogromny tłum narciarzy na stokach. Jest bardzo dużo zagęszczenie zarówno na trasach, jak i kolejki do wyciągów. Parkingów jest tak sporo, choć i tam zdarzają się problemy z parkowaniem. Minus to także sam dojazd do wyciągów. W sezonie niemal codziennie trasa z Bukowiny Tatrzańskiej do Białki (lub od strony Nowego Targu do Białki) jest po prostu zakorkowana. Narciarze muszą odstać w korkach kilkadziesiąt minut (a nawet i godzin), żeby dojechać pod wyciąg. Niestety, coś za coś...