Podhalańskie stacje narciarskie nie dały się odwilży. Sezon narciarski w pełni

Tegoroczny sezon narciarski zaczął się w połowie grudnia i akurat wtedy dosypało sporo naturalnego śniegu. Dodatkowo niskie temperatury pozwoliły stacjom narciarskim produkować śnieg przy użyciu armatek śnieżnych. I to był strzał w dziesiątkę. Bo dzięki temu wszystkie stacje w regionie - zarówno w Zakopanem, Suchem, Bukowinie, czy Białce Tatrzańskiej, miały wystarczającą ilość śniegu, by przetrwać świąteczno-noworoczną odwilż.

- Śniegu mamy sporo. Nie mamy problemów z uruchamianiem tras, którymi dysponujemy. Wystarczy nam on do czasu nadciągających opadów śniegu i mrozów - mówi Jan Walkosz-Jambor z Polany Szymoszkowej w Zakopanem. Opady prognozowane są już od niedzieli, a mrozy - przez cały następny tydzień. To dobra wiadomość przed rozpoczynającymi się w weekend 13-14 stycznia zimowymi feriami w Polsce.

- Jesteśmy już na pełnych obrotach od czasu świąt Bożego Narodzenia, bo wtedy był ten pierwszy większy ruch na stokach. Także nie zwalniamy tempa i czekamy na gości planujących spędzić ferie w Zakopanem - mówi Walkosz-Jambor.

Mimo dodatniej temperatury, na stokach narciarskich panuje spory ruch. Są narciarze doświadczeni, którzy potrafią już szusować, ale także bardzo wiele dzieci i młodzieży, która dopiero uczy się zjeżdżać.

- Teraz przez te dodatnie temperatur śnieg jest nieco miękki, ale da się zjeżdżać. Czasami jeszcze odsłonią się Tatry, jest na co popatrzeć. Także jest fajnie - mówi pan Mariusz z Poznania, którego spotkaliśmy na Szymoszkowej.

Co ciekawe, wśród Polaków szusujących jest także sporo gości z zagranicy. To m.in. Węgrzy, Słowacy, Łotysze, ale także Hindusi.

Warunki narciarskie zdecydowanie się poprawią już w następnym tygodniu, gdy spadnie naturalny śnieg i nadejdą mrozy.