Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Msza pod Kopieńcem w Tatrach. Wspominano, jak było zanim park wyrzucił górali z gór

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Msza święta na Polanie pod Kopieńcem w Tatrach
Msza święta na Polanie pod Kopieńcem w Tatrach Łukasz Bobek
- To były piękne czasy. Nie było żadnych wygód, ale było wspaniale – wspomina Jasiek Rzadkosz Stasinda z Majerczykówki w Poroninie, który wypasał owce i krowy pod Kopieńcem w Tatrach. Górale już po raz 19. spotkali się pod Kopieńcem, by wziąć udział w mszy świętej. Wspólnie modlili się za gazdów, którzy odeszli. Ale i wspominali czasy, gdy Tatry były chłopskie, a na polanach i halach królowały owce.

Spotkanie pod Kopieńcem odbywa się już od 19 lat.

- Spotykają się rodziny tych co tu mieli własności, paśli owce i krowy. Od lat biorą w tym spotkaniu udział górale z różnych zakątków Podhala, bo to także i spotkanie rodzinne. Do tego z roku na rok gościmy także wielu turystów, którzy modlą się z nami – mówi Andrzej Skupień z Poronina, działacz Związku Podhalan, wicedyrektor Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, przedstawiciel rodziny, do której należała dawniej polana pod Kopieńcem.

Dawniej tatrzańskie hale i polany były wypasane przez górali z różnych części Podhala. - Polana pod Kopieńcem i cała Dolina Olczyska z początkiem XVIII wieku należała do rodziny Skupniów z Białego Dunajca. Potem ta polana została podzielona na wiele rodzin, które w ramach dziedziczenia otrzymywały tu własności. Z czasem utarło się, że Kopieniec należał do mieszkańców Poronina, Stołowego i Gliczarowa. Dolina Olczyska z kolei do mieszkańców Suchego, a Dolina Jaworzynka do mieszkańców Zębu – wyjaśnia Bronisław Chowaniec-Lejczyk, prezes Związku Podhalan w Poroninie.

Gdy w 1954 roku utworzono Tatrzański Park Narodowy, górali zaczęto siłą wywłaszczać z ich ziem. Następowało to stopniowo. Wyrzucano także baców wypasających owce. Wówczas całe stada owiec musiały się przenieść w Bieszczady. Do dziś wiele góralskich rodzin nie może pogodzić się z wywłaszczeniami z czasów PRL.

Jak mówi Andrzej Skupień, ziemie góralom zostały odebrane w dobrym celu, ale siłą, przez co po dziś dzień u wielu gazdów jest z tego powodu żal.

Stanisław Skupień, który obecnie pracuje w Tatrzańskim Parku Narodowy, jako mały chłopiec wypasał owce pod Kopieńcem ze swoją babką. - Ostatni raz paśliśmy tu w 1970, rok wcześniej przyszła decyzja o wywłaszczeniu. Paśliśmy także w Dolinie Olczyskiej, gdzie również rodzice mieli polany. Do czasu, gdy nam spalili tam szałas – wspomina.

Dodaje on, że żal w stosunku do tego jak państwo i ówczesny TPN potraktował górali, nadal jest obecny.

- Była wtedy nagonka na górali, mówili że górali trzeba z Tatr wyrzucić, że przyroda wtedy odżyje. I to mówili ludzie z tytułami, którzy byli w radzie naukowej parku. My to odczuliśmy na własnej skórze. Potem, z czasem okazało się, że dobrze że owce są, że się pasą. Mogli inaczej z ludźmi wtedy postąpić, a nie tak, że w pole i do widzenia. Wiemy jednak, że nie ma już powrotu do tego co było kiedyś, ale nie da się od tego całkowicie odciąć, zapomnieć – mówi.

- To były piękne czasy. Nie było żadnych wygód, ale było wspaniale – wspomina Jasiek Rzadkosz Stasinda z Majerczykówki w Poroninie, który wypasał owce i krowy pod Kopieńcem. - Spędzaliśmy tu na Polanie pięć miesięcy w roku. Wychodziło się w góry pod koniec maja. Na dół to się szło jedynie z mlekiem, a resztę cały czas na polanie. Tu było życie, była muzyka, śpiew. Chłopaki z Cyrhli przychodzili ku dziewczynom. Było życie, choć bez żadnych wygód. Potem gdy owce już nie mogły tu być wypasane, park zaczął zalesiać ten teren. Strasznie źle zrobił. Bo tu było przepięknie, rożne rośliny tu rosły, a oni posadzili smreki, modrzewie – wspomina.

Przyznaje, że jest w sercu ogromny żal do tego co się stało.

Teraz na spotkanie pod Kopieńcem górale przychodzą z większym luzem, z radością. Traktują to jako spotkanie dobrych znajomych, gdzie wspominane są minione czasy. - Teraz spotykamy się z obecnymi zarządcami tych terenów, z Tatrzańskim Parkiem Narodowy, i tak mówimy pół żartem: przyszliśmy tu zajrzeć, jako gazdujecie na naszym – dodał Andrzej Skupień.

Mszę świętą pod Kopieńcem poprowadził ks. Tadeusz Skupień – rodem z Poronina. Uczestniczyła w niej także muzyka góralska, a także banderia konna. Wśród uczestników pojawił się Piotr Bąk – starosta tatrzański, a także Andrzej Gut-Mostowy – wiceminister sportu i turystyki.

Po nabożeństwie na polanie znów zapłonęły ogniska. Górale biesiadowali przy szałasach, które dawniej wykorzystywano w czasie sezonu wypasowego.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto