Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kram z ulotkami to... punkt informacyjny?

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Na wiosnę zakopiański magistrat po raz kolejny szumnie ogłosił, że idzie na wojnę z ulicznym handlem na Krupówkach. Ze sławnego deptaku miały zniknąć wszystkie nielegalne kramy. Dlatego gdy kilka dni temu na ulicy stanął drewniany stolik z napisem "Informacja dla turystów", a straż miejska nie reagowała, wiele osób przecierało oczy ze zdumienia. Ich zaskoczenie okazało się jeszcze większe, gdy wyszło na jaw, że właściciel stoiska ma na działalność dopiero co wydane pozwolenie!

Każdy mieszkaniec Podhala wie, że rodzina, która posiada na Krupówkach własne stoisko, z głodu nie umrze. Na deptaku sprzeda się wszystko. Od kiedy jednak miasto rekwiruje towar, "dzikich" handlarzy jest coraz mniej, bo mało kto odważy się działać tu nielegalnie. Zezwolenia na handel w tym miejscu magistrat bowiem nie wydaje - chyba że ktoś jest pomysłowy!

- Kiedy w piątek zobaczyłem co stanęło na Krupówkach, myślałem, że mam przywidzenia - mówi nam Piotr Ledar, przedsiębiorca z Krupówek. - Na środku deptaka stał stolik z plakatem "Informacja dla turystów". Myślałem, że właściciela pogoni straż miejska, ale okazało się, że stoi tam legalnie! Przeszedłem się więc Krupówkami i okazało się, że na całej ich długości stoją trzy takie "informacje".

Jak dodaje pan Piotr, na każdym kramie leżało kilka pomiętych ulotek o mieście. Zaraz obok stały jednak bogate stojaki z pocztówkami. Jak ustaliliśmy, właściciel "informacji" rzeczywiście dostał niedawno pozwolenie na swoją działalność. - Ja wydałem pozwolenie - mówi wiceburmistrz Zakopanego Wojciech Solik. - Przyszedł do mnie student, który wydaje przewodniki po mieście i włada trzema językami. Uznałem więc, że taki punkt informacji dla turystów to dobry pomysł. Pozwolenie było jednak tylko na jedno miejsce. O pocztówkach ten pan nic mi nie wspominał.

Wczoraj na Krupówkach otwarta była tylko jedna "informacja". Pocztówki sprzedawał w niej młody mężczyzna. Nie mówił ani po angielsku, ani po niemiecku. Jak sprawdzili przedstawiciele Biura Promocji, nie miał też przeszkolenia do obsługi turystów. - Ja tu tylko pracuję - wyjaśnił naszemu dziennikarzowi. - Pozwolenie na to miejsce dostał mój szef.

- To jest niedorzeczne - uważa Andrzej Kawecki, dyrektor Biura Promocji. - Nie wiem dlaczego magistrat wydał na takie coś pozwolenie. Przecież taki toporny stragan odstrasza turystów. To antyreklama miasta. Poza tym do prowadzenia informacji trzeba mieć przeszkolenia.

- Ktoś mnie chyba źle zrozumiał - mówi Piotr Badyoczek, właściciel ulicznej "informacji", do którego udało nam się wczoraj po południu dodzwonić. - Ja nie prowadzę informacji turystycznej tylko "Punkt informacji dla turystów". To różnica. Podpowiadałem ludziom, jak dojść do różnych miejsc w mieście. Po więcej informacji odsyłałem do Biura Promocji. Myślę, że taka działalność jak moja jest w mieście potrzebna.

Badyoczek dodaje, że jego informacja była bezpłatna, więc sprzedawał przy niej pocztówki, by jakoś zarobić na koszty utrzymania punktu.

- Sprzedawał i już nie będzie tego robić - mówi burmistrz Solik. - Po waszej interwencji byłem na Krupówkach i rzeczywiście stwierdziłem, że taki punkt szpeci deptak. Natychmiast wypowiedziałem temu panu umowę. Jutro go tam już nie będzie.

Zobacz jak na trasie zakopiańskiego etapu Tour de Pologne bawili się kibice

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto