Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Babia Góra. Ratownicy GOPR dwa razy musieli ratować tego samego turystę. Zlekceważył zagrożenie

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Akcje ratunkowe na Babiej Górze
Akcje ratunkowe na Babiej Górze GOPR
Niemałe zdziwienie musiało być na twarzach ratowników beskidzkiej grupy GOPR, gdy okazało się, że w przeciągu kilku dni musieli ratować tego samego mężczyznę w rejonie Babiej Góry. Wędrowiec zlekceważył warunki i próbował zdobyć ten masyw w Beskidach.

Tym turystom okazał się 72-latek, którego GOPR ratował w niedzielę. Wtedy to ratownicy z Markowych Szczawin wyruszyli na wezwanie o godz. 16.30. Otrzymali zgłoszenie od starszego turysty, który błądził w rejonie kopuły szczytowej Babiej Góry. Chwilę za ratownikami dyżurnymi w kierunku Diablaka wyruszyło trzech ratowników Sekcji Babiogórskiej GOPR z Przełęczy Lipnickiej oraz kolejnych siedmiu z Zawoi Markowej.

- Wielkie było ich zdziwienie, gdy okazało się, że poszkodowany jest tą samą osobą, którą ratowali w czwartek w rejonie Hali Krupowej. 72-letniego turystę sprowadzono do schroniska na Markowych Szczawinach o godzinie 21.45 - informuje GOPR.

Jednak w ostatni weekend to nie było jedyne zgłoszenie z rejonu Babiej Góry. W sobotę o godzinie 18.30 do Centralnej Stacji Ratunkowej w Szczyrku dotarła informacja o dwóch mężczyznach idących szlakiem czarnym z Zawoi Podryzowana do schroniska PTTK na Markowych Szczawinach, którzy w wyniku wielogodzinnego torowania w głębokim śniegu utracili siły w rejonie Polany Kaczmarczykowej i nie byli w stanie iść dalej.

W ich kierunku wyruszyło dwóch ratowników dyżurnych z SR Markowe Szczawiny. W związku ze znaczną grubością pokrywy śnieżnej, podjęto decyzję o wezwaniu wsparcia i sprowadzeniu ratowanych z powrotem do Zawoi Podryzowanej. W działaniach, które zakończono o godz. 23.30 wzięło udział 11 ratowników Sekcji Babiogórskiej Grupy Beskidzkiej GOPR.

- Mężczyźni wyszli w góry o godzinie 10. Ratownicy sprowadzili ich na dół o godz. 22.30. Latem przejście tego szlaku przeciętnemu turyście zajmuje ok. 2 godziny - dodają ratownicy GOPR.

W niedzielę z kolei działania ratownicze rozpoczęto już o godzinie 7 rano po dwóch turystów, którzy wyszli by zdobyć Diablak ok. godz. 13 w sobotę. W wyniku wielogodzinnej wędrówki w skrajnie trudnych warunkach zabrakło im sił na zejście, a w ich telefonach rozładowały się baterie. Byli zmuszeni przetrwać noc w wykopanej przez siebie jamie śnieżnej. Rano turyści obudzili się bardzo wychłodzeni. U jednego z nich pojawiły się odmrożenia na dłoniach. Na szczęście w wyniku ogrzania jeden z telefonów odzyskał energię, co umożliwiło wezwanie pomocy.

W kierunku ratowanych wyruszyło trzech ratowników dyżurnych z SR Markowe Szczawiny oraz kolejnych 11 ratowników z Zawoi. Jeden z ratowanych z odmrożeniami został przekazany Zespołowi Ratownictwa Medycznego, drugi po ogrzaniu i odzyskaniu sił został przetransportowany do samochodu stojącego na parkingu na Polanie Krowiarki, skąd udał się w drogę powrotną do domu. W działaniach wzięło udział 10 ratowników Sekcji Babiogórskiej Grupy Beskidzkiej GOPR oraz 4 ratowników przybyłych z CSR Szczyrk.

- Latem trasa z Przełęczy Lipnickiej przez Diablak do schroniska na Markowych Szczawinach przeciętnemu turyście zajmuje ok. 5 godzin. Ratowanym przebycie tej drogi zajęło 21 godzin - dodaje GOPR.

Następne zgłoszenie z Babiej Góry dotarło do ratowników o 17:50 od dwóch osób, które zabłądziły podczas zejścia pomiędzy Gówniakiem a Kępą. Ich telefony były na wyczerpaniu, a powerbank zaginął w śniegu. Do działań została skierowana część ratowników będących w trakcie poszukiwań starszego turysty oraz zostało wysłane wsparcie z CSR w Szczyrku. Poszukiwanych udało się odnaleźć o godzinie 19.15. Po sprawdzeniu ich stanu i ogrzaniu, zostali sprowadzeni na Przełęcz Lipnicką o godz. 22. W działaniach wzięło udział 39 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR.

- Planując wyjście w góry zimą, pamiętajcie o właściwym wyposażeniu, m.in. odpowiedniej odzieży, dodatkowych rękawicach, termosie z ciepłym napojem, czołówce, naładowanym telefonie oraz powerbanku. Pamiętajcie również o zdrowym rozsądku, by w odpowiednim momencie móc podjąć decyzję o odwrocie. Ze względu na specyfikę Babiej Góry, wyprawy prowadzimy tam pieszo - ratownicy potrzebują zdecydowanie więcej czasu na dotarcie do osób potrzebujących pomocy, niż w miejscach, gdzie możliwe jest wykorzystanie mechanicznych środków transportu - apelują na koniec ratownicy GOPR.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Babia Góra. Ratownicy GOPR dwa razy musieli ratować tego samego turystę. Zlekceważył zagrożenie - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto