Gospodarze bowiem nie mogli skompletować składu. Gdy im się to w końcu udało, kibice przecierali oczy ze zdziwienia, bo to ZOR był w pierwszej połowie zdecydowanie aktywniejszy i mógł objąć prowadzenie, gdyby Wójcik nie miał fatalnego "jeża". Najpierw nie wykorzystał karnego, potem trafił w słupek, aż wreszcie bramkarz cudowną powietrzną paradą wyciągnął mu piłkę zmierzającą pod poprzeczkę. Można by powiedzieć, że sprawiedliwości stało się w końcu zadość. Gospodarze zwycięskiego gola zdobyli w 70 minucie. Ogromna w tym zasługa K. Milaniaka, który przeprowadził rajd od połowy boiska i zagrał wzdłuż bramki do nadbiegającego G. Błachuta. Goście tylko dwa razy w całym spotkaniu zagrozili bramce gospodarzy.
Drugą niespodziankę odnotowano w Rabie Wyżnej. Postarali się o nią piłkarze z Chabówki. Kibice jeszcze dobrze kibice nie zasiedli na trybunach, a w 4 minucie Orkan przegrywał 0:2. Gospodarze grali beztrosko i niefrasobliwie w defensywie, za duża też dziura tworzyła się w środku pola, co pozwalało gościom bezkarnie hasać i zdobyć trzeciego gola. Mecz był już praktycznie rozstrzygnięty.
Po zmianie stron gospodarze nie mieli nic do stracenia, ale zbyt długo szukali sposobu na rozmontowanie defensywy rywala. Gol Możdżenia - kopia uderzenia Rudnevsa na 3:3 z meczu Lecha z Juventusem Turyn - był jedynie na otarcie łez.
Szlagier ostatniej kolejki rozegrany został w Czarnym Dunajcu. Ci, którzy wybrali się na miejscowy stadion, absolutnie nie żałowali. Oglądali świetne spotkanie, z mnóstwem sytuacji i zmiennych nastroi. Wygrali Czarni, mimo że po 45 minutach przegrywali jedną bramką.
Po przerwie na boisku zaiskrzyło, co zresztą potwierdzają kartki w dwóch kolorach. Gospodarze rzucili się do huraganowych ataków. Przyniosły one efekt w postaci dwóch goli. Dramatycznie było w sześciu minutach doliczonego czasu gry. A. Gacek przyjął na klatkę piersiową bombę z 3 metrów i aż go zatkało. Przy dobitce ofiarnie interweniował Czyż. Niestety, obu trzeba było udzielić pomocy medycznej. W 95 minucie Kolbrecki zwodem położył bramkarza na murawie, lecz... trafił w niego.
Ostania wpadka lipniczan podziałała mobilizująco na zespół. Gospodarze bardzo szybko chcieli zmazać plamę i to im się udało. Do przerwy prowadzili 4:0, a w drugiej części meczu kontrolowali grę. Pozwolili rywalowi tylko na jedno trafienie.
Potknięcie Orawy wykorzystała Jarmuta, pokonując 1:0 Poroniec. Rozstrzygająca okazała się 28 minuta. Borucki z 20 metrów uderzył z wolnego bardzo precyzyjnie. Piłka minęła mur i chociaż golkiper Porońca wyciągnął się jak długi i dotknął piłkę koniuszkami palców, ta przy słupku wpadła do siatki.
Niemal do ostatnich minut ważyły się losy spotkania Huraganu z Zaporą. Na gol odpowiadano golem - aż do stanu 2:2. Do trzech razy sztuka - mogą powiedzieć gospodarze. Gdy w 70 minucie po raz trzeci objęli prowadzenie, nie oddali go już do końca. Więcej, dołożyli jeszcze czwartego gola.
ylmanowski Lubań nie miał problemów z ograniem czerwonej latarni tabeli. Już w 3 minucie objął prowadzenie, a w pierwszej połowie miał jeszcze 5-6 sytuacji, by zmienić rezultat. Lecz co się odwlecze... Po zmianie stron wrzucili do "sieci" Sokolicy dwie kolejne piłki. Goście zdobyli honorowe trafienie w ostatniej minucie meczu, wykorzystując nieporozumienie obrońcy z bramkarzem.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?