Wczoraj państwo Wojdyłowie wynajęli robotników, którzy mieli utwardzić drogę biegnącą do ich domu. Koparka zaczęła równanie kamienia wzdłuż działki Stachonia, a docelowo miała wjechać na jego ogródek, by tam ubić drogę. I to przepełniło czarę goryczy... Na miejscu pojawiła się policja, a także prywatni ochroniarze, bo jedna ze stron zagroziła, że zdetonuje butlę gazową.
- Mamy do tego pełne prawo. Mamy wyznaczoną służebność. Tak stwierdza wyrok Sądu Najwyższego, który podtrzymał uprzednie wyroki przed sądem w Zakopanem i w Nowym Sączu - pokazuje nam dokumenty Stanisława Wojdyła. - Mam wpis do ksiąg wieczystych, że mamy służebność przejazdu.
Obecnie w miejscu gdzie ma iść droga Wojdyłów, są płoty, a przed domem Stachonia znajduje się ogródek z drzewkami. Teren jest ogrodzony.
- Oni nie mają prawa tędy jeździć. Złożyli wniosek o wykonanie służebności, ale nie mają klauzuli wykonalności. Bez tego nie można nic robić. Tymczasem oni wkroczyli na mój teren, napadli na mnie. Nie zgadzam się na przejazd tutaj - mówi Stanisław Stachoń. Dodaje, że zaoferował sąsiadom przejazd inną drogą - za swoim domem.
- Mieliby zdecydowanie łatwiejszy dojazd. Krótszą drogę, bez ostrych zakrętów. Nie wiem, dlaczego nie chcą - dziwi się Stachoń.
Sprawa sporu o drogę na Olczy jest bardzo skomplikowana. W 2001 roku sąd zarządził służebność na rzecz państwa Wojdyłów. W 2003 roku komornik nakazał wydzielić im drogę. Od tego czasu spór sąsiedzki zaostrzał się, a przejazdu jak nie było, tak nie ma. W 2008 Sąd Najwyższy ostatecznie orzekł, że państwo Wojtyłowie mają służebność przejazdu.
- Kuriozum sprawy polega na tym, że do momentu gdy nie było orzeczenia o służebności, droga była i państwo Wojdyłowie mieli przejazd - mówi Michał Kuźmicz, adwokat reprezentujący państwa Wojdyłów.
Stanisław Stachoń zapowiada, że będzie wnosił o wygaśnięcie tej służebności.
- Oni tu nie mieszkają, a teraz chcą drogi - mówi Stachoń.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?