Demontaż werandy ponad 100-letniej willi, która jest wpisana do wojewódzkiego rejestru zabytków, rozpoczął się przed tygodniem. Wówczas właściciel budynku Leszek Szelągowski wyjaśniał, że musi zlikwidować część werandy, bo nie może wjechać dużym autem za dom. O niczym nie wiedzieli ani miejski, ani wojewódzki konserwator zabytków.
- Postanowiliśmy zgłosić sprawę do prokuratury, bo zachodzi tutaj podejrzenie, że właściciel mógł złamać prawo. Nie uzgodnił z konserwatorem zabytków swoich poczynań - mówi Jan Janczykowski, małopolski konserwator zabytków.
Sprawa na biurko zakopiańskich prokuratorów trafiła w piątek. Śledczy mają teraz 30 dni na zbadanie, czy mogło dojść do złamania prawa i czy wszcząć postępowanie czy nie.
- Jeśli rzeczywiście miałoby dojść do złamania prawa, wówczas właścicielowi może grozić kara grzywny, kara ograniczenia, bądź pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat - mówi Zbigniew Lis, prokurator rejonowy w Zakopanem.
Właściciel Turni od lat stara się wykreślić budynek z rejestru zabytków.
- To ma być zabytek? Proszę spojrzeć na te stropy, na te ściany. Wszędzie grzyb, budynek się wali. Gdybym nie podpierał go specjalnymi słupami, runął by - mówi Szelągowski. Jego zdaniem koszty remontu Turni przekraczają 8 mln zł.
Tymczasem wczoraj Sąd Administracyjny w Warszawie ponownie odrzucił wniosek właścicieli Turni o wykreślenie jej z rejestru zabytków.
- W takim razie ja otwieram Turnię dla bezdomnych i pijaków. Niech robią, co chcą. Nie będę ich usuwał - zapowiada.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?