Od tygodnia w Zakopanem przebywa osiem osób z Dominikany. Mieszkają w pensjonacie w Zębie. Przyjechali razem z polskim misjonarzem, księdzem Wojciechem Gilem ze zgromadzenia św. Michała Archanioła, który na Dominikanie pracuje od czterech lat.
- Pomysł na powołanie profesjonalnej grupy ratunkowej zrodził się po trzęsieniu ziemi w sąsiednim Haiti. Wtedy zaczęto się zastanawiać, co by było, gdyby ziemia zatrzęsła się w Dominikanie - opowiada ksiądz Wojciech. - Do tej pory, gdy coś złego się działo, zawsze interweniowało wojsko i straż pożarna, tyle że ta druga jest tylko w większych miastach. W naszej wiosce gdy się pali, gasimy ogień sami, i to czym się da.
Polski misjonarz skrzyknął więc miejscowych i stworzyli eskadrę ratunkową przy miejscowej parafii.
- Dopiero się organizujemy. Nie mamy żadnego sprzętu, nawet przysłowiowego otwieracza do konserw. Chłopaki nie mają też żadnego doświadczenia. Napisałem więc do Fundacji im. Jerzego Kukuczki, by objęli nas patronatem. Ci załatwili nam szkolenie w TOPR. Przyjęliśmy tę wiadomość z zadowoleniem - opowiada misjonarz.
Rząd Dominikany dał im pieniądze na bilety do Polski. W Zakopanem opiekuje się nimi Marcin Józefowicz, ratownik TOPR.
- Śmiejemy się, że oni są mniej więcej w tym miejscu, gdzie my byliśmy 100 lat temu - mówi Józefowicz. - U nas są ludzie, którzy mają stworzyć na Dominikanie grupę działającą w terenie skalnym. Stąd ich pomysł, by sięgnąć do TOPR po doświadczenie. Przekazujemy im pomysły, a oni wybiorą to, co będzie przydatne w ich terenie.
Ratownicy z Dominikany w Zakopanem uczyli się m.in. wspinaczki na ściankach wspinaczkowych.
- Mieliśmy już okazję brać udział w prawdziwej akcji w górach. Ściągaliśmy dwóch poszkodowanych turystów w Tatrach. Poza tym przeciągnęli mnie, 130-kilogramowego faceta, na noszach przez Jaskinię Mylną. Były też ćwiczenia z pierwszej pomocy na fantomie - wylicza ks. Wojciech.
Ratownicy z Dominikany oglądali śmigłowiec Sokół. Jak się śmieje ich polski duchowny, byli nim ogromnie zafascynowani i życzyli sobie, by choć kilka karetek na Dominikanie było tak wyposażonych jak nasz jeden śmigłowiec ratunkowy w Polsce.
- Mieliśmy też okazję spotkać psy ratunkowe i ich opiekunów - dodaje ksiądz Wojciech.
Marcin Józefowicz zapowiada, że w przyszłym tygodniu chce ze swoimi uczniami wspiąć się na Mnicha (2068 m n.p.m.).
W Polsce ratownicy z Dominikany pozostaną do 22 września.
Teraz przechodzą kolejne szkolenie. Tym razem z ratownictwa pożarowego. Odbywa się ono w Myślenicach.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?