Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Nielegalna budowa pod Nosalem

Tomasz Mateusiak
Niedaleko Nosala powstaje drewniany dom, którego właściciel nie ma pozwolenia na budowę - uważa Anna Zych, sąsiadka feralnej nieruchomości, która postanowiła zgłosić sprawę urzędnikom. Sęk w tym, że było to ponad dziewięć miesięcy temu a od tego czasu przy domu dalej trwają prace.

O sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w grudniu 2010 roku. To wówczas do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Zakopanem trafiło pismo pani Anny Zych, która domagała się od urzędników interwencji w sprawie wstrzymania nielegalnych - jej zdaniem - prac budowlanych na działce sąsiada. Rzeczywiście, choć początkowo Maciej W. - inwestor budynku - zaprzeczał, okazało się, że jego budowa jest prowadzona bez jakichkolwiek pozwoleń. Urzędnicy PINB nie mieli więc wyjścia. Zakazali dalszych prac i zaczęli proces legalizacji budynku.

- Początkowo robotnicy rzeczywiście odeszli - mówi pani Anna. - Szybko jednak pod mój płot podjechały dwa autobusy, tak bym nie widziała co się dzieje u sąsiada, i prace rozpoczęły się na nowo. Szczególnie ciężkie prace były prowadzone w ostatnich dniach, gdy u sąsiada pojawiła się nawet wielki samochód - betoniarka.

- Nie mam pojęcie o czym ta kobieta mówi - denerwuje się Maciej W. - Na budowie mojego szałasu kompletnie nic się nie dzieje. Przyznaje jednak, że dom początkowo chciałem wybudować nielegalnie. Teraz jednak ani mi w głowie jakiekolwiek nielegalne działania. Za dużo miałem z tego tytułu problemu - dodaje pan Maciej, który uważa siebie za medialnego kozła ofiarnego całej afery..

- Gazety i telewizje wprost zlinczowały mnie jako głównego winnego plagi samowoli budowlanych na Podhalu. A co ja jedyny jestem? Przecież pod Giewontem to co trzeci dom jest stawiany bez pozwoleń i nie ma nikogo komu to przeszkadza. Jedynie moja sąsiadka jest taka nadgorliwa- ironizuje pan Maciej.
Mężczyzna zapewnia jednak, że obecnie nie prowadzi żadnych prac na swojej budowie, a oskarżenia sąsiadki to zwykłe oszczerstwa.
- Chyba trzeba będzie sprawdzić jaki jest stan prawny domu pani Anny. Przecież ta chałupa to istne slamsy. Jestem prawie pewny, że ten budynek też jest zbudowany bez pozwoleń - mówi góral.

Pod Nosalem rozgorzała więc prawdziwa wojna, którą zakończyć może dopiero wizyta na placu budowy Jana Kęska, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Co ciekawe jednak, urzędnik nic nie wiedział o tym, że na zamkniętej przez niego budowie mogły zostać wznowione prace.

- Nic nie wiedziałem, że tam może ktoś pracować - mówi Kęsek. - W ciągu najbliższych dni pójdę to sprawdzić. Jeśli okaże się, że od grudnia pan Maciej wbił na budowie choćby jeden gwóźdź to sankcje będą bardzo surowe. Wszystkie osoby, które łamią wydany przeze mnie zakaz wykonywania prac budowlanych muszą liczyć się z natychmiastową decyzją o całkowitej rozbiórce budynku. Obiecuję, że o ile prace ruszyły, w tym wypadku nie będzie inaczej - zapowiada groźnie urzędnik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rabka.naszemiasto.pl Nasze Miasto