Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Miejski sport jest na zakręcie? W Zakopanem młodzi sportowy nie mają gdzie trenować

Łukasz Bobek, Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Zakopiańskie sporty zimowe podupadają. Tak źle nie było jeszcze nigdy. Choć młodzież mamy zdolną, nasi sportowcy mają coraz większe trudności w walce o najwyższe stopnie podium. Problemem nie jest brak chęci, ale bazy do treningów. Doszło do tego, że zdolni zakopiańczycy, zamiast trenować u siebie - w miejscu, które przed laty nazywane było stolicą sportów zimowych - muszą jeździć na ćwiczenia nawet za granicę.

- Jest coraz gorzej - przyznaje Barbara Sobańska, dyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, która ze swoich murów wypuściła tak znakomitych sportowców jak Jagna Marczułajtis, Justyna Kowalczyk, Kamil Stoch, Piotr Żyła, czy choćby Konrad Niedźwiedzki. - Niestety, z roku na rok mamy coraz trudniejsze warunki do treningów.

Sobańska wskazuje tutaj na obiekty sportowe pod Giewontem, które nie spełniają już wymagań. Chodzi o średnią skocznię, która nie ma już homologacji Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Jak dodaje Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, obecnie ten obiekt nie nadaje się już do treningu młodych zawodników, bo uczy złej techniki skoków. W efekcie zawodnicy, którzy trenowaliby na średniej skoczni, na profesjonalnych obiektach już sobie nie radzą.

- To powoduje, że nasi uczniowie na kilkudniowe treningi muszą jeździć do Szczyrku. Jednak jesteśmy tutaj ograniczeni co do ilość wyjazdów, bo nie mamy na tyle pieniędzy - mówi Sobańska. - W efekcie, gdy dawniej nasi uczniowie byli bezkonkurencyjni, teraz zawodnicy z Wisły, czy Szczyrku zaczynają coraz mocniej z nami konkurować. Jeśli nie dojdzie do zmian bazy treningowej, za niedługo może być źle.

Nie lepiej mają także biegacze. Tras narciarskich od Giewontem praktycznie nie ma. - Trasa biegowa na terenie Centralnego Ośrodka Sportu ma zaledwie 2,5 kilometra. Jest niezwykle krótka, by profesjonalnie przygotowywać tam przyszłym mistrzów, a nie mówiąc już o rozegraniu zawodach FIS - żali się dyrektorka SMS. Dlatego młodzi zawodnicy zamiast pod Giewontem, trenują na... Słowacji.

Na wyjazdy za granicę - o czym informowaliśmy już w tym tygodniu - muszą nastawić się także łyżwiarze. Nie ma bowiem pieniędzy na zamrożenie nowoczesnego toru lodowego w Zakopanem. Brak możliwości treningów, wysokie koszty wyjazdów i sprzętu, spowodowało, że praktycznie przestało istnieć narciarstwo alpejskie pod Giewontem. - Nie ma się co dziwić temu. Trenować może jedynie ten, co ma zamożnych rodziców. Tylko w taki sposób zawodnicy są w stanie podnosić swoje kwalifikacje, by być konkurencyjni na arenie międzynarodowej - zaznacza Krzysztof Całka, członek zarządu klubu AZS Zakopane.

Obecnie w klubie, który ma długoletnie tradycje alpejskie, trenuje zaledwie 11 zawodników - seniorów, juniorów i juniorów młodszych. Kilkanaście lat temu było ich dwa, trzy razy więcej. - Nie dziwię się spadkowi zainteresowania wyczynowym narciarstwem alpejskim. To jak walenie głową w mur. Nie ma przede wszystkim u nas gdzie trenować. Jedynie na stoku na Harendzie udało nam się dogadać z właścicielami, że jesteśmy tam mile widziani. Na pozostałych trasach nie ma miejsca dla sportowców - mówi Całka.

Zawodnikom pozostaje wyjeżdżać w Alpy na lodowce. A to jak wiadomo kosztowna sprawa. - Ja tego doświadczyłem na własnej skórze, gdy mój syn startował w zawodach w narciarstwie alpejskim - wspomina Całka.

Trudną sytuację młodych sportowców spod Giewontu chcą naprawić radni miejscy. Możliwe, że już w przyszłym roku podhalańska młodzież będzie mogła ze sporą zniżką trenować i uprawiać sport na obiektach Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem oraz na trasach wszystkich znajdujących się na terenie miasta stacji narciarskich.

- Będę się starał, by rada obniżyła w przyszłorocznym budżecie podatek, jaki płacą od nieruchomości właściciel budowli sportowych - mówi Wawrzyniec Bystrzycki, przewodniczący miejskiej komisji sportu. - Obecnie stawka podatku dla stadionów, stoków itd. wynosi 2 procent. Chcę namówić radę, by zmniejszyła próg podatkowy do 1 procenta. Co prawda tym sposobem do naszej kasy wpłynie rocznie 2 miliony złotych mniej jak dotychczas, ale będziemy starali się podpisać z COS i właścicielami wyciągów specjalne porozumienie, dzięki któremu będą oni wpuszczać na swoje obiekty naszą młodzież i dzieci po preferencyjnych cenach.

- Taka obniżka na pewno byłaby dla nas bardzo korzystna - mówi Grzegorz Kotowicz, dyrektor zakopiańskiego COS. - Podatki bardzo obciążają nasz budżet. Gdyby były mniejsze, moglibyśmy bardziej wspierać sport młodzieżowy - dodaje dyrektor Kotowicz. Takiego rozwiązania nie wyobraża sobie jednak burmistrz Zakopanego Janusz Majcher.

- Taka zmiana spowodowałaby, że do naszego budżetu nie wpłynęłaby pokaźna suma - mówi. - Tymczasem ja muszę z czegoś utrzymywać chociażby szkoły, czy przedszkola. Radni muszą zrozumieć, że w mieście mamy też inne potrzeby.
Ostatecznie zdecyduje o tym rada miasta.


Grzegorz Kotowicz (z lewej) i Wawrzyniec Bystrzycki chcą wspólnie wypracować kompromis co do treningów młodych sportowców

« Pod Giewontem nie mają gdzie trenować skoczkowie, biegacze narciarscy, łyżwiarze czy narciarze alpejscy. Jak więc mamy wyszkolić kolejnego mistrza pokroju Kowalczyk? »

Zobacz zmagania zawodników w morderczym biegu z Ronda Kuźnickiego na szczyt Kasprowego Wierchu

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto