Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Andrzejem Bachledą Ałusiem, wybitnym alpejczykiem, rozmawia Łukasz Bobek

Łukasz Bobek
Archiwum

Drugi rok z rzędu prowadzi Pan akcję poszukiwania młodych talentów w narciarstwie alpejskim. W miniony weekend na Nosalu właśnie odbyły się jedne z zawodów z cyklu Tauron Bachleda Ski. Jak więc obecnie ocenia Pan stan polskiego narciarstwa alpejskiego?
Narciarstwo ma się coraz lepiej. Trzeba być jednak trochę optymistą. Ja wolę mówić, że butelka jest do połowy pełna, a nieżeli do połowy pusta. Musimy skończyć wreszcie narzekanie, że nic u nas nie wychodzi. Jest coraz więcej chętnych do jazdy, coraz lepsi młodzi zawodnicy. Apelują więc do współpracy na linii rodzice młodych zawodników, a trenerzy, bo świat jest jednak daleko przed nami. Żeby go dogonić, bez wspólnej roboty nie mamy żadnych szans.

Jak idą więc poszukiwania młodych talentów, zawodników, którzy mogliby wejść do światowej czołówki?
Ta grupa wyłania się już od kilku dobrych lat. Są już zawodnicy po pięcio-, siedmioletniej pracy. Oni już istnieją, tylko trzeba ich wesprzeć, wskazać im drogę. Oni pracują w klubach, ze swoimi trenerami. Naszą rolą jest ich wspierać.

A jak, jako jeden z najwybitniejszych alpejczyków w historii polskiego narciarstwa, ocenia Pan postępy młodych narciarzy?
Postępy są, absolutnie. Tutaj jednak też musimy umieć dozować tę ilość jazdy na nartach. Te dzieci powinny być wszechstronne, nie tylko dobrze jeździć na nartach. Ale jest lepiej. Mamy coraz lepsze stoki, coraz łatwiej dostępne. I co tu dużo mówić, sponsorzy również łaskawiej zaczynają patrzeć na tę dyscyplinę sportu, jak choćby firma energetyczna Tauron.

Uważa Pan, że mamy już w Polsce taką młodą osobę, która może zamieszać na światowych stokach?
Poczekajmy jeszcze trochę. Na talent typu Justyna Kowalczy czy Adam Małysz czasami trzeba bardzo długo czekać. Nam chodzi o solidną bazę, o zawodników, którzy może sami czegoś dokonają, a jak nie oni, to na pewno kolejne pokolenie.

Też chyba Ministerstwo Sportu i działacze sportowi zaczynają łaskawiej na was patrzeć...
Z tym różnie bywa, bo tam co chwilę zmieniają się osoby. Dla nich jednak narciarstwo to jest w dalszym ciągu obcy sport, mimo że większość z nich jeździ na nartach. Ale jeżdżą często poza granicami Polski. Jak jednak jestem bardziej związany z polskim śniegiem.

Czyli narciarstwo alpejskie powinno u nas cały czas być wspierane?
Absolutnie, tym bardziej że bazę mamy w postaci milionów jeżdżących. To nie jest sport niszowy. To jest sport rodzinny. Potrzebujemy jednak tej piramidy, by na jej szczycie staną ktoś, kto przysporzy nam moc atrakcji i emocji jak teraz Justyna Kowalczyk czy Adam Małysz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto