Witoszek Żory: Po bułki i rzeźbione torty do "Witoszka" [ZDJĘCIA]
Już kilka pokoleń żorzan kupuje "U Witoszka" świeżutkie bułki i chleby, czy smaczne kołaczyki. Dzisiaj podniebienia klientów z całej Polski, w tym także z zagranicy, zdobywają torty artystyczne. Historia jednej z najbardziej znanych rodzin piekarzy w Żorach, rozpoczęła się już w 1945 roku. Kontynuujemy rubrykę "Najlepsi rzemieślnicy w Żorach", współtworzoną razem z Cechem Rzemiosł Różnych w Żorach.
Historia sięga 1945 roku
- Historia zaczyna się od Jana Witoszka, który w 1945 r. rozpoczął naukę w zawodzie piekarz. Nauka znacznie różniła się od tej dzisiejszej. Wszystko powstawało wyłącznie dzięki sile mięśni ludzkich, jakiekolwiek maszyny były rzadkością - mówi Tomasz Witoszek, wnuk pana Jana, który powoli przejmuje zakład od swojej mamy, Magdaleny (prowadzi zakład od 1989 roku).
Jan Witoszek szybko otrzymał tytuł mistrzowski w piekarnictwie, a jego pieczywo zostało nagrodzone nawet drugim miejscem w kraju pod względem jakości asortymentu.
Jak się okazuje, Jan Witoszek na początku nie pracował we własnym zakładzie. - Dziadek najmował się do pracy w prywatnych piekarniach, między innymi: w starej żorskiej piekarni, która mieściła się niedaleko kapliczki św. Antoniego "U Podstawki". Później podjął pracę w GS Żory, skąd przeszedł do GS Jastrzębie na stanowisko kierownika - opowiada pan Tomasz.
CZYTAJ TAKŻE: Inni najlepsi rzemieślnicy Żor [INFO i ZDJĘCIA]
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Podział ról między mężem i żoną
W GS Jastrzębie Jan Witoszek wykształcił swojego następcę, syna Romana Witoszka. W 1980 r. ojciec i syn zaczęli myśleć o własnym zakładzie. Ruszyła budowa zakładu przy ul. Moniuszki 12 w Żorach. Otwarcie nastąpiło w 1985 r. Piekarnia zaczęła przyciągać pierwszych klientów, którzy na lata zaczęli ufać wyrobom Witoszków. W działalność zaangażowała się też żona pana Romana, Magdalena.
Roman Witoszek piekł, a jego żona zajmowała się sprzedażą. W ofercie nie było może zbyt wielu specjałów, ale nie w ilości tkwiła siła. Żorzanie doceniali chleb i bułki za smak, świeżość, cenę, naturalne składniki. - Wypiekano tylko chleb pszenno-żytni, bułeczki i kołaczyki, a w zasadzie chlyb, żymły i kołoczki - mówi Tomasz Witoszek.
Małżonkowie mogli poszczycić się tytułami mistrzowskimi w piekarnictwie i cukiernictwie. Niestety pan Roman zmarł w 1989 roku, a zakład zaczęła prowadzić jego żona, pod skrzydłami której zaczęto produkować kołocz śląski, ciasta deserowe i stale poszerzano asortyment pieczywa.
Rzeźbione torty mają klientów z zagranicy
Od tamtego czasu zakład stale inwestuje w rozwój i upodobania klientów. Mottem zakładu jest hasło: "Nigdy nie rób tego, czego sam nie chciałbyś zjeść".
- Mamy fantastycznych klientów i każdy znajduje coś odpowiedniego dla siebie. Naszym zdaniem, słyniemy z czterech produktów, które wybijają się ponad przeciętną. Są to: kołocz weselny, torty artystyczne, chleb ziarnisty i chleb orkiszowy - mówi Tomasz Witoszek, który zdobył tytuły technika technologii piekarnictwa i technika technologii cukiernictwa. Dzisiaj jego specjalnością jest przygotowanie tortów artystycznych i cukiernictwo gastronomiczne.
Po torty weselne przyjeżdżają nawet klienci z zagranicy, niedawno byli np. z Berlina. Kalendarz zamówień pęka w szwach. Zamówienia są m.in. na torty z belgijską czekoladą, na torty z... różnymi rzeźbami - ostatnio zakład wyprodukował np. tort śmietankowo-brzoskwiowy dla 2,5 tys. osób. Wypiek miał 12 metrów długości i 3,75 metra szerokości.
Niedawno zakład przyjął zlecenie z Rybnika i zrobił miniaturę budynków wielkości 1,2 metrów każdy. Tort ważył 115 kilogramów.
Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco z informacjami!
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Praca w zakładzie nie ustaje przez tydzień
Dzisiaj zakład zatrudnia 24 osoby i ma liczne nagrody na koncie, m.in.: złotą i srebrną oznakę mistrza za szkolenie uczniów w rzemiośle.
Jak wygląda praca w zakładzie? - Praca w zakładzie w zasadzie nie ustaje. Cześć załogi - piekarze pracują głównie w trybie nocnym sześć dni w tygodniu, tak aby o poranku świeżutkie pieczywo czekało na klienta. Natomiast cukiernicy rozpoczynają pracę każdego dnia na zmianę poranną i popołudniową siedem dni w tygodniu - dodaje Tomasz Witoszek.
30 lat działa przy ul. Moniuszki 12 piekarnia "U Witoszka". W 1985 r. zakład otwarli małżonkowie Magdalena i Roman Witoszkowie. Pan Roman piekł, a pani Magdalena sprzedawała. Po śmierci męża w 1989 r. pani Magdalena przejęła zakład i go rozwinęła. Mimo że to kobieta - pani Magdalena od 26 lat prowadzi zakład, przyjęło się w mieście mówić mieszkańcom, że kupują "U Witoszka".
Strefa Biznesu: Nowe stawki za „urzędówki" dla adwokatów i radców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?