Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tatry: nadchodzi kres świetności Kasprowego?

Halina Kraczyńska
Kasprowy Wierch już nie jest tak oblegany jak dawniej. Przegrywa konkurencję z Alpami i Słowacją
Kasprowy Wierch już nie jest tak oblegany jak dawniej. Przegrywa konkurencję z Alpami i Słowacją Grzegorz Sikora
Czy to już zmierzch legendy świętej góry narciarzy? Kasprowy Wierch przestaje być modny. Coraz mniej ludzi chce po nim szusować. Wybierają Słowację, Alpy lub... Bukowinę.

- Pamiętam, jak było jeszcze w latach 90. Tłum narciarzy pod kolejką w Kuźnicach od świtu był ogromny! Trzeba było nastawić się na co najmniej 4-5 godzin stania - wspomina Marta, mieszkanka Zakopanego. - Ale człowiek się tym nie przejmował! Stał, żeby potem parę razy zjechać z Kasprowego. Bo Kasprowy to było coś, to była marka. Jak się pochwaliłeś komuś w Polsce, że zjechałeś z Kasprowego, to zaraz inaczej na ciebie patrzyli. Z podziwem!

W tym sezonie tłumów pod kolejką na Kasprowy Wierch nie ma. Owszem, warunki z powodu małej ilości śniegu w obydwu kotłach nie były dobre. Gąsienicowa ruszyła dopiero na początku lutego, Goryczkowa - w ubiegłym tygodniu.

Jednak, jak podkreśla wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Zbigniew Krzan, narciarzy na Kasprowym jest mniej i z innych względów.

- Byłem dziś na Kasprowym Wierchu i zaobserwowałem, że w wagonikach może z 10 procent stanowili narciarze, reszta to turyści - twierdzi dyrektor Krzan. - W poprzednich sezonach, jak poczyniłem obserwacje, też tych narciarzy nie było zbyt dużo. Dlaczego? Moim zdaniem Kasprowy jest górą, która wymaga już nie byle jakich umiejętności. Narciarz takiej klasy może szusować na Słowacji czy w Alpach, gdzie zdecydowanie lepsze są warunki, niemal za tę samą cenę.

Jak dodaje Marek Pęksa z TPN, w ubiegłym sezonie zimowym może dwa razy widział kolejkę w Goryczkowej i ani razu w Gąsienicowej.

- Tak więc widać wyraźnie, że blokada narciarstwa nie następuje na Kasprowym Wierchu, ale w Poroninie! - żartował wicedyrektor TPN, Stanisław Czubernat.
Paweł Murzyn, dyrektor Polskich Kolei Linowych, potwierdza, że mniej narciarzy szusuje na Kasprowym. - Bo i konkurencja jest większa - tłumaczy dyrektor Murzyn. - Jest więcej ośrodków na Podhalu, ale i otwarte granice powodują, że dużo osób wyjeżdża na narty, najczęściej w Alpy. U nas nie mają pewności co do warunków narciarstwa, bo może przyjść - tak jak teraz - halny, albo jest za mało śniegu. A sztucznie śnieżyć nie możemy. Kasprowy jest perełką alpejską, jedyną, jaką mamy w Polsce. Ma swoje wady i zalety. I albo się ją kocha, albo nie!

Pan Józef Stelmach, narciarz z Torunia, mówi, że on od co najmniej 20 lat szusuje na tej górze.
- Jestem tu niemal co rok. Owszem, są muldy, czasem wystają kamienie spod śniegu, ale lubię tę górę. A takie widoki, jakie mam na Tatry, złagodzą mi wszystkie niedogodności - śmieje się pan Józef.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto