Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tatry. „Elektryczne konie” dotarły [ZDJĘCIA, WIDEO]

Łukasz Bobek
Na trasie do Morskiego Oka rozpoczęły się pierwsze testy wozu hybrydowego. Fiakrzy i Tatrzański Park Narodowy testowali wóz konny wspomagany silnikiem elektrycznym. Elektrowóz na odciążyć konie, które wożą turystów na szlaku do Morskiego Oka w Tatrach

Autor: Łukasz Bobek

W Tatry wkroczyła nowoczesność. Na szlaku do Morskiego Oka odbyły się pierwsze testy prototypu wozu z napędem elektrycznym. Ma on być wprowadzony na trasę, by wspomagać konie, które dotychczas tylko siłą własnych mięśni ciągnęły tu wozy z turystami.

Jak mówi Łukasz Janczy, pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego, już pierwsze przejazdy elektrycznym fasiągiem pokazały, że pojazd radzi sobie w górach, a dzięki temu odciąża konie. Zdaniem przyrodnika zwierzęta po wyjechaniu na Włosienicę (tu kończy się ich trasa) były o wiele mniej zmęczone niż normalnie. Wszystko dlatego, że w czasie drogi włącza się silnik elektryczny, który dodatkowo napędza koła wozu. Co ważne, silnik pracuje niezależnie od tego, czy fiakier tego chce, czy nie. Jest automatyczny.

Wozy będą testowane jeszcze kilka miesięcy, zanim zapadnie decyzja, czy zostaną wprowadzone „do służby”.

Nowy wóz dla turystów

Tatrzański Park Narodowy wraz z fiakrami z Bukowiny Tatrzańskiej rozpoczął testy nowego wozu hybrydowego, który ma wozić turystów na szlaku do Morskiego Oka. Urządzenie jeździło już po Bukowinie Tatrzańskiej, a także po trasie do tatrzańskiego stawu. Ze wstępnych testów wynika, że wóz w znacznym stopniu odciąży konie.

Testy bez animalsów

O tym, że Park i Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka będą testować nowy elektrowóz, wiadomo było nie od dzisiaj. TPN rozstrzygnął bowiem przetarg na firmę, która zrobi prototyp takiego wozu, już parę miesięcy temu. W pierwszych testach nie brali jednak udziału przedstawiciele organizacji prozwierzęcych.

Tatrzański Park Narodowy tłumaczy, że zaprosi organizacje prozwierzęce, jak tylko prototyp będzie gotowy. - Póki co to są testy robocze - mówi Ewa Holek-Krzysztof z TPN-u.

Sprawdzian pomyślny

- Testy odbyły się pod koniec zeszłego tygodnia. Trwały dwa dni. Pierwszego dnia wóz zaprzężony w dwa konie i z pełnym obłożeniem pasażerów, jeździł po Bukowinie Tatrzańskiej - mówi Łukasz Janczy, pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego odpowiedzialny za sprawę koni z Morskiego Oka.

Na wozie siedziało 13 osób plus woźnica - tyle przewiduje regulamin przewozów na szlaku do Morskiego Oka.

W Bukowinie górale wybrali do testów trasę, która ma podjazd o wiele bardziej stromy niż droga do Morskiego Oka - 18 proc. nachylenia zamiast 9 proc. - Automatyka wozu była jednak skonfigurowana pod nachylenie szlaku. Więc w Bukowinie pojawiły się problemy z wyjazdem. Jednak na drugi dzień, gdy wóz był testowany na szlaku, wszystko było w porządku. Silnik wspomagający konie działał na 100 proc. swoich możliwości jedynie na krótkich odcinkach drogi - mówi Janczy. Jego zdaniem konie, po wyjeździe na Włosienicę, nie wyglądały na zmęczone.

- Pierwsze testy wypadły obiecująco, oczywiście pojawiły się pewne kwestie wymagające dopracowania, ale zbudowanie tego prototypu uważam za sukces. Mam nadzieję, że jeśli uda się to rozwiązanie wprowadzić w życie, rozwieje to już na dobre wszelkie wątpliwości dotyczące tego, czy konie w Morskim Oku pracują ponad siły - mówi Szymon Ziobrowski dyrektor TPN.

Fiakrzy nie oszukają

Testowany elektrowóz, choć wygląda identycznie, jak wozy obecnie wożące turystów do Morskiego Oka, jest naszpikowany elektroniką.

Elektryczny silnik wozu sam się załącza, oblicza nachylenie drogi, dzięki czemu sam dostosowuje siłę, z jaką wspiera konie. Fiakrzy nie będą mieli na to wpływu. - Przedsięwzięcie od początku budziło pewne kontrowersje, jednym się spodobało, drugim mniej, np. ze względu na koszty budowy, czy tak jak w przypadku organizacji Viva! ze względu na zastrzeżenia co do jego prawidłowego działania. Jej członkowie obawiali się tego, czy fiakrzy ze wspomagania będą rzeczywiście korzystać. Myślę, że te wątpliwości rozwialiśmy. System jest autonomiczny, będzie włączał się sam i będzie niezależny od kierującego pojazdem. Na tym nam zależało - mówi Ziobrowski.

Wóz będzie posiadał też coś na wzór samolotowej czarnej skrzynki. - Ma to być urządzenie, które będzie zapisywało pracę wozu. Od jego włączenia, po wyłączenie, obciążenia, jak konie były wspomagane itd. Wszystko to ma być zapisywane, by potem można było to przeanalizować - mówi Janczy.

Dodatkowo wóz ma być wyposażony w zdalny system monitorowania awarii. Urządzenie ma wysyłać SMS-y do straży Tatrzańskiego Parku Narodowego za każdym razem, gdy silnik wozu będzie miał awarię, lub gdy urządzenie wykryje jakikolwiek inny błąd.

Testy elektrowozu mają odbyć się także zimą, wiosną, jak i latem. Potem zapadnie decyzja, czy wóz zostanie przez Park i wozaków zakupiony. Jego koszt to ok. 200 tys. zł.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto