Wyciąg w Suchym Żlebie, choć nie jest długi, bo ma zaledwie 400 metrów, jest wyjątkowo atrakcyjny, gdyż znajduje się niedaleko Kuźnic. Można tam dojść z nartami pieszo i po dwudziestu minutach - spacerkiem - znaleźć się w samym sercu gór. Niedaleko są schronisko, wypożyczalnia nart, szkółka. Dla tych, którzy nie marzą o zjeździe z Kasprowego Wierchu, miejsce to jest idealne. Ma jeszcze jedną zaletę - w Suchym Żlebie długo utrzymuje się naturalna pokrywa śniegu. Ale ostatnie niemal bezśnieżne zimy skłoniły spółkę "Karpaty" do starania się - tak jak Polskie Koleje Linowe - o możliwość sztucznego śnieżenia trasy.
- Chcemy dośnieżać stok tylko wtedy, gdy pokrywa będzie niedostateczna do bezpiecznego szusowania - tłumaczy Jerzy Kalarus, prezes spółki.
Firma jednak nie zamierza przeprowadzać wielkiej inwestycji, by doprowadzać wodę potrzebną do śnieżenia do stoku.
- Zamierzamy wykorzystać do tego urządzenie mobilne, które będzie instalowane na sezon zimowy i rozbierane, gdy ten się skończy - tłumaczy prezes Kalarus. - Mamy przecież własne ujęcie na potoku Bystra, skąd woda idzie do schroniska, a stamtąd będzie pobierana do śnieżenia. Wykonany operat wodno-prawny wskazuje, że na ujęciu jest niezbędna ilość wody do śnieżenia. Trasę dośnieżałaby tylko jedna armatka umieszczona na ratraku. Też mobilna, bo montowana jedynie na czas śnieżenia. Teraz czekamy na opinię Rady Naukowej Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Ta ma ostateczną decyzję podjąć 9 grudnia.
- Co prawda, decyzja Rady nie jest dla mnie wiążąca, ale zawsze przyjmuję ją z szacunkiem i tak będzie też w tym przypadku - zaznaczył Paweł Ska-wiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Dlatego nie chciałbym zajmować stanowiska w tej sprawie, zanim nie wypowie się Rada Naukowa. Dopiero po tym udzielę odpowiedzi spółce "Karpaty".
Jak dodaje Skawiński, są jednak ogólne zasady mówiące, że dośnieżanie w Tatrach nie powinno mieć miejsca.
- Ustawa o ochronie przyrody zabrania na terenie TPN wszelkich inwestycji - wyjaśnia Skawiński.
Przyznaje jednak, że to, co planuje spółka "Karpaty", trudno nazwać inwestycją. Mobilne, tymczasowe urządzenie do dośnieżania, demontowane po sezonie, ani nie zaburza - jak podkreśla prezes Kalarus - krajobrazu Polany, ani w niczym nie szkodzi przyrodzie Tatr.
Mimo że to tylko jedna armatka w Tatrach, byłaby wyłomem i precedensem, np. dla przyszłego właściciela PKL, które - choć wniosku do TPN o śnieżenie tras w Kotle Gąsienicowym i Goryczkowym nie złożyły - nie ukrywają, iż bardzo im na tym zależy. PKL obecnie opracowują dokumentację dla tej inwestycji.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?