Dla jednych jest człowiekiem, który chce wprowadzić polskie narciarstwo w nową epokę, a dla innych osobą, która chce zniszczyć tatrzańską przyrodę. Andrzej Laszczyk, bo o nim mowa, zasiadając na stanowisku prezesa Polskich Kolei Linowych obrał sobie bardzo ciężkie zadanie.
Wykonuje je jednak z powodzeniem i już samo to pokazuje, dlaczego bezdyskusyjnie musiał się znaleźć w gronie kandydatów do nagrody "Silny Człowiek Podhala 2012". Dyrektor zarządza bowiem firmą z wielkimi tradycjami. Każdy, kto w ostatnich latach wjechał na szczyt Kasprowego Wierchu kolejką linową, pewnie pamięta, jak wielka awantura towarzyszyła przygotowaniom do jej modernizacji.
Ostatecznie jednak stary, wysłużony wagonik zastąpiła nowa, wygodna i przestronna kapsuła i to właśnie ten fakt jest zasługą Laszczyka, którą będą mu pamiętać w przyszłości wszyscy szusujący na stokach mekki polskich narciarzy.
Teraz natomiast, gdy przyszedł czas prywatyzacji PKL-u, wiele osób głośno mówi, że Polska nie powinna sprzedawać firmy, która doskonale zarabia. Ta świadomość to także zasługa Laszczyka, który przez ostatnie kilkanaście lat tak kieruje "kolejkami", że zamykają swój budżet wyraźnym zyskiem.
Wybieramy Superkota! Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?