Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spytkowice: ktoś podpalił trzy tiry przewoźnika?

Tomasz Mateusiak
Spokojne dotąd Spytkowice są w szoku. W nocy z soboty na niedzielę na parkingu w centrum wsi paliły się trzy samochody ciężarowe należące do lokalnego przedsiębiorcy. Wypadek? Podpalenie? Prokuratura stara się to wyjaśnić. Sąsiedzi "spalonego" swoje jednak wiedzą. Ich zdaniem ogień pod tirami musiał ktoś podłożyć.

Niedziela ok. godz. 1 w nocy. Mieszkańcy leżących przy drodze z Rabki do Chyżnego Spytkowic w większości śpią. Na nogach jest tylko młodzież, która bawi się w pobliskiej dyskotece. Nagle słychać dźwięk strażackiej i policyjnej syreny. Młodzi wychodzą z dyskoteki. Starsi wstają z łóżek. We wsi musi się coś dziać...

- Telefon o pożarze w Spytkowicach dostaliśmy dokładnie o godz. 1.10 - mówi Roman Wolski, rzecznik prasowy nowotarskiej policji. - Oficer dyżurny od razu wysłał tam kilka patroli oraz powiadomił kolegów ze straży pożarnej. Gdy obie służby dojechały na miejsce, w ogniu stały tam już trzy samochody.

- Ogień był bardzo silny i objął trzy ciągniki tirów - mówią strażacy. - Zostały one spalone całkowicie. Naczepy i leżący na nich towar, choć nadpalony, udało się w części uratować. W chwili obecnej nie chcemy jeszcze wyrokować, jak doszło do pożaru. To będzie wiadomo po badaniach. Wiadomo jednak, że straty właścicieli pojazdu są spore. Wstępnie szacujemy je na 600 tys. złotych.

Hipotezy odnośnie przyczyn pożaru są dwie. Jedna mówi, że ogień powstał na skutek wypadku. Mogło dojść np. do samozapłonu na skutek zwarcia w instalacji elektrycznej jednego z tirów, od którego później zajęły się kolejne samochody. Ta koncepcja ma jednak jedną wadę. Z trzech spalonych samochodów tylko dwa stały obok siebie. Trzeci był oddzielony kolejnym samochodem, który w płomieniach nie stanął.

- Dlatego bierzemy też pod uwagę, że doszło do umyślnego podpalenia - mówi nowotarski prokurator Zbigniew Gabryś. - Hipoteza o podpaleniu jest o tyle prawdopodobna, że znane są przypadki, gdy tiry płonęły, bo nawzajem podpalały je sobie konkurencyjne firmy przewozowe. Czy tym razem tak było i kto ewentualnie podłożył ogień, wykaże śledztwo.

Jak dodaje prokurator Gabryś, więcej w sprawie będzie wiadomo już za kilka dni. Właściciele parkingu, gdzie doszło do pożogi, mieli bowiem monitoring. Wczoraj jego nagrania miała przeglądać policja.
Mniej wątpliwości od śledczych mają mieszkańcy Spytkowic. - Byłem na miejscu pożaru i jak dla mnie to musiało być podpalenie - mówi Łukasz Grzywacz, góral ze Spytkowic. - Jestem o tym przekonany, bo samochody płonęły właśnie "na wyrywki". Kto mógłby chcieć zrobić na złość tym ludziom? W naszej wsi oni nikomu nie wadzą, więc chyba nie miejscowi.

Właściciel terenu, na którym stały spalone auta, to Robert B. (nie chciał, by ujawniać jego nazwisko) - lokalny przedsiębiorca, do którego należy m.in. wytwórnia budowlanych elementów stalowych, a w przeszłości także firma spedycyjna.
- Bardzo przeżyłem tę sprawę i nie chcę jej komentować - stwierdził wczoraj biznesmen, który nie umiał powiedzieć kto - w razie gdyby takie podejrzenie się potwierdziło - chciałby go spalić.

Jak udało nam się jednak wczoraj ustalić, Robert B. odczuje pożar aut tylko poprzez stracone nerwy i stres. Okazuje się, że w chwili pożaru wszystkie spalone ciężarówki nie należały już do niego. Dosłownie kilka dni przed pożarem B. zakończył okres ich leasingu i w sobotę ciągniki czekały już na odbiór przez firmę, która je w ten sposób dzierżawiła. Tym samym to ona straciła auta, które pierwszej młodości już nie były.
Jeśli jednak tiry zostały ubezpieczone, ich równowartość odda leasingodawcy ubezpieczyciel.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rabka.naszemiasto.pl Nasze Miasto