42-latka w weekend przyjechała na Podhale. Wybrała się w Tatry Zachodnie. W rejonie Siwej Polany, na tamtejszym parkingu pozostawiła samochód. Gdy weekend minął, kobieta nie wróciła do stolicy Małopolski. W poniedziałek rano nie pojawiła się też w pracy. To zaniepokoiło jej koleżankę, ale dopiero we wtorek, około godziny 15 zdecydowała się zaalarmować TOPR, że jej znajomej, która wyszła w góry mogło coś się stać.
- Ta pani z Krakowa wiedziała, że jej koleżanka wybrała się na Jarząbczy Wierch. Poinformowała nas, że 42-latka gdy była na szczycie, wysłała do niej SMS - mówi Bartek Stoch Michna, ratownik dyżurny.
Pierwsze akcja poszukiwawcza odbyła się we wtorkowe popołudnie. Ratownicy TOPR z pokładu śmigłowca przeczesywali rejon Doliny Chochołowskiej. Bez efektu. Wieczorem przerwano poszukiwania.
Wznowiono je wczoraj z samego rana.
- W teren ruszyło ośmiu ratowników. Penetrują pieszo rejon Doliny Chochołowskiej oraz Jarząbczego Wierchu - relacjonował nam wczoraj przed południem Bartek Stoch Michna.
Pieszych ratowników wspomagał z powietrza śmigłowiec Sokół.
- Do tego działali z nami słowaccy ratownicy Horskiej Zahrannej Służby, którzy szukają turystki po słowackiej stronie - mówi ratownik TOPR.
Przed południem patrol pieszy odnalazł ciało turystki w Dolinie Jarząbczej.
- Wszystko wskazuje na to, że śmierć kobiety nastąpiła natychmiast i to na skutek upadku z dużej wysokości - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?