Przypomnijmy, że w zakończonym 2 tygodnie temu procesie władze Sopotu domagały się 25 tys. zł na cele społeczne i przeprosin od agencji będącej właścicielem sopockiego, kontrowersyjnego klubu „Cocomo” (dziś „Kittens”). Zdaniem magistratu firma oferując drinki, których ceny sięgały kilkudziesięciu tysięcy złotych naruszała dobre imię miasta.
- Zachowania pozwanej agencji są bez wątpienia tego rodzaju, że nie zasługują na aprobatę. To jednak nie zmienia sprawy, że powodowa gmina nie może domagać się ochrony prawnej w taki sposób,w jaki tego dochodzi formułując swoje żądania pozwu. Istota sprawy mieści się bowiem w tym, że powódka [gmina Sopot – dop. red.] do sądu wnosiła niewłaściwe środki domagając się swojej ochrony - powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Ewa Tamowicz z Sądu Okręgowego w Gdańsku, która żądanie urzędników nazwała „oczywiście niezasadnym”, a gminę, określiła jako „specyficzną osobę prawną” (która jak wyjaśniła: „może domagać się ochrony dóbr”, ale inaczej niż w przypadku osób fizycznych).
Według sądu - choć Sopot jak każdy samorząd ma obowiązek utrzymania porządku publicznego i bezpieczeństwa - „nie przyjmuje na siebie bezwzględnego obowiązku zapewnienia osobom, które znajdą się na jego terenie bezpieczeństwa w sensie ochrony przed jakimkolwiek negatywnymi doświadczeniami”.
Sprawa Cocomo. Sopot walczy z właścicielami w sądzie
Sędzia Ewa Tamowicz wyjaśniła, że interwencja gminy w sprawie Cocomo powinna być oparta o inne środki, nie precyzując jednak jakie konkretnie. Ten właśnie brak precyzji nie przekonuje adwokata Roman Nowosielski, pełnomocnika sopockiego magistratu, który zapowiada apelację i przekonuje, że z gmina skorzystała ze wszystkich dostępnych środków, łącznie z karnymi – zgłaszając sprawę do prokuratury.
- Sąd uznał wszystkie fakty dotyczące stanu faktycznego podnoszone przez stronę powodową. Jednocześnie brak jest konsekwencji prawnej ze strony sądu co do tych konsekwencji, które sąd uznaje jednoznacznie za naganne, a nie ma wątpliwości, że sąd powiedział kategorycznie, że tego rodzaju praktyki są niedopuszczalne, ale sąd nie wyciąga wniosków jak te praktyki rzutują na wizerunek i dobrą bądź złą opinię podmiotu jakim jest osoba prawna, czyli gmina miasta Sopot – tłumaczył mec. Roman Nowosielski.
CZYTAJ TAKŻE:
* Miasto kontra Cocomo. Kto wygra ten spór? Sąd Apelacyjny uchylił wyrok pierwszej instancji
* Sprawa Cocomo w Sopocie. Sąd oddalił powództwo miasta przeciw nocnemu klubowi
* Pierwsza rozprawa w sprawie klubu Cocomo trwała... pięć minut [ZDJĘCIA]
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?