Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podhale. Szaleniec na wolności. Wypuścili go... lekarze

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Mężczyzna, który zaatakował tłuczkiem do mięsa sąsiadów kilka dni później wrócił (w takim stroju) do rodzinnej miejscowości
Mężczyzna, który zaatakował tłuczkiem do mięsa sąsiadów kilka dni później wrócił (w takim stroju) do rodzinnej miejscowości Czytelnik
Ta sprawa bulwersuje nie tylko mieszkańców Czarnego Dunajca, ale także i podhalańskich prokuratorów. 31-letni mężczyzna, który kilka dni temu biegał z tłuczkiem do mięsa po swojej rodzinnej wsi (i ranił nim dwie osoby) znów jest na wolności. Z oddziału psychiatrycznego wypuszczono go na przepustkę. Powód? Musiał nakarmić... koty.

Do zdarzenia, które jako pierwsza opisała „Krakowska”, doszło 10 sierpnia. W ten dzień, nagle przed jeden z domów w Czarnym Dunajcu wybiega półnagi mężczyzna. Trzyma w ręce tłuczek do mięsa. Wymachując nim i rzucając wyzwiska goni napotkaną kobietę, która wyszła na spacer z dzieckiem. To sąsiadka Jacka G. (tak nazywa się napastnik). Ostatecznie kobiecie udaje się uciec do domu, z którego po chwili wybiega jej syn. Wraz z kolegą chce obezwładnić napastnika. To im się udaje, ale wcześniej szaleniec rani w głowę jednego z nich.

Więcej o ataku szaleńca przeczytasz tutaj

Mieszkańcy się boją

Zaraz po tym zdarzeniu policja aresztuje 31-latka. - Ten wykazuje poważne symptomy choroby psychicznej, więc trafił pod obserwację lekarzy - mówi mediom jeszcze tego samego dnia Dorota Garbacz, rzecznik prasowy nowotarskiej policji. - Pozostanie tam tak długo jak lekarze uznają za słuszne - dodaje, a mieszkańcy Czarnego Dunajca przyjmują te słowa z wielką ulgą.

Dla nich Jacek G. to mężczyzna od lat dziwnie się zachowujący. - Wiem, że kilka lat temu rodzina zmusiła go, by poddał się terapii w szpitalu psychiatrycznym, ale po kilku tygodniach wypisał się z niego na własną odpowiedzialność - mówi jeden z mieszkańców Czarnego Dunajca. - Od tego czasu miał te swoje napady. Chodził po ulicach i lżył ludzi. Nigdy dotychczas nie używał jednak przemocy. To zmieniło się kilka dni przed tym brutalnym atakiem. Najpierw bowiem ze swojego balkonu rzucał w przechodzących obok ludzi butelki, a następnie gonił po ulicy ludzi z kijem baseballowym w ręce.

Szaleniec na przepustce

Spokój mieszkańców Czarnego Dunajca trwał krótko. Jacek G. na oddziale zamkniętym nowotarskiego szpitala spędził bowiem zaledwie 4 dni. Potem wyszedł na przepustkę. Górale z rodzinnej wsi Jacka G. przecierali oczy ze zdziwienia, gdy ten szedł przez miejscowość bosy i ubrany tylko w szorty.

Józef Palenik, szef nowotarskiej prokuratury

Zdecydowałem się wyłączyć z prowadzonego postępowania, bo dotyczy ono mojej rodziny. Nie chciałem być posądzony o stronniczość. Przyznam jednak, że jako zwykły mieszkaniec boję się sytuacji, w której osoba, która zaatakowała moich bliskich, chodzi sobie swobodnie po wolności. Bo dostała przepustkę ze szpitala. Gdy taka rzecz ma miejsce, dwa razy oglądam się za siebie przy każdym wyjściu z domu.

Na miejsce szybko wezwano patrol policji, bo ludzie bali się, że chory mężczyzna uciekł ze szpitala. Mundurowi ustalili jednak, że jest on na wolności bo ma przepustkę. Wystawiono ją, bo... napastnik ma w domu koty, które ktoś musi karmić. Od tego czasu podobne przepustki ze szpitala Jacek G. dostał już kilkukrotnie.

Prokurator: to skandal!

- Moim zdaniem taka sytuacja jest skandaliczna - mówi Barbara Bogdanowicz, szefowa zakopiańskiej prokuratury. - Przejęliśmy śledztwo dopiero kilka dni temu, po tym jak odsunęła się od tej sprawy prokuratura nowotarska (jej szef Józef Palenik to mąż i ojciec zaatakowanych przez napastnika osób). Cały czas zapoznajemy się z aktami tej sprawy. Jestem jednak zszokowana, że lekarze wypuszczają na przepustkę mężczyznę, który dokonał tak brutalnego ataku. Przecież on znów może kogoś ranić. Będziemy wyjaśniać skąd taka decyzja lekarzy, a także prosić dyrekcję nowotarskiego szpitala, by kolejne przepustki konsultować z nami.

O sprawę próbowaliśmy też zapytać w samym szpitalu w Nowym Targu. Tu jednak nie uzyskaliśmy żadnych informacji - z uwagi na tajemnicę lekarską.

Marta Czarnecka, mieszkanka Czarnego Dunajca

To co się dzieje w tej sprawie, to są brzydko mówiąc jaja. Jak to jest, że ten mężczyzna jest na tyle chory, że na razie nie może stanąć przed sądem, ale na tyle zdrowy, że lekarze wypisuje mu kilkudniowe przepustki? Przecież to zwykła kpina z poczucia sprawiedliwości i igranie ze zdrowiem i życiem zwykłych ludzi.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Podhale. Szaleniec na wolności. Wypuścili go... lekarze - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto