Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podhale. Lekarze odmawiają pomocy kobiecie z urazem nogi, bo jest na kwarantannie? "Niech Pani przyjdzie za 10 dni"

Redakcja
Szpital w Nowym Targu
Szpital w Nowym Targu
Mieszkanka Nowego Targu od kilku dni bezskutecznie próbuje dostać się do lekarza ortopedy, po tym jak podczas upadku złamała lub skręciła nogę. Choć kończyna jest obolała i spuchnięta kobieta już czwarty dzień z rzędu nie może uzyskać pomocy lekarskiej. Wszystko dlatego, że krótko przed wypadkiem trafiła na kwarantannę. Nie jest chora i nie ma objawów COVID -19, ale miała kontakt z osobą zarażoną. Dla lekarzy to był powód, by odmówić przyjęcia na wizytę i badania. Jedyne co kontuzjowana nowotarżanka usłyszała od ortopedy podczas "teleporady", to by kupiła sobie kule i przyszła do niego za 10 dni, gdy minie jej kwarantanna.

- Wcale się nie dziwię ludziom tego, że bardziej się boją kwarantanny niż samej choroby. Chory to jest system - piszę to na podstawie osobistych, dotkliwym doświadczeń - tak zaczyna się facebookowy wpis jednego z mieszkańców Nowego Targu, który pojawił się w mediach społecznościowych we wtorek i niemal od razu rozpalił mieszkańców regionu.

- Okazało się że jak człowiek jest na kwarantannie to nie ma wtedy żadnych praw, nawet do podstawowej pomocy medycznej! Moja żona w piątek uległa wypadkowi złamania bądź skręcenia kostki. Do dziś - wtorek - nie wiadomo co (jest kobiecie - przyp. red.), ponieważ od piątku próbowaliśmy się dostać na SOR (Szpitalny Oddział Ratunkowy - przyp. red.), ale z powodu tego, że jest (żona mężczyzny - przyp. red) na kwarantannie nie została przyjęta. Mieliśmy trzy podejścia, narażając i obciążając nogę podczas chodzenia po schodach. W sobotę koczowaliśmy też przed szpitalem siedząc na chodniku (..). Za każdym razem zwracaliśmy się z prośbą do sanepidu o zwolnienie z kwarantanny na czas dojazdu do szpitala - pisze nowotarżanin.

Podhale. Koronawirus w natarciu, ale na grypę nie choruje w górach... nikt! Jak to możliwe?

Jak dodaje mężczyzna, jedyną pomoc, jaką otrzymała jego żona to teleporada z ortopedą. W trakcie tej rozmowy doktor z rozbrajającą szczerością powiedział im jednak, by "kupili kule i żeby żona przyjechała jak się jej skończy kwarantanna, czyli za dziewięć dni"

- Do środy nikt nie obejrzał mojej nogi... Niestety z powodu kwarantanny nie udało się nam nawet prywatnie dostać do lekarza. Sanepid informował lekarzy o tym, że jestem zwolniona z kwarantanny, ale i tak prywatnie bali się nas przyjąć - tłumaczy "Krakowskiej" sama kobieta. - Chciałam o tej sprawie porozmawiać z dyrekcją szpitala. Kilkukrotnie tam dzwoniłam, ale nie zostałam połączona z Panem dyrektorem Markiem Wierzbą.

- W trakcie jednej z rozmów telefonicznych z ortopeda w szpitalu po moich kolejnych prośbach w końcu powiedział, że przyjmie mnie, gdy przyjadę. Stało się tak po tym, jak poprosiłam o jego nazwisko. Odparł, że tego przez telefon nie poda - dodaje w rozmowie z "Gazetą Krakowską" poszkodowana. - Był jednak bardzo opryskliwy, ja już się tego człowieka po prostu bałam, więc poprosiłam o konsultację z innym lekarzem. Nie uzyskałam takiej możliwości.

Jak dodaje kobieta teraz zamierza ona złożyć oficjalna skargę do dyrekcji szpitala i NFZtu. Ta zostanie wysłana do końca tego tygodnia.

Wcale się nie dziwię ludziom tego, że bardziej się boją kwarantanny niż samej choroby. Chory to jest system - piszę to...

Opublikowany przez

Górala Pę

 Wtorek, 13 października 2020

O sprawę spytaliśmy w nowotarskim sanepidzie. Tam poinformowano nas, że znają historię nowotarskiej rodziny. Dyrektor nowotarskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej sama trzy razy zawieszała dla kobiety kwarantannę, by mogła ona udać się do szpitala. Pracownicy placówki dzwonili też w tej sprawie do lecznicy. Jak się okazuje - nieskutecznie.

Z kolei w nowotarskim szpitalu nic nie wiedzą o perypetiach naszej Czytelniczki. - Nie mam zgłoszenia ani skargi od nikogo w tej sprawie - mówi doktor Aleksandra Chowaniec-Sybiga, zastępca dyrektora nowotarskiego szpitala. - To dziwne, skoro ta pani czuła się źle potraktowana przez nasz personel, to powinna napisać oficjalne pismo ze skargą a nie pisać posty na facebooku. Pomimo to przyjrzymy się tej sprawie i sprawdzimy, czy nie doszło ze strony lekarzy do złamania procedur.

- W opisanej przez Pana sytuacji pacjentce powinna zostać udzielona pomoc w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym - jasno stawia sprawę z kolei Aleksandra Kwiecień, rzecznik prasowy małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - W naszej ocenie w tym przypadku istnieją podstawy do złożenia skargi, na podstawie której będzie możliwe rozpoczęcie postępowania wyjaśniającego. Zgłoszenie powinno zawierać precyzyjny opis sytuacji oraz dokumentację medyczną.

Jak dodaje Kwiecień co do zasady, pacjenci przebywający na kwarantannie, którzy potrzebują nagłej pomocy medycznej, mogą z niej skorzystać na takich samych warunkach ogólnych, jak pozostali chorzy. Niezwykle istotne jest jednak, by wzywając zespół ratownictwa medycznego czy zgłaszając się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego poinformowali personel medyczny o kontakcie z osobą zarażoną koronawirusem i nałożonej kwarantannie.

Wszyscy pacjenci, którzy mają trudności z uzyskaniem potrzebnej im pomocy medycznej, powinni to zgłosić Narodowemu Funduszowi Zdrowia. Można to zrobić, kontaktując się z Działem Skarg i Wniosków Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Krakowie lub dzwoniąc na Telefoniczną Informację Pacjenta pod nr. tel. 800 190 590. Każde tego rodzaju zgłoszenie jest szczegółowo analizowane i wyjaśniane przez pracowników małopolskiego NFZ.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Podhale. Lekarze odmawiają pomocy kobiecie z urazem nogi, bo jest na kwarantannie? "Niech Pani przyjdzie za 10 dni" - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto