Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podhale: Będą zamykać szkoły, bo nie ma w nich... stołówki?

Redakcja
Anatol Chomicz - archiwum Polskapress
Czy w najbliższym czasie szkoły na Podhalu, Spiszu i Orawie czeka seria zamknięć? Jest takie ryzyko, a najbardziej zagrożone likwidacją są placówki edukacyjne w najmniejszych wioskach. Paradoksalnie ich końcem może się okazać program, z którego niezwykle dumny jest rząd Prawa i Sprawiedliwości. Ten założył, że od 1 września 2021 roku w każdej polskiej szkole każde dziecko dostanie ciepły posiłek. By było to jednak możliwe placówka taka musi mieć stołówkę, których w najmniejszych szkole brakuje.

Choć do rozpoczęcia programu „ciepły posiłek” pozostało jeszcze około półtora roku wiele podhalańskich gmin już teraz ma powody do zmartwień. Tego problemu nie ma co prawda w Zakopanem, Nowym Targu czy Rabce – Zdrój (tu istnieją duże szkoły gdzie stołówka była już od dawna), ale już np. w gminie Bukowina Tatrzańska problem istnieje.

- Ja już od ponad roku zajmuje się dostosowaniem szkół do wprowadzenia tego programu – mówi Andrzej Pietrzyk, wójt gminy Bukowina Tatrzańska. - Na dzień dzisiejszy mam gotowe stołówki w szkołach w Białe, Leśnicy, Bukowinie i Jurgowie. W tym roku będziemy starali się zaadoptować na ten cel pomieszczenia w szkołach w Czarnej Górze i Brzegach. Pozostaje jednak problem ze szkołami w Rzepiskach.

Jak mówi wójt obecnie istnieją tam dwie placówki z których jedna decyzją rady gminy zostanie zamknięta. Nawet w tej drugiej nie ma jednak fizycznie miejsca na stołówkę. - Dlatego chcieliśmy zamknąć i tą starą, małą szkoła i dzieci przewozić do Jurgowa – mówi Pietrzyk. - Mieszkańcy się jednak nie zgodzili i teraz mam problem. Przecież nie dobuduje do takiej małej, ciasnej szkoły stołówki za kilkaset tysięcy złotych w sytuacji gdy tam nie ma nawet sali gimnastycznej. Nie wiem co w takiej sytuacji, ale tam stołówki nie będzie.

Podhale. Samorządy w górach tną wydatki na edukację. Mieszkańcom się to nie podoba

Podobny problem ma wójt gminy Łapsze Niżne Jakub Jamróz. - U nas kilka szkół ma już stołówki a w kilku mamy miejsce by je urządzić – mówi. - W maleńkich szkołach na Łapszance czy w Łapszach Wyżnych takiego miejsca jednak nie ma. Nie wiem co zrobimy z tym fantem. Można pozyskać dotację na organizacje stołówki ale to zbyt mała kwota by zbudować ją od nowa a my mamy taką potrzebę. Samej gminy na taki wydatek natomiast nie stać tym bardziej w sytuacji gdy niemal w tym samym czasie rząd nakłada na nas obowiązek budowy nowych przedszkoli i punktów przedszkolnych bo przecież niemalże w tym samym czasie każda gmina ma mieć tyle miejsc w przedszkolach ile jest chętnych. Rząd narzuca gminą zadania, które to mu musimy finansować ze swoich skromnych budżetów.

Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w gminę Szczawnica. Ta prowadzi Szkołę Podstawową w Szlachtowej. Kilka tygodni temu rada postanowiła ją przeorganizować tak by naukę tu pobierali uczniowie klas od 1 do 3.

- Starsze klasy miały być na koszt gminy przewożone do SP nr 2 w Szczawnicy – mówi burmistrz Grzegorz Niezgoda. - Niestety, nie zgodziła się na taki krok Małopolska Kurator Oświaty. Odwołujemy się od jej decyzji do ministra, ale wiemy, że nic to nie da. W tej sytuacji dalej w tej szkole będzie kuriozalna sytuacja gdy 8 klas korzysta z zaledwie 6 sal lekcyjnych. W tej sytuacji część lekcji jest w salce parafialnej.

Jak mówi burmistrz w tej sytuacji tez zapytał kurator gdzie ma zorganizować stołówkę przy szkole. - Dostałem odpowiedź, że to zadanie gminy by za własne pieniądze rozbudować, a najlepiej zbudować od nowa szkołę w Szlachtowej. To kilka milionów złotych. Pieniędzy na to nie mamy.

FLESZ - Żłobki tylko dla dzieci zaszczepionych. Od stycznia nowe regulacje

Przed problemem przygotowania szkół do nowych przepisów stoi także gmina Kościelisko. - Na chwilę obecną na trzy nasze szkoły podstawowe, jedynie w jednej mamy przygotowaną jadalnię. To szkoła podstawowa w Kościelisku. W placówkach w Witowie i Dzianiszu nna razie dzieci spożywają posiłki w salach lekcyjnych – zaznacza Stanisława Czubernat, skarbnik gminy Kościelisko. Dodaje ona, że przed rokiem gmina dostała 11 tys. zł dotacji i za te pieniądze udało się dostosować szkołę w Kościelisku. - Co do placówek w Dzianiszu i Witowie będziemy musieli poszukać w szkole jakieś sali, którą można by przystosować na stołówkę, lub miejsce wydawania posiłków dla dzieci – dodaje skarbniczka. Gmina na razie nie szacowała ile będzie ją kosztowało dostosowanie szkół do nowych przepisów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Podhale: Będą zamykać szkoły, bo nie ma w nich... stołówki? - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto