Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podhalańscy architekci protestują. Rekordzista czeka na pozwolenie na budowę już ponad 700 dni

Marcin Szkodzinski
Marcin Szkodzinski
Protest architektów przed starostwem tatrzańskim
Protest architektów przed starostwem tatrzańskim Marcin Szkodziński
Przed budynkiem starostwa powiatowego w Zakopanem w czwartek rano zgromadziło się ok. 70 architektów z terenu Podhala. W ten sposób architekci chcieli zamanifestować, że nie zgadzają się ze sposobem pracy wydziału architektury w starostwie. Uważają, że doszło tam do paraliżu, który powoduje, że notorycznie łamane są terminy wydawania decyzji pozwoleń na budowę. Rekordzista złożył wniosek w 2018 roku i do dziś nie dostał żadnej decyzji.

O problemach i długim czasie oczekiwania na wydanie decyzji pozwoleniu na budowę w wydziale budownictwa głośno jest od dłuższego czasu. Chodzi o nieterminowe wydawanie decyzji. - 65 dni to termin ustawowy, w którym powinniśmy dostać jakąkolwiek decyzję, pozytywną, negatywną, ale decyzję. Tymczasem w Zakopanem trwa to o wiele dłużej - zaznacza Maciej Kubicki, architekt z Białki Tatrzańskiej.

Kontrola w latach 2016-2018 wykazała wykazała zwłokę. Teraz czas wydłużył się kilkukrotnie

Podczas spotkania z dziennikarzami architekci przywołali kontrolę Najwyższej Izby Kontroli działalności wydziału w latach 2016-2018. Wówczas NIK wskazał, że na nieterminowość w wydawaniu decyzji. Architekci wówczas czekali od 77 do 130 dni na decyzję. Teraz - jak sami mówią - marzą o takim terminie.

- W tym momencie mamy rekordzistę, który czeka już ponad 700 dni. Te dane, które przedstawiliśmy są tylko z czterech biur projektowych. Zakładam, że te rekordy mogą być jeszcze pobite. Tymczasem ustawa przewiduje na wydanie decyzji 65 dni - informuje Maciej Kubicki. - Rekordowy wniosek został złożony w starostwie 14 grudnia 2018 roku i do dziś nie zostało zakończone postępowanie i nie została wydana decyzja - mówi Maciej Kubicki.

Przez opóźnienia przepadło pół miliona złotych na odbudowę spalonego Domu Doktora

Przedłużające się wydawanie decyzji sprawiło, że zabytkowa drewniana willa Dom Doktora przy ul. Witkiewicza w Zakopanem, którą strawił pożar jesienią 2023 roku, nie otrzyma pieniędzy na odbudowę. Przepadło pół miliona złotych.

- Mieszkam po sąsiedzku z Domem Doktora i byłem świadkiem tego pożaru, nawet pomagałem wynosić cenne eksponaty sztuki, których było tam wiele. Agata Wolak, przewodnicząca TONZ-u postanowiła, że musimy działać i zrobić dokumentację, żeby ubiegać się o jakiekolwiek środki, bo trzeba to skosztorysować - opisuje Jan Słowik Sułkowski, architekt z Zakopanego. Udało się znaleźć program, z którego pojawiła się szansa na pozyskanie pół miliona złotych na odbudowę zabytku. Jednym z niezbędnych warunków otrzymania pieniędzy było pozwolenia na budowę. - Pożar był w listopadzie. My 20 grudnia złożyliśmy już wniosek o pozwolenie na budowę. Prosiliśmy urzędników z racji tego, że jest to sprawa publiczna, żeby została załatwiona sprawnie. Teraz dostaliśmy informację, że jeśli nie uzupełnimy wniosku o pozwolenie na budowę, pieniądze nam przepadną. Wiemy, że nie zdążymy tego zrobić w terminie 7 dni i nie dostarczymy tego pozwolenia, bo sprawa w starostwie nie została do tej pory zakończona - dodaje Jan Słowik Sułkowski.

Powodem niedotrzymania terminów są braki kadrowe, ale architekci widzą też inne czynniki

- Zmagamy się z problemem braku pracowników już dłuższy czas. Rotacja na stanowiskach urzędniczych od 2021 roku to 26 osób. Konkursy, które się odbywały są związane z finansami publicznymi. Nam nie wolno przyjąć kogoś i dać mu nie wiadomo jak duże pieniądze. Mamy nad sobą kontrolę finansów publicznych. Ten problem jest bardzo złożony - mówił na spotkaniu z architektami sekretarz starotstwa Marek Możdżeń.

Piotr Bąk, starosta tatrzański zaznacza, że problemy kadrowe są od czasu pandemii. - Nie chcą ludzie przychodzić do tej pracy, bo jest ona trudna i wymagająca. W ostatnim czasie przeprowadziliśmy konkursy i przyjęliśmy nowych ludzi do pracy. Jest jeszcze potrzebny czas, żeby ich przygotować do samodzielnego i odpowiedzialnego wydawania decyzji. Podnieśliśmy wynagrodzenia i daliśmy możliwość pracy popołudniowej za co są też dodatkowo wynagradzani, aby przygotowywać zaległe decyzje - mówi starosta tatrzański.I dodaje, że w ostatnich dniach zmieniony został także naczelnik wydziału architektury. Odszedł Jerzy Chlebiński, a jego miejsce zajęła Agnieszka Stachoń Staszel - dotychczasowa zastępczyni Chlebińskiego.

Architekci dopatrują się jeszcze innych, dodatkowych problemów. - Sama organizacja wydziału jest zła. Od momentu złożenia wniosku przez nas na dziennik podawczy sprawa na biurko inspektora trafia często nawet po 2 miesiącach. Inspektor później zgodnie z prawem ma 5 dni, żeby zmieścić się w terminie określonym przez prawo. To jest niemożliwe. Dodatkowo inspektorzy zagłębiają się w sprawy, które nie są w ich kompetencjach. Nie powinni ich dotyczyć. To są prywatne interpretacje poszczególnych inspektorów. To powoduje, że sprawy się wydłużają - opisuje Maciej Kubicki. - Jako architekci projektujemy na terenie całej Polski. Nie trzeba daleko jechać, żeby zobaczyć, że inne wydziały architektury dobrze działają. W sąsiednim Nowym Targu, w Myślenicach, czy w Krakowie. Wszyscy mają problemy kadrowe, bo budżetówka już nie jest tak atrakcyjna jak kiedyś, ale w tamtych wydziałach jakoś sobie radzą, a u nas od lat jest problem - dodaje architekt z Białki Tatrzańskiej.

Zdaniem architektów niezbędny jest całkowity reset wydziału, który pozwoli na poukładanie pracy od nowa. - Sprawy zaszły już za głęboko. Mamy nadzieję, że po wyborach zostanie ogłoszony nowy konkurs na naczelnika. Pani Agnieszka - nie ujmując jej wiedzy i doświadczenia - nie powinna zostać naczelnikiem. Przez lata była zastępcą i również miała wkład w to, że ten wydział działa jak działa - mówi Maciej Kubicki.

Braki w dokumentacji i dobra wola urzędników powodem dalszych opóźnień

Starosta tatrzański uważa, że opóźnienia w wydawaniu pozwoleń na budowę są także spowodowane postępowaniem samych architektów.

- Projektanci chcąc się wywiązać z zadania przed inwestorem składają projekty niekompletne, niespełniające wymogów. Informują, że projekt jest złożony i czeka w starostwie. Po sprawdzeniu okazuje się, że projekt ma bardzo duże braki. Postanowienia o poprawieniu projektu mają po 15 punktów i więcej. Te projekty trzeba zwracać, ale czas, że projekt jest w starostwie, już jest liczony. Może trzeba to zmienić i projekty, które mają braki, będą odrzucane decyzją odmowną. W ten sposób można wymuszać kompletność dokumentacji - zaznacza Piotr Bąk.

Przedłużające się procedury rodzą konflikty i straty

Architekci wskazują, że nawet kilkuletni czas oczekiwania na wydanie pozwolenia na budowę uderza w ich finanse. - Umowy bura architektonicznego z inwestorem w większość są tak skonstruowane, że pieniądze za wykonaną pracę architekt otrzymuj dopiero po wydaniu decyzji o pozwoleniu na budowę. Łatwo sobie można policzyć jak wartość kwoty, którą 5 lat wcześniej ustalimy z klientem spada - zaznacza Maciej Kubicki.

Nie ma uprzywilejowanych architektów, są za to naciski

Od dłuższego czasu wśród mieszkańców powiatu tatrzańskiego funkcjonuje opinia, że część architektów ma dojścia w starostwie i szybciej jest w stanie załatwić pozwolenie na budowę. Opinie tą dementują zarówno starosta, jak i architekt Maciej Kubicki, który był organizatorem protestu przed starostwem.

- Nie ma uprzywilejowanej grupy. Uważam, że wszyscy jesteśmy równo traktowani. Nie wydaje mi się, żeby był ktoś bardziej, czy mniej uprzywilejowany. Krążą takie opinie, nawet ja sam taką miałem. Sam byłem przekonany, że jest to tylko mój problem, ale po rozmowach okazało się, że wszyscy mamy ten sam problem. To jest loteria. Może być tak, że klient przyjdzie do biura i dostanie pozwolenie za 3 miesiące, a może być tak, że dostanie za 5 lat - zaznacza Maciej Kubicki. I dodaje, że to zależy od inspektora, do którego trafi wniosek. - Jedni wydają decyzje wcześniej, a inni później.

- Przebieg obiegu dokument jest jawny i można to sprawdzić na BIP-ie. Można śledzić kiedy wydane było pozwolenie na budowę. Wszyscy są traktowani jednakowo - oświadcza Piotr Bąk. - Jest wielka presja ze strony środowiska deweloperów, aby w szybki sposób, bez sprawdzania, wydawać pozwolenia na budowę inwestycji deweloperskich, lub zgadzać się na to, żeby budynki wcześniej wzniesione jako usługowe dzielić na lokale i zmieniać na budynki wielomieszkaniowe. Tu nie będzie przyspieszenia działań. Projekty deweloperskie muszą być sprawdzane rzetelnie i solidnie. Wydawane pozwolenia będą tylko wtedy, gdy będą spełnione wszystkie warunki. Próby wywierania presji na pracowników, czy próby grożenia są nie do przyjęcia. Prawo musi być ściśle przestrzegane - dodaje.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Podhalańscy architekci protestują. Rekordzista czeka na pozwolenie na budowę już ponad 700 dni - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto