Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Targ. Półtora roku po wypadku na torach prokurator szuka... ofiar

red.
Piotr Duraj/Góral.info
Prokuratura rejonowa w Nowym Targu poszukuje osób, które w sierpniu 2018 roku jechały feralnym pociągiem, który w Szaflarach uderzył w przejeżdżający przez tory samochód nauki jazdy. Na skutek uderzenia zmarła wówczas 18 - letnia dziewczyna, która była właśnie w trakcie zdawania egzaminu na prawo jazdy. jak udało nam się ustalić śledczy chcą bowiem udowodnić, że zdarzenie było "katastrofą". By tak się stało muszą jednak wskazać większą liczbę ofiar, które ucierpiały na skutek zdarzenia.

Ponad 17 miesięcy po tragicznym wypadku do jakiego doszło 23 sierpnia na torach w okolicy Zaskala prokuratorzy z Nowego Targu dalej nie potrafią zakończyć śledztwa w przedmiotowej sprawie. Co prawda we wrześniu zeszłego roku do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, którego Prokuratura Rejonowa uważa za winnego spowodowania "katastrofy z ruchu lądowym", ale Sąd Okręgowy w Nowym Sączu (to tu miał odbywać się proces) nie zostawił na nim" suchej nitki".

Zagłębiając się w akt oskarżenia można wyczytać, że prokuratura zarzuciła 62-letniemu egzaminatorowi, który w dniu wypadku prowadził egzamin ze zmarłą dziewczyną, że nieumyślnie doprowadził swoim działaniem do katastrofy w ruchu lądowym, która w jednym przypadku miała skutek śmiertelny. Inny zarzut to nieudzielenia pomocy kursantce.

Najmocniejszymi dowodami na tezy śledczych mają być: przeprowadzono eksperyment z udziałem biegłych ds. wypadków drogowych, a także kolejowych w trakcie którego sprawdzano czy egzaminator miał szanse wcisnąć hamulec w samochodzie po tym jak egzaminowana dziewczyna przejechała znak "stop", ale zanim wjechała na tory. Śledczy analizowali też nagrania z kamer w samochodzie, jak również nagrania monitoringu kamer przemysłowych z okolicznych firm. Według śledczych egzaminator z nagrań tych wynika, że 62 - latek nie pomógł 18-latce uciec z pojazdu ani nawet nie nakazał jej tego zrobić.

Problem w tym, że sędzia czytający akt oskarżenia wiele rzeczy uznał za co najmniej wątpliwe. Jego zdaniem w aktach brakuje opinii biegłego do spraw wypadków kolejowych. Ponadto biegły do spraw ruchu drogowego musi jeszcze ustalić kilka wątków, których nie wziął pod uwagę.

Najbardziej uderzające w prokuraturę są jednak wątpliwości sędziego przeznaczonego do prowadzenia procesu co do samego... zarzutu stawianego 62-letniemu egzaminatorowi. Chodzi o to, że "sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, która może zagrażać życiu lub zdrowiu wielu osób, bądź mieniu w wielkich rozmiarach" mogłoby mieć miejsce gdyby na skutek wydarzenia zginęło lub rannych było wiele osób. Tymczasem wiemy o jednej tragicznie zmarłej 18 -latce. Innych poszkodowanych prokurator w akcie oskarżenia nie wskazał.

-I choć nowotarska Prokuratura Rejonowa nie zgodziła się z takim postawieniem sprawy i odwołała od decyzji sądu z Nowego Sącza to Sąd Apelacyjny w Krakowie również podzielił te wątpliwości i ostatecznie akt oskarżenia trzeba poprawić - mówi sędzia Bogdan Kijak, rzecznik prasowy sądeckiego sądu.

W tej sytuacji prokuratura kilka dni temu opublikowała w mediach apel. Prosi ona wszystkie osoby, które 23 sierpnia jechały feralnym pociągiem i na skutek zdarzenia odniosły jakiekolwiek obrażenia o kontakt z policją lub zgłaszanie się bezpośrednio do nowotarskiej prokuratury (ul. Ludźmierska 29).

WIDEO: Krótki wywiad

Jeśli natomiast kolejne "ofiary" nie zgłoszą się do organów ścigania to najprawdopodobniej prokurator będzie musiał po miesiącach pracy wyrzucić dotychczasowy akt oskarżenia do kosza i pisać go od początku. Wówczas egzaminatorowi zostanie najprawdopodobniej postawiony zarzut "nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym".

Różnica jest ogromna. W przypadku spowodowania "katastrofy" - nawet nieumyślnie - sprawcy grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Jeśli jednak prokuratura oskarży egzaminatora o spowodowanie "zwykłego" wypadku to już wówczas zgodnie z kodeksem karnym grozi mu maksymalnie do 3 lat odsiadki.

Przypomnijmy. Do wypadku na torach doszło 23 sierpnia 2018 r. Na przejeździe kolejowym w Szaflarach w samochód, którym jechała 18-letnia Angelika Pardel z Chyżnego uderzył pociąg. Wszystko miało miejsce podczas egzaminu na prawo jazdy jakie dziewczyna zdawała w nowotarskiej filii Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Nastolatka miała przejechać przez tory bo to jeden z elementów egzaminu. Gdy jednak była już na przejeździe jej samochód nagle zgasł. Dziewczyna w stresie spowodowanym nadjeżdżającym pociągiem nie potrafiła go ponownie odpalić. Nie odpięła też na czas pasów i nie uciekła z pojazdu. To zrobił natomiast egzaminator, który jednak nie próbował wcześniej odpiąć pasa kursantce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Nowy Targ. Półtora roku po wypadku na torach prokurator szuka... ofiar - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto