Centrum Aktywności Lokalnej działa w katowickiej dzielnicy już kilkanaście lat. Zaczynał właśnie w Domu Katechetycznym przy parafii św. Anny w Nikiszowcu. W 2012 roku społeczników, którzy pracują z młodzieżą, poznał amerykański psycholog Philip Zimbardo. Razem pomyśleli o tym, że w Nikiszowcu przydałoby się miejsce, gdzie młodzi mogliby się rozwijać. I tak w dzielnicy powstało Centrum Zimbardo, miejsce spotkań i edukacji dla młodzieży, ale też osób starszych.
Na co dzień jednak społecznicy nadal urzędują w salach katechetycznych. To właśnie tutaj, na piętrze, powstają projekty kolejnych inicjatyw, odbywają się zebrania, ale też przychodzą na zajęcia seniorzy, spotykają się miłośnicy szachów czy skata. - Kiedy w Centrum Zimbardo bardzo dużo się dzieje, część zajęć odbywa się w Domu Katechetycznym - mówi Waldemar Jan z Centrum Aktywności Lokalnej.
Nowy proboszcz parafii wypowiedział społecznikom umowę
Razem z końcem listopada może jednak skończyć się także działalność społeczników w Domu Katechetycznym. Nowy proboszcz parafii, ks. Tomasz Seweryn, wypowiedział umowę najmu pomieszczeń. Centrum Aktywności Lokalnej mają trzy miesiące na ich opuszczenie.
- Jesteśmy w kontakcie z księdzem administratorem, poprosiliśmy o spotkanie. Czekamy na odzew. Bardzo nam zależy na tym, żeby tu być i dalej pracować dla tej społeczności - zaznacza Waldemar Jan.
Społecznicy zaczęli już także szukać alternatywy, choć jak zaznacza pan Waldemar, w Nikiszowcu trudno o lokal pod działalność społeczną. - Pracujemy tu długo, cieszymy się zaufaniem. Liczymy się z tym, że opłata może być większa, jeśli nie będzie to tak życzliwe miejsce jak dotąd parafia. Bardzo nie chcielibyśmy wynosić się z dzielnicy - zapewnia. I jak zaznacza, wciąż liczy, że wspólnie z nowym proboszczem parafii św. Anny uda się znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony.
Ks. Tomasz Seweryn tłumaczy, że na wypowiedzenie umowy złożyło się wiele czynników.
- Muszę działać tak, by dziś do kościoła przyciągnąć ludzi, zwłaszcza młodzież. W Nikiszowcu jest z tym problem - tłumaczył w rozmowie z serwisem katowice.wyborcza.pl ks. Tomasz Seweryn. - Nie ma Oazy, jest bardzo niewielu ministrantów - młodszych i starszych. Muszę myśleć o budowaniu wspólnoty parafialnej. A tu mamy pandemię, potwornie ciężki czas. Również pod względem ekonomicznym. Doceniam wszystkie stowarzyszenia działające w dzielnicy, chcę z nimi współpracować. Ale przede wszystkim muszę dbać o parafię - deklarował.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?