MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nawet 25 proc. pacjentów nie przychodzi na umówione wizyty u lekarzy specjalistów w Zakopanem

OPRAC.:
Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Dr Jerzy Toczek, kierownik Poradni Specjalistycznych przy Szpitalu Powiatowym im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
Dr Jerzy Toczek, kierownik Poradni Specjalistycznych przy Szpitalu Powiatowym im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Archiwum
Zapisałeś się na wizytę u lekarza specjalisty, ale nie zamierzasz się pojawić – odmówi wizytę. Dzięki temu ktoś inny wejdzie na twoje miejsce i zmniejszą się kolejki. O to apelują lekarze z Zakopanego. Bo czasami zdarza się, że aż 25 proc. pacjentów dziennie nie pojawia się na umówionych wcześniej wizytach. O tym problemie mówi dr Jerzy Toczek, kierownik Poradni Specjalistycznych przy Szpitalu Powiatowym im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.

Panie Doktorze, zanim przejdziemy do tematu nie odwoływania wizyt przez pacjentów, przypomnijmy jakie poradnie specjalistyczne udzielają konsultacji przy zakopiańskim szpitalu?

Mamy pełnoprofilowe poradnie specjalistyczne: ortopedyczna, chirurgiczna, urologiczna, ginekologiczna, poradnia endoskopii, neurologiczna, kardiologiczna, dermatologiczna, okulistyczna, POZ i onkologiczna. Tutaj nadmienię, że nie są wymagane skierowania do poradni: onkologicznej i ginekologicznej. Generalnie do pozostałych są wymagane skierowania od lekarza pierwszego kontaktu. Przypomnę też, że zamiast poradni zdrowia psychicznego obecnie przy naszym szpitalu działa Centrum Zdrowia Psychicznego - tutaj pacjent potrzebujący konsultacji bez skierowania zgłasza się do Punktu Zgłoszeniowo-Koordynacyjnego i tam jest dalej dalej kierowany do specjalistów.

Mamy skierowanie i zgłaszamy się do rejestracji i jak to dalej wygląda?

Posiadając już skierowanie od lekarza rodzinnego udajemy się do rejestracji. I niestety bardzo często musimy uzbroić się w cierpliwość. To, że mamy skierowanie nie oznacza, że zostaniemy natychmiastowo przyjęci. Praktycznie zawsze do konsultacji u lekarzy specjalistów jest kolejka oczekujących. Pacjent jest wpisywany na pierwszy wolny termin, ewentualnie na taki, który mu odpowiada. Każda zgłaszająca się osoba, która się zapisze, potrzebuje przecież pomocy medycznej.

I tutaj pojawia się niepokojące zjawisko - nieodwoływania wizyt?

Część pacjentów nie przychodzi w wyznaczonym terminie i nie informuje o tym wcześniej. A to oznacza, że zachowując się w ten sposób nie mamy kompletnie empatii w stosunku do innych osób, które czekają na konsultację. Każdego dnia w naszych poradniach nie zgłasza się do lekarza specjalisty 20-30 proc. pacjentów. Oni nie odwołują wizyt, nie informują nas, że z jakiegoś powodu nie przyjdą. Czas oczekiwania na konsultację to często kilka miesięcy, a gdyby pacjenci informowali nas, że się nie pojawią, to kolejka skróciłaby się nawet o 1/3.

Pojawia się również kolejny problem gdy pacjenci, którzy nie skorzystali z ustalonego terminu nagle sobie o tym przypominają...

Nieraz pacjenci, którzy się nie zjawili, przychodzą po tygodniu i żądają natychmiastowej konsultacji. I biorąc pod uwagę sytuację, którą obserwujemy uważam, że rozwiązanie nad którym zastanawia się Ministerstwo Zdrowia, jest ze wszech miar uzasadnione. Tutaj ktoś, kto bez powiadomienia nie zjawi się w poradni specjalistycznej, automatycznie byłby przeniesiony na koniec kolejki. To działanie restrykcyjne, ale wydaje mi się, że niezbędne biorąc pod uwagę dobro całej naszej społeczności. Pacjent nie odwołuje wizyty, a w tym czasie mógłby być przyjęty ktoś inny, kto potrzebuje pomocy. Warto myśleć o innych i zachowywać się odpowiedzialnie. Jeśli nie możemy się zjawić, to do 48 godzin przed wizytą możemy ją odwołać. To fair w stosunku do ludzi, a także naszych potrzeb i oczekiwań. To szalenie istotne, żeby nie podchodzić tak lekceważąco do konsultacji u lekarzy specjalistycznych.

Czyli odwołanie wizyty odpowiednio wcześnie daje możliwości, aby z terminu skorzystał inny pacjent czekający w kolejce?

Dokładnie o to chodzi. I wtedy - jak wspomniałem - kolejki uległyby znacznemu skróceniu. Jeśli wiemy z odpowiednim wyprzedzeniem, że ktoś się nie zjawi to możemy ten termin zaproponować innej osobie czekającej na konsultację. Możemy zadysponować innych pacjentów i skrócić kolejkę. Ostatnio było 36 osób zapisanych do kardiologa i nie zgłosiło się 9 pacjentów. To 25 proc. i nikt nam o tym wcześniej nie powiedział. Dwóch z tych pacjentów przyszło po dwóch tygodniach i mówili, że im coś wypadło i oni chcą natychmiast konsultacji, bo byli zapisani. To, że ta porada nie została zrealizowana, nikogo z nich nie interesuje, tylko nas. Aby nakreślić skalę zjawiska przypomnę, że przykładowo w dwóch naszych poradniach od początku roku jedynie pięć osób odpowiedzialnie wcześniej poinformowało, że ich nie będzie. To ogromne rozczarowanie, jeśli chodzi o postawę części osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Upalne dni bez stresu. Praktyczne sposoby na zdrowe lato

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nawet 25 proc. pacjentów nie przychodzi na umówione wizyty u lekarzy specjalistów w Zakopanem - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto