Minister obrony pomoże "tańczącemu z wilkami"

- Natychmiast po tym jak okazało się, że to były wojskowy, skontaktowaliśmy się z jego rodziną i zaoferowaliśmy pomoc - potwierdza Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON. Najbliżsi mężczyzny już zgodzili się, by został przetransportowany do szpitala w stolicy. - Zamierzamy otoczyć pomocą psychologiczną Włodzimierza N. i jego rodzinę. To początek wsparcia, jakiego chcemy im udzielić. Na razie najważniejszą sprawą jest ratowanie odmrożonych stóp mężczyzny - mówi Sońta. Do wczorajszego popołudnia stan zdrowia Włodzimierza N. nie uległ zmianie.

- Nic nie mówi, znajduje się w stanie bezruchu - potwierdza Marian Papież, ordynator oddziału urazowego zakopiańskiego szpitala, w którym przebywa odnaleziony w górach mężczyzna. Na razie nie jest znany termin przetransportowania pacjenta do Warszawy.

Dziś już wiadomo, że tajemniczy mężczyzna, którego górale nazwali "tańczącym z wilkami", był zawodowym żołnierzem przez 10 lat - od 1996 do 2006 r. W tym czasie dwukrotnie brał udział w zagranicznych misjach wojskowych. Najpierw w 2000 r. był w Libanie, a w latach 2003-2004 służył w Iraku. Był członkiem Centralnej Grupy Działań Psychologicznych. - Do zadań Włodzimierza N. należał kontakt z miejscową ludnością. Zajmował się też przygotowywaniem informacji o terenie stacjonowania naszych wojsk - mówi mjr Piotr Walatek z Dowództwa Wojsk Lądowych. W 2006 r. z przyczyn zdrowotnych Włodzimierz N. odszedł z wojska, ale w 2008 r. stracił prawo do renty. Z niewyjaśnionych przyczyn nie stawił się na komisji lekarskiej.

W czerwcu br. miał powiedzieć rodzinie, że zaciąga się do prywatnej armii międzynarodowego konsorcjum i wyjeżdża. Stwierdził, iż nie będzie się z nikim kontaktował i ma zamiar żyć z żołdu. Jak znalazł się w Tatrach, nadal pozostaje zagadką. Dzięki nagłośnieniu sprawy przez media został rozpoznany przez siostrę i matkę.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Zakopanego. Zapisz się do newslettera!