Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mamy nowe bacówki na Podhalu

Łukasz Bobek
Czy z owczarstwem rzeczywiście na Podhalu jest coraz gorzej? Z roku na rok powoli zwiększa się pogłowie owiec w powiatach tatrzańskim i nowotarskim. Co ciekawe, mamy także coraz więcej baców. Najnowsza bacówka stanęła w Zakopanem, niedaleko kościoła Jezuitów na Górce. Oscypki zdecydował się tam pucyć góral z Trutego. Równie dobrze rozkręcają się nowe bacówki w Ochotnicy czy na Kotelnicy, między Białką Tatrzańską a Groniem.

Najnowsza bacówka stanęła przy drodze prowadzącej z Zakopanego do górnego Kościeliska - między kościołem na Górce a hotelem Mercure Kasprowy. - Działamy tu od 1 maja, czyli od początku wypasu - mówi baca Jan Król.

- Pomysł na nową bacówkę wpadł do głowy mojemu synowi. To jest rodzinna bacówka, pomaga mi syn i wnuczka. Mamy co robić, bo zainteresowanie wyrobami z sera owczego jest duże. Ludzie kupują bryndzę i oscypki. Bacówki muszą być, nie powinny zaginąć.

Jak dodaje najnowszy baca w regionie, turyści mijający jego bacówkę, gdy zobaczą lecący spod strzechy dym, z zaciekawieniem wpadają zobaczyć, co to za miejsce. I wtedy albo kupują oscypka, bryndzę, czy bundz, albo łykną żętycy.

- Dużo starszych osób na Podhalu chętnie by pobacowało. Ale z młodymi już nie jest tak kolorowo - dodaje Król.
Kazimierz Furczoń, jeden z najsłynniejszych baców na Podhalu, członek Spółdzielni "Gazdowie", przyznaje, że rzeczywiście, jeśli chodzi o bacówki, to widać małe ożywienie. - Nam udało się przed rokiem uruchomić nowe bacówki w Ochotnicy, a także w Białce Tatrzańskiej przy Kotelnicy. Ten sezon będzie drugi. I ta bacówka się rozwija. Na Kotelnicy teraz sześciu ludzi wypasa już ponad 700 owiec - mówi Furczoń. - Widać, że górale chcą bacować, ciągnie ich do tego. Zresztą u mnie co jakiś czas pojawiają się ludzie, którzy pytają, co trzeba zrobić, by otworzyć sobie bacówkę. Ja im zawsze mówię, że trzeba mieć doświadczenie z owcami i kochać to zajęcie, bo to piękny, ale ciężki kawałek chleba.

Baca tak naprawdę nie musi być zarejestrowany ani w Związku Hodowców Owiec i Kóz, ani w żadnej innej spółdzielni. Jeśli jednak chciałby wyrabiać produkty tradycyjne - oscypki, bryndzę podhalańską, redykoł-ki - musi spełnić szereg wymogów stawianych przez Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. A do tego - jak dotąd - połowa baców na Podhalu jakoś się nie pali.

Pojawianie się nowych bacówek chwali Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański. - Dobrze, że powstają. Od początku mówiliśmy, że prawdziwego oscypka turyści powinni smakować w bacówce, a nie na stoliku na ulicy. W bacówce można nie tylko spróbować sera, ale zobaczyć, jak się go wyrabia, porozmawiać z bacą, poznać naszą pasterską kulturę - dodaje starosta. - Jednak bacowie z szałasów zlokalizowanych na szlakach najczęściej odwiedzanych przez turystów też muszą pamiętać o tym, że jak ich widzą nasi goście, tak potem oceniają nasz cały region. Szałasy nie mogą być brudne i zaniedbane.

Potwierdza to załoga bacówki na Pańszczykowej Polanie, przy drodze do Morskiego Oka, która rozpoczęła właśnie drugi sezon działalności. - Turyści bardzo zwracają uwagę na czystość. Dziwią się, że mamy tak posprzątane, że baca i juhasi mają bielutkie koszule - śmieje się żona bacy. Do bacówek coraz częściej zaglądają klienci. - Wiedzą, że mamy dobre serki - dodaje kobieta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rabka.naszemiasto.pl Nasze Miasto