Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Muzyk, kandydat na prezydenta: Kraków to transatlantyk, nie żaglówka, a prezydent nie jest szeryfem

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Wiceprezydent Krakowa Jerzy Muzyk
Wiceprezydent Krakowa Jerzy Muzyk Andrzej Banaś
Debata prezydencka. - Argumentem, który mnie ostatecznie przekonał do kandydowania były sondaże pokazujące, że nawet około 20 procent mieszkańców, którzy chcą iść na wybory, nie wie na kogo zagłosować. W takiej sytuacji proponuję moją kandydaturę - mówi Jerzy Muzyk, wiceprezydent Krakowa, który startując jako lider Komitetu Samorządny Kraków, jako ostatni stanął do walki o prezydenturę pod Wawelem.

Do wyborów na prezydenta Krakowa można było zgłaszać się do czwartku 14 marca do godziny 16. Pan zarejestrował się jako ostatni, 9 kandydat. Pamięta Pan, która była godzina?
15:53 albo już 15:54.

Dlaczego Pan czekał do ostatniej chwili?
Powiem szczerze, wahałem się do ostatniego momentu. Rozmyślałem nad tym długo. Od roku różne środowiska, sugerowały mi, że powinienem kandydować. Podkreślali, że umiejętności jakie nabyłem pracując jako wiceprezydent Krakowa, koncyliacyjność to są walory, które uzasadniają to, bym się jednak zgłosił.

Co sprawiło, że nie zrobił Pan tego wcześniej?
Wiedziałem, że wiceprezydent Andrzej Kulig, który jest moim kolegą od wielu lat przygotowuje się do tego, aby się ubiegać o mandat prezydenta, co ostatecznie ogłosił pod koniec zeszłego roku. Miałem więc świadomość, że ogłoszenie kandydatury przeze mnie może się wiązać z niezręczną sytuacją. Słyszałem jednak z różnych stron, że mój start w wyborach, to byłoby dobre rozwiązanie i trzeba się wykazać odwagą dotyczącą decyzji, nawet w tych uwarunkowaniach.

Pana szef, obecny prezydent Jacek Majchrowski udzielił jednak już poparcia wiceprezydentowi Andrzejowi Kuligowi.
Rozmawiałem z prezydentem Jackiem Majchrowskim na temat moich przemyśleń i planów. Później ujawnił publicznie, że wie, iż ja też chcę kandydować. Skończyło się tym, że na początku roku odbyliśmy rozmowę z Andrzejem Kuligiem. Powiedziałem: „Słuchaj, jeżeli jesteś zdeterminowany, aby kandydować, to ja nie będę kandydował”.

To dlaczego zmienił Pan zdanie?
Środowiska, które widziały jednak mnie jako kandydata, bardzo intensywnie pracowały nad tym, aby mnie przekonać, że nie powinienem jednak tego tak zostawiać.

Już kolejny raz mówi Pan o środowiskach, konkretnie kto?
Już wyjaśniam. Chodzi o ludzi związanych z urzędem, ale też środowiska, z którymi często spotykałem się w ostatnich latach w ramach obowiązków pełnionych w roli wiceprezydenta. To głównie środowiska akademickie, branżowe, gospodarcze...

Jest Pan odpowiedzialny za planowanie przestrzenne to pewnie też deweloperskie?
Tu pewnie wszystkich rozczaruję, ale środowisko deweloperskie najmniej, bo sądzę, że ono jest w pewnym stopniu zawiedzione moją postawą, jeżeli chodzi o podejście do tematów związanych z zabudową miasta.

W Krakowie od lat mieszkańcy protestują przeciwko betonozie.
Inaczej na wszystko patrzy się jako mieszkaniec, inaczej patrzyłem w przeszłości jako radca prawny, który obsługiwał też firmy prowadzące inwestycje, a inaczej to widzę jako wiceprezydent. Zwrócę uwagę, że prezydent nie ma prawa odmówić pozwolenia na budowę, jeżeli wcześniej została wydana decyzja o tzw. warunkach zabudowy. Prezydent nie może działać jak szeryf. To nie jest tak, że jednemu da, a drugiemu nie da. To nie jest tak, że rządzenie miastem to kwestia uznaniowa. Zawsze trzeba się trzymać przepisów prawa. Odnoszę wrażenie, że niektórzy mogą się czuć rozczarowani moim pryncypialnym podejściem do zabudowy miasta. Jestem otwarty do rozmów z inwestorami, bo wiadomo, że tak w kraju, jak i w Krakowie gospodarkę napędza budownictwo. Jest jednak warunek, to powinno mieć wyważony charakter.

Nie brak spiskowych teorii, że porozumiał się Pan z faworytem sondaży Łukaszem Gibałą i startuje, by odebrać głosy Andrzejowi Kuligowi, a później w zamian pozostanie Pan w urzędzie. W co tak naprawdę gra Jerzy Muzyk?
Nigdy nie rozmawiałem w tej sprawie z panem radnym Łukaszem Gibałą. Zazwyczaj rozmawialiśmy na temat jego krytycznego spojrzenia na działalność urzędu w tym także moją. Jeżeli chodzi o o mnie, to absolutnie nie widzę się dalej w roli zastępcy prezydenta. Ubiegam się o urząd prezydenta Krakowa, innymi funkcjami w magistracie nie jestem zainteresowany.

Już w sprawie kandydowania zmienił Pan zdanie.
Oczywiście w życiu, szczególnie w polityce ma zastosowanie powiedzenie: „Nigdy nie mów nigdy”. Bardzo chciałbym zostać prezydentem, jeżeli mieszkańcy uznają inaczej to mam oczywiście plan B.

Co jest tym planem B?
Powrót do aktywności prawniczej. Po ukończeniu studiów prawniczych i aplikacji sędziowskiej na początku pracowałem w tworzącym się segmencie usług związanych z ubezpieczeniami. Byłem jednym z najmłodszych dyrektorów Towarzystwa Ubezpieczeń Warta w Krakowie. Później przez wiele lat prowadziłem swoją kancelarię prawną. Zajmowałem się różnymi rzeczami i wydawały mi się bardzo ambitne, inspirujące. I tak było, na tamten czas. Pracy w roli prezydent miasta i to tak wyjątkowego jak Kraków, patrząc na skalę zagadnień nie można jednak z niczym porównać. Tu się urodziłem. Wiem jak to miasto wyglądało 30, 20 lat temu. Pamiętam jak się przeobrażało i chciałbym nadal uczestniczyć w jego zmienianiu na lepsze. Bardzo lubię kontakt z ludźmi. Nie mam z tym problemu, żeby siedzieć w urzędzie od rana do wieczora, poświęcić czas, jak trzeba wszystko omówić ze współpracownikami czy mieszkańcami. Pod koniec urlopu zawsze zaczyna mi czegoś brakować i to jest właśnie to. Jak ktoś lubi swoją pracę, jest ona inspirująca, to czas zupełnie inaczej biegnie.

Skoro jednak jako ostatni Pan zgłosił się do wyborów, to nie braknie czasu, by przekonać mieszkańców?
Może tak być. Zdecydowałem się jednak wystartować, by później nie żałować przez lata, że nie podjąłem takiej decyzji. Od blisko trzech lat pracuję nad nową strategią dla Krakowa do 2030 roku z perspektywą do 2050 roku. Doszedłem do wniosku, że to jest gotowy program wyborczy, tylko trzeba go pokazać w sposób prosty i przejrzysty.

Jaka jest ta wizja dla Krakowa?
W pierwszym punkcie jest temat mieszkalnictwa. W Krakowie brakuje mieszkań, a te co są, to są drogie, nie ma też za wiele terenów pod nowe inwestycje. Brakuje mi aktywnego udziału miasta jako inwestora, który zwiększa zasób mieszkań komunalnych. To, że miasto je buduje to dobrze, ale nie ma takiej dynamiki, by tylko na tym bazować. Powinno też zabezpieczyć w budżecie środki na pozyskiwanie lokali na otwartym rynku. Drugą ważną kwestią są usługi publiczne. Jestem bardzo przywiązany do wizji miasta sprawiedliwego, bezpiecznego i otwartego. Sprawiedliwe to takie, gdzie wszyscy mają równy dostęp do takich usług, jak ośrodki zdrowia, placówki edukacyjne, do terenów zielonych, transportu publicznego, czy urzędów. Chciałbym przybliżyć miasto mieszkańcom poprzez tworzenie centrów dzielnicowych lub lokalnych. Jest potrzeba wprowadzenia idei miasta 15-minutowego. Są miejsca, w których jest to niezbędne, bowiem obecnie są tam osiedla z blokami, ale często, by załatwić podstawowe potrzeby trzeba jechać do centrum miasta, co generuje ruch.

Ma Pan jeszcze jakiś pomysł na rozwiązanie problemów komunikacyjnych Krakowa?
Musimy schodzić z transportem pod ziemię, bo już na powierzchni brakuje miejsca. Metro czy premetro jest potrzebne, ale w jedną kadencję, w ciągu pięciu lat nie da się go wybudować. W tym czasie można przygotować taką inwestycję i ewentualnie zrealizować w drugiej kadencji, jeżeli ponownie zdobędzie się poparcie mieszkańców. Są natomiast zadania, które trzeba przeprowadzić jak najszybciej i można je zrobić. Mam na myśli budowę linii tramwajowych z Krowodrzy Górki na Azory i z Małego Płaszowa na osiedle Złocień. W ciągu dwóch lat zakończy się budowa linii z ulicy Meissnera do Mistrzejowic. Koniecznością jest też stworzenie tramwajowego połączenia od ulicy Mogilskiej do alei Pokoju, a więc wzdłuż ulicy Lema. To są inwestycje realne do wykonania w najbliższych latach. Mamy 230 km ścieżek rowerowych. Nie mamy się czym pochwalić. W ciągu pięciu lat powinniśmy tę liczbę co najmniej podwoić. W przypadku inwestycji drogowych koniecznością jest budowa tras Pychowickiej i Zwierzynieckiej, a także przygotowanie budowy tras Ciepłowniczej i Nowobagrowej, głównie w przebiegu tunelowym. W przypadku podziemnej komunikacji, to uważam, że pod koniec pierwszej kadencji można byłoby wbić łopatę pod pierwszą linię metra z Nowej Huty przez centrum do Bronowic. Trzeba też jednak zacząć planować kolejne tunelowe połączenie z osiedla Kliny do centrum z odejściem w kierunku Płaszowa i Rybitw.

Czyli do planowanego Nowego Miasta. Dalej widzi Pan tam dzielnicę wieżowców?
Tak, ale w innej formule, niż początkowo zaproponowałem. W pracy w urzędzie nauczyłem się, że trzeba słuchać i nie być przywiązany do jedynej decyzji, która na początku wydaje się jedynie słuszna i możliwa. Jeżeli chodzi o Nowe Miasto, to uważam, że powinny tam być wieżowce, ale nie o wysokości do 250 metrów, tak jak to przewiduje obecne studium tylko do około 150 metrów. Na początku trzeba byłoby jednak doprowadzić w ten rejon niezbędną infrastrukturę. Wszystko trzeba też zaplanować tam z zachowaniem bardzo dużej powierzchni zielonej.

A ile wybudowałby Pan parków w ciągu kadencji?
Obecnie mamy około 110 zespołów parkowych w Krakowie, w tym jest około 40 parków kieszonkowych. To w sumie 840 hektarów urządzonej zieleni parkowej. W mojej ocenie w ciągu pięciu lat tę przestrzeń można powiększyć o 500 hektarów. Na tej powierzchni może powstać około 40 nowych parków. Jest też potrzeba zwiększenia terenów leśnych w Krakowie. W ciągu 5 lat można byłoby powiększyć powierzchnię lasów o maksymalnie 250 hektarów. Lasy, zieleń to czystsze powietrze. Mamy zakaz palenia węglem w Krakowie, ale potrzebna jest też likwidacja pieców w podkrakowskich gminach, tzw. obwarzanku. Nie ułatwiła nam sprawy zmiana uchwały Sejmiku Województwa Małopolskiego prolongująca termin likwidacji kopciuchów do końca tego półrocza. Nie widzę jednak szans na to, by do końca czerwca w podkrakowskich gminach wszystkie kotły bezklasowe zostały zlikwidowane. Trzeba będzie walczyć o to, by jak najszybciej doszło jednak do spełnienia wymaganych norm.

Ma Pan jeszcze jakieś pomysły na poprawę życia mieszkańców?
Dla uczniów ze szkół podstawowych i średnich powinniśmy przygotować coś w rodzaju bonusu edukacyjnego na rozwijanie zainteresowań i pasji. Gdyby to była kwota 400 złotych na każdego ucznia, to w skali miasta potrzeba byłoby na to ok. 24 milionów złotych.

Nie obawia się Pan, że wszystkie te zapowiedzi ktoś może obalić kontrargumentem, iż jest Pan mimo wszystko człowiekiem, który będzie się kojarzył z kontynuacją dotychczasowych rządów, a krakowianie chcą jednak diametralnej zmiany?
Łatwo się mówi tym, którzy tu nie pracowali. Tak naprawdę jednak nie wiedzą o czym mówią. Trzeba pamiętać o tym, że Kraków jest jak transatlantyk. To nie jest żaglowiec. Tu trzeba w sposób wyważony kontynuować proces rozwoju gospodarczego miasta, dostrzegając pewne uwarunkowania, niektóre rzeczy robić szybciej, a z pewnych spraw rezygnować. Trzeba się zastanowić, czy przy takich uwarunkowaniach jakie mamy obecnie, również zewnętrznych związanych z wojną na Ukrainie, miasto powinno podejmować ryzyko. A musimy być przygotowani na każdy scenariusz. Niektórzy kandydaci proponują takie projekty, że musieliby mieć do tego dwukrotnie większy budżet niż ten, jaki jest. Jestem za bardzo odpowiedzialny, by kosztem taniego populizmu pozyskiwać sympatię wyborców, bo później będę musiał się z tego tłumaczyć, a wiem jakie są możliwości miasta. Mam jednak przekonanie, że krakowski wyborca kieruje się rozsądkiem. Argumentem, który mnie ostatecznie przekonał do kandydowania były sondaże pokazujące, że nawet około 20 procent mieszkańców, którzy chcą iść na wybory, nie wie na kogo zagłosować. W takiej sytuacji proponuję moją kandydaturę. Może w takim razie to ja będę tym właściwym wyborem.

Cyberbezpieczeństwo - Polska na czele rankingu!

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jerzy Muzyk, kandydat na prezydenta: Kraków to transatlantyk, nie żaglówka, a prezydent nie jest szeryfem - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto