Jacek Zieliński, trener Cracovii: Spotkanie z ŁKS-em to mecz-pułapka

- Dużo pracujemy nad modułem mentalnym, tak było też przed meczem z Pogonią – mówi trener Cracovii Jacek Zieliński. - Czegoś brakuje, mimo że są fragmenty dobrej gry. Mamy mecz pod kontrolą i zaczyna się nam coś wymykać. Najbliższy będzie kluczowy, wygrana pozwoli na lepsze samopoczucie, a będzie ono wtedy, kiedy będzie zwycięstwo.

Z ŁKS-em nie zagra Virgil Ghita, którego zabrakło też w Szczecinie.

- Virgil wyszedł z mocnej „wirusówki” dróg oddechowych – mówi trener. - Ale stłukł bark na treningu i nie będzie gotowy na mecz, pozostali są przygotowani do gry. Przedmeczowy mikrocykl był bardzo krótki, odpoczywaliśmy w niedzielę, odsypialiśmy wyjazd do Szczecina, w poniedziałek już trenowaliśmy.

Do poprzedniego spotkania „Pasy” przystąpiły z pięcioma zmianami w podstawowym składzie. Dość zaskakująca była roszada w bramce – Sebastiana Madejskiego zastąpił Lukas Hrosso.

- Teraz nie ma żadnych dylematów, by co tydzień mieszać na tej pozycji – mówi szkoleniowiec. - Lukas przy tych bramkach nie zawinił. Trzy zmiany były wymuszone - spowodowane powrotami z meczów reprezentacji. Kakabadze był bardzo zmęczony, odsypiał historyczny awans na Euro, z kolei Rakoczy zaczął trenować dopiero dzień przed meczem, z kolei Arttu Hoskonen i Benjamin Kallman grali w większym wymiarze czasowym w meczu reprezentacji, ale dali sobie radę. W ogóle przed meczem z Pogonią trenowaliśmy bez pięciu kluczowych zawodników. Teraz było lepiej pod tym względem, doszli do siebie. Poza Virgilem można zestawić optymalną jedenastkę.

ŁKS jest na ostatnim miejscu w tabeli ma 8 punktów starty do bezpiecznej lokaty, a więc na 8 kolejek przed końcem już tylko iluzoryczne szanse na utrzymanie.

- To mecz-pułapka – ostrzega Zieliński. - Grasz z ostatnim zespołem w tabeli, wszyscy dopisują ci punkty... Raków sobie dopisywał, a tylko punkt uratował w ostatniej akcji meczu, Legia nie wywiozła z Łodzi kompletu punktów. ŁKS postraszył też Pogoń w Szczecinie. Gra na luzie i wiele rzeczy mu wychodzi, bo gra bez nadmiernej presji. Nie patrzymy na to, że gramy z outsiderem, chcemy narzucić swoje warunki, by kibice byli ukontentowani.

ŁKS wiosną wygrał z Wartą na wyjeździe, z Puszczą u siebie, zdobył 7 punktów 8 meczach (miał zaległy mecz ze Stalą). „Pasy” też dobyły 7 punktów w 7 spotkaniach.

- Powtarzam, to zły nawyk, by punkty dopisywać przed meczem – mówi szkoleniowiec. - Liczę, że będzie to ciekawe widowisko. ŁKS próbuje grać piłką, nie jest tak, że się zamuruje i będzie czekał na kontry. Absolutnie nie patrzę na rywala przez pryzmat ostatniego meczu (porażka 0:6 z Jagiellonią – przyp.), tylko przez pryzmat jego występów z Rakowem, w Szczecinie, czy z Legią. Przeciwnicy są w ciężkiej sytuacji, ale ostatni mecz był zamazaniem rzeczywistości i huraoptymizm nie jest wskazany. Trzeba będzie wykorzystać nasze atuty, by piłka zaczęła wpadać do bramki, pracowaliśmy nad finalizacją, miejmy nadzieję, że to będzie ten dzień.

Jesienią w Łodzi „Pasy” wygrały 2:0. Tuż przed meczem przyszła wiadomość o wypadku prof. Janusza Filipiaka, prezesa Cracovii. Czy wtedy zespół o tym wiedział?

- Zabroniłem przekazywać drużynie informacje, po końcowym gwizdku zespół się dowiedział o panu profesorze – mówi Zieliński.
Kto teraz będzie strzelał bramki dla gospodarzy. Najlepszy strzelec zespołu Benjamin Kallman (7 goli na koncie), a może przebudzi się Patryk Makuch (4 gole, 1 wiosną)?

- Nie ukrywam, że jak przychodził do nas, to liczyłem na to, że będzie wiodącym zawodnikiem – mówi Zieliński. - Jest przeskok między I ligą, a ekstraklasą. To tytan pracy, widać, że chce się przełamać. Wierzę w niego.