Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GOPR pomoże turystom przez smartfony

Tomasz Mateusiak
Z Mariuszem Zaródem - naczelnikiem podhalańskiej grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - rozmawia Tomasz Mateusiak

Wszystkiego najlepszego!
Z jakiego powodu?

Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe obchodzi 60-lecie istnienia, a Pan jest jego naczelnikiem...
Ach tak! Oczywiście. Dziękuję za życzenia.

Można zażartować, że jak na swój wiek jesteście wyjątkowo sprawni.
No pewnie! Za nami właśnie szeroko zakrojone ćwiczenia, w czasie których ratownicy podhalańskiej grupy GOPR wykazali się wielkimi umiejętnościami i jeszcze raz udowodnili, że w razie potrzeby potrafią pospieszyć ludziom na ratunek w górach.

Na Górze Wdżar, gdzie mieliście ćwiczenia, sporo się działo.
Dokładnie. Ćwiczyliśmy jazdę na quadzie, desant ze śmigłowca, transport chorych, poszukiwania z udziałem psa, a także wspinaczkę po niemal pionowej skale. To wszystko działo się oczywiście na oczach widzów i całość przybrała formę bardzo sympatycznego pikniku. Miło spędziliśmy wszyscy czas na wolnym powietrzu, tym bardziej, że w niedzielę dopisała nam pogoda.

Najważniejsze jednak było przećwiczenie pewnych umiejętności. Ile razy w ciągu roku musicie je udowadniać już w prawdziwej akcji?

Ponad 200 chłopców, którzy działają w moje grupie w ciągu całego roku odbywa około 1000 akcji. Niestety średnio około 10 z nich jest tragicznych, tzn. idziemy w góry do martwych turystów.

Jakie są najczęstsze powody wypadków?
Niestety przyczyną są ludzie. Dalej zbyt często zdarzają się sytuacje, że turyści zabierają w góry wszystko tylko nie... głowę. Wychodzą na ciężkie szlaki bez uprzedniego przygotowania kondycyjnego, a tym samym sami narażają się na niebezpieczeństwo.

Teraz jest chyba łatwiej ratować w górach ludzi niż 20-30 lat temu. Macie wozy terenowe, quady, a nawet latające drony.
Oczywiście, że technika nam pomaga. Dlatego już w połowie sierpnia uruchomimy kolejny gadżet, który będzie dla nas bardzo pomocny. To specjalna aplikacja na smartfony. Jeśli turysta przed wyjściem na szlak ją zainstaluje, a potem ulegnie wypadkowi, to gdy za jej pomocą zadzwoni do nas na centralę od razu będziemy wiedzieć, gdzie się znajduje i jak najszybciej możemy do niego dotrzeć.

Teraz często zdarza się, że turyści zabłądzą gdzieś na szlaku i nie umieją sobie sami poradzić?

Bardzo często. Gorce, Pieniny czy Beskid to nie Tatry, gdzie co 5 minut spotyka się innego turystę. Tutaj jest się bardziej samotnym. Czasem to lepiej, bo możemy kontemplować wycieczkę. Gdy jednak coś nam się stanie, jesteśmy sami. Często zgubieni. Dlatego aplikacja, którą przygotowujemy ma ludziom dać poczucie, że mają pomoc na "wyciągnięcie komórki z kieszeni".

Rozmawiał Tomasz Mateusiak

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto