Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwóch taterników zginęło pod Czerwonymi Wierchami

Aldona Minorczyk-Cichy
Ratownicy TOPR odnaleźli zwłoki dwóch taterników (z Żor i Jedliny-Zdroju). Mężczyźni wybrali się na Wielką Turnię (1847 metrów wysokości) w rejonie Czerwonych Wierchów.

O tym, że taternicy nie wrócili na noc z gór ratowników powiadomił właściciel pensjonatu. Wskazał też miejsce, gdzie planowali wspinaczkę. Wczoraj przed południem odnaleziono ciała połączone liną zabezpieczającą. Leżały pod wschodnią skalną ścianą, z której prawdopodobnie spadli taternicy.

- Nie wiadomo, czy jeden z nich odpadł od ściany i pociągnął za sobą drugiego, czy też obaj jednocześnie spadli w dół z lawiną - informuje Mieczysław Ziach, ratownik dyżurny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem.

Akcję ratunkową utrudniała fatalna pogoda. Wczoraj w Tatrach obowiązywał II stopień (w pięciostopniowej skali) zagrożenia lawinowego. Warunki do uprawiania turystyki były bardzo trudne. Pod warstwą świeżego puchu zalegał twardy, zmrożony śnieg, w wielu miejscach mocno oblodzony. W najbliższych dniach ma być podobnie i nic nie zapowiada, by warunki miały się poprawić. Do poruszania się po nieprzetartych, pozawiewanych śniegiem szlakach konieczny jest odpowiedni sprzęt, m.in. raki i czekan. Dodatkowe zagrożenie mogą stwarzać lawiny.

To już kolejna tej zimy tragedia w Tatrach. Przed sylwestrem lawina w rejonie Buli pod Rysami porwała pięć osób. Dwie z nich zginęły na miejscu, trzecia zmarła w szpitalu. Dwie kolejne osoby odniosły poważne obrażenia nóg.

Niemal w tym samym czasie po słowackiej stronie Tatr rannych zostało dwóch polskich taterników. Porwała ich lawina, która zeszła z Grani Kończystej. Na miejsce wypadku na pokładzie śmigłowca Horskiej Zahrannej Służby (słowacki odpowiednik polskiego TOPR-u) dotarli słowaccy ratownicy. Na lawinisku odnaleziono ciężko rannych Polaków. Po opatrzeniu obrażeń przetransportowano ich do szpitala w Popradzie.

2 stycznia od ściany wschodniej Kościelca odpadł 40-letni taternik z Mysłowic. Spadł w dół z wysokości kilkunastu metrów. Jego obrażenia na szczęście nie były groźne. Szczęśliwie skończyło się tylko na złamanej nodze w kostce. Akcja ratownicza trwała aż 15 godzin.

Do największej w historii polskich Tatr tragedii doszło 28 stycznia 2003 roku. Zginęło wówczas siedmioro licealistów z tyskiej szkoły i jeden opiekun. Ostatnie ciało z dna Czarnego Stawu wydobyto dopiero po pół roku. Zabrała ich lawina, która zeszła z Rysów.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto