U wylotu Doliny Kościeliskiej wrze. Busiarze, którzy do niedawna przez całe lata czekali tu w jednej kolejce na turystów, byli kolegami i należeli do tego samego zrzeszenia - teraz stali się wrogami.
- Jest ich w sumie czterech. Mają dziesięć busów i pracowników. Wynajęli sobie plac w Dolinie Kościeliskiej od prywatnego właściciela, który ma tam chałupę - pokazują na ładny góralski dom tuż przy szlaku w dolinie busiarze, którzy mają swój postój za szlabanem, poza doliną. - Codziennie przyjeżdżają, jak ludzie schodzą z gór, stają na środku drogi i naganiają do swoich busów turystów. Przechwytują nam klientów.
Jak oceniają, przez tych z doliny tracą codziennie połowę swoich zarobków.
- My tu legalnie od lat stoimy, mamy wszelkie wymagane zezwolenia, płacimy składki, a tu pod nosem dosłownie wyrosła nam tak nieuczciwa konkurencja - dodają kierowcy spoza doliny. - Przecież oni wjeżdżają na teren chroniony, na drogę wewnętrzną TPN. W dodatku jest tam ustawiony znak zakazu ruchu. Wjeżdżają w tłum, który wędruje szlakiem. Czy to nie jest niebezpieczne? Dlaczego nikt się tym nie zajmie - pytają.
Zakopiańscy policjanci, którzy byli w dolinie na interwencji, uważają, że rozwiązanie sprawy należy do TPN. - Tam nasza jurysdykcja nie sięga, bo rządzi tam park - wyjaśnia podinsp. Kazimierz Pietruch, rzecznik zakopiańskiej policji. - Właściciel posesji miał prawo wydzierżawić plac i scedować służebność drogi dojazdowej do posesji na dzierżawcę. Ale, jak mówię, sprawa drogi powinna być rozwiązana pomiędzy właścicielem Markiem B. i TPN.
Policja jednak prowadzi postępowanie sprawdzające, czy doszło tam do naruszenia prawa oraz postępowanie o znieważenie strażnika TPN.
Dyrekcja TPN powiadomiła o sprawie starostę, Inspekcję Transportu Drogowego, urząd skarbowy. Upoważniła straż parku do patrolowania terenu.
- Teraz czekamy na efekt działania tych organów - mówi Szymon Ziobrowski, prawnik TPN. - Wysłaliśmy też list adwokacki do Marka B. z wezwaniem do zaprzestania takiej działalności - dodaje. Jeżeli tego nie zrobi, TPN nie wyklucza oddania sprawy do sądu. Zdaniem Pawła Skawińskiego, dyrektora TPN, właściciel posesji nadużywa służebności na drodze dojazdowej.
Jerzy Wójcik, który stoi w dolinie na prywatnym terenie Marka B., tłumaczy, że oni także działają legalnie i mają pozwolenia. - Mamy umowę dzierżawy na postój, dojazd więc musimy też mieć. Cała awantura jest o to, że my stoimy wcześniej, a oni dalej - argumentuje Wójcik.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?