Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co zrobić z 80-kilogramowym zdechłym bernardynem? - To sytuacja patowa - twierdzi pan Andrzej, właściciel psa

Halina Kraczyńska
Ponad 80-kilogramowy bernardyn trzy dni leżał przed domem swego właściciela, mieszkańca Zakopanego. Pan Andrzej ijego córka obdzwonili wszystkie stosowne instytucje i żadna nie potrafiła im pomóc. - Dzwoniliśmy wszędzie.

Ponad 80-kilogramowy bernardyn trzy dni leżał przed domem swego właściciela, mieszkańca Zakopanego. Pan Andrzej ijego córka obdzwonili wszystkie stosowne instytucje i żadna nie potrafiła im pomóc. - Dzwoniliśmy wszędzie. Do Straży Miejskiej, sanepidu, weterynarza, schroniska dla bezdomnych psów, zakładu komunalnego i nigdzie nie potrafią nam pomóc. A pies leży przed domem już kilka dni, i boimy się, co z nim będzie, bo idzie odwilż - mówi pan Andrzej, mieszkaniec Zakopanego, który zbulwersowany zadzwonił do naszej redakcji. - Zakopać mi nie wolno, bo przepisy sanitarne zabraniają. A poza tym ziemia jest zmarznięta. Gdybym był chamem, to wywiózłbym do lasu albo pod urząd miasta, bo w Straży Miejskiej powiedzieli mi, że jakby pies zdechł na ulicy albo został przejechany przez auto, to oni musieliby się nim zająć. Mają podpisaną umowę z nowotarskim schroniskiem. Ale jak to się stało na prywatnej posesji, to właściciel psa sam sobie musi już radzić. Odesłali mnie do schroniska dla bezdomnych psów w Nowym Targu. Tam mi najpierw powiedzieli, że przyjadą, ale po godzinie zadzwonili, że jednak nie.

W schronisku zajmują się tylko swoimi
W nowotarskim schronisku powiedziano nam, że takich usług nie świadczą. - Wiem, że martwe zwierzęta to problem i że ich właściciele są pozostawieni sami sobie - twierdzi Celina Pawluśkiewicz, właścicielka schroniska dla bezdomnych psów w Nowym Targu. - Mamy, owszem, podpisaną umowę z zakładem utylizacji w Gołczy pod Krakowem, który raz w tygodniu zabiera od nas specjalistycznym samochodem, bo tego wymagają przepisy, martwe psy. Ale to dotyczy tych ze schroniska. Mamy też podpisaną umowę z nowotarskim urzędem miasta odnośnie psów i kotów. Te zgłoszone nam przez policję i straż miejską z terenu Nowego Targu zabieramy i wysyłamy też do Gołczy. Z Zakopanego jednak nie przyjmujemy. Tam powinien zabierać martwe zwierzęta zakład komunalny.

Mogą, ale za tydzień
W zakopiańskim zakładzie "Tesko" potwierdzają, że zwierzęta padłe na ulicy zbiera straż miejska, natomiast oni zbierają te od prywatnych właścicieli oraz weterynarzy i wywożą do spalarni. Koszt wynosi 3 zł od kilograma... Jak się jednak dowiedzieliśmy, właścicielom bernardyna zakład zaproponował najbliższy termin - piątek, czyli prawie tydzień po tym, jak zwierzę padło... W zakopiańskim sanepidzie poinformowano nas, że problem powinien rozwiązać weterynarz w Nowym Targu. - Jest to bardzo częsty problem, z którym zwracają się do nas ludzie. Wtedy nasz pracownik z działu Higieny Komunalnej podaje numer telefonu weterynarii w Nowym Targu. Proszę tam zadzwonić, powinni pomóc - radzi Adam Radko, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Zakopanem. - Ale z tego, co wiem, ludzie sprawę rozwiązują w ten sposób, że po prostu zakopują padłe zwierzęta.

Zabiera kierowca
Niestety, również u poleconego weterynarza usłyszeliśmy, że u nich nie zajmują się zbieraniem martwych zwierząt. - Gospodarskie zwierzęta zabiera zakład utylizacji spod Krakowa. Ich kierowca przyjeżdża 2 razy w tygodniu na nasz teren i wywozi je za odpowiednią opłatą - poinformował nas pracownik weterynarii w Nowym Targu. - Ale czy zabiera też psy, tego nie wiem. Podam pani numer telefonu do tego kierowcy, z którym my się kontaktujemy. On udzieli informacji. Kierowca zakładu spod Krakowa, dowiedzieliśmy się, zabiera wszystkie zwierzęta 3 razy w tygodniu. Jednak do Zakopanego nie jeździ. Padłe zwierzę trzeba samemu dowieźć do Nowego Targu.

Pozostaje las lub potok
Ostatecznie pana Andrzeja z kłopotu wybawił znajomy, który odwiózł martwe zwierzę do zakładu utylizacji pod Krakowem. - To nie rozwiązuje jednak problemu - podkreśla właściciel bernardyna. Ale większość mieszkańców Podtatrza nie ma z martwym zwierzęciem większego kłopotu. Nie szuka zakładu utylizacji w Krakowie, czy Katowiach, za co trzeba zapłacić ok. 400 zł. Zakopuje je albo wyrzuca do lasu lub nad potok.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto