Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chcesz wejść na Gubałówkę? Teraz musisz już zapłacić dwa razy. Na drodze na szczyt stanęła druga kasa

Redakcja
Gubałówka kolejny raz szokuje turystów. Tym razem nie chodzi znów o dawną trasę narciarską, ale o trasę, którą turyści zdobywają szczyt. W te wakacje na wędrowców czekają już dwa punkty poboru opłat – jeden oddalony od drugiego o zaledwie 400 metrów. - To teren prywatny, wyznaczonego szlaku turystycznego tutaj nie ma. Mamy prawo pobierać opłaty za przejście – mówią pracownicy drugiej, nowej kasy.

FLESZ - Abonament RTV nie będzie ściągany od dłużników?

od 16 lat

Gubałówka najwyraźniej nie chce wymazać się z pamięci Polaków. Najpierw przez lata funkcjonowała tam słynna trasa narciarska, potem przez lata toczył się o nią bój (a po jej zamknięciu - o jej ponowne otwarcie – co się ostatecznie nie udało). Dwa lata temu turystów zaskoczyła kasa biletowa, która stanęła w dolnej części wydeptanego szlaku wiodącego na szczyt wzdłuż torów kolejki linowo-terenowej. Kasę uruchomili właściciele części terenów pod dawną trasą – ci, którzy przez lata walczyli, żeby trasę jednak reaktywować.

Gdy kasa zaistniała w lecie 2018 roku, turyści byli zszokowani – jak to poza parkiem narodowym pobierać pieniądze za przejście? Rok temu wszyscy się już jakoś do tego przyzwyczaili. Kasa nadal działa. Pobiera po 4 zł od osoby dorosłej.

Od tego weekendu jednak ludzie ponownie doznali szoku. Wystartowała na trasie pieszej na Gubałówkę druga kasa – oddalona od pierwszej o ok. 400 metrów. Uruchomiła ją spółka SPK Sp. z o.o. z Warszawy. Pracownicy kasy również pobierają od wędrowców 4 zł za przejście. Osoba dorosła musi więc za wdrapanie się na Gubałówkę – wydeptanym duktem wzdłuż kolejki – zapłacić 8 zł. Jeśli tą samą drogą chce wrócić na dół – nie zapłaci nic więcej. Jeśli jednak ktoś wjedzie kolejką na szczyt i będzie chciał zejść na nogach – również czeka go opłata.

- To nie jest szlak turystyczny, tylko droga wiodąca przez prywatne działki ludzi. Nasza spółka wydzierżawiła od właścicieli 17 działek. I pobieramy opłatę za przejście. Jest to teren prywatny. Na samym początku drogi znajdują się tabliczki informujące o tym, że to grunty prywatne i za przejście trzeba zapłacić – mówi kobieta, która kasuje turystów przy drugiej kasie.

Zaznacza, że nikogo nie naciąga i nie oszukuje. I wskazuje, że na Gubałówkę można dojść także szlakami turystycznymi – od Gładkiego lub z Walowej Góry. Tyle, że zdecydowana większość ludzi idzie wydeptanym z dawien dawna duktem prosto z targowiska pod Gubałówką.

Nowy punkt poboru opłat jest – co ciekawe – monitorowany. W weekend panie przy nowej kasie miały nawet obstawę prywatnych ochroniarzy. Ci w poniedziałek już się nie pojawili.

Kobieta, która sprzedaje bilety turystom, nie chciała się nam przedstawić. Nieoficjalnie mówi się, że to inicjatywa jednej z zakopiańskich rodzin, która przyczyniła się do tego, że dawna trasa narciarska przestała istnieć. Nie udało nam się niestety skontaktować z przedstawicielami tej rodziny.

Sami turyści są mocno zaskoczeni tym co dzieje się na Gubałówce. - Wyjątkowo dziwna sprawa. Pazerność niestety. Żeby wejść na szczyt musimy zapłacić w sumie 8 zł. I to kasa co 400 metrów. Trochę to dziwne. W złym kierunku to Zakopane zmierza – dziwi się jedna z turystek, która musiała podwójnie zapłacić za wejście.

W weekend wielu turystów do tego stopnia było zaskoczonych, że zaalarmowało policję w tej sprawie. - W weekend były tam dwie interwencje związane z tym, że zgłaszające osoby nie dostały paragonu za uiszczenie opłaty – mówi Roman Wieczorek, rzecznik zakopiańskiej policji. Sprawa została przekazana do urzędu skargowego w Zakopanem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto