Białka Tatrzańska. Złodzieje ukradli cały bankomat

Wjechali do sklepu autem

- Wszystko działo się w nocy z soboty na niedzielę około godziny 2:30 - mówi Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Z ustaleń policji wynika, że złodzieje wjechali rozpędzonym autem w szklane drzwi wejściowe do sklepu. Tak dostali się do przedsionka marketu, w którym stał bankomat.

Później zahaczyli maszynę liną bądź łańcuchem podpiętym do samochodu, dzięki czemu mogli ją wyrwać z ziemi.- Załadowali całość do swojego samochodu i szybko odjechali w nieznanym kierunku. Cała akcja trwała jedynie około dziesięciu minut - relacjonuje rzecznik policji.

Sporo niewiadomych

W okradzionym sklepie był monitoring, który może ułatwić śledztwo. Policja analizuje nagrania z kamer.

- Wiadomo, że złodzieje wykorzystali biały samochód dostawczy volkswagen transporter td4 - mówi Sebastian Gleń. Rzecznik policji nie zdradza jednak, czy na nagraniu widać tablice rejestracyjne samochodu. Ile osób brało udział we włamaniu? Czy na nagraniach widać ich twarze, czy byli zamaskowani? - na te pytania także nie odpowiada.

- Na razie nie podajemy takich informacji dla dobra śledztwa - wyjaśnia policjant.

Dodaje jedynie, że w niedzielę na miejscu trwały czynności śledcze i zabezpieczanie śladów po złodziejach.

Brała w nich udział zakopiańska policja, a także specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Funkcjonariusze nie chcą ujawnić, ile pieniędzy było w skradzionym bankomacie. Rzecznik policji odpowiada jedynie, że jest to spora suma. Podkreśla, że takie maszyny mogą pomieścić nawet kilkaset tysięcy złotych.

Możemy jedynie domniemywać, że złodzieje połakomili się akurat na to urządzenie, bo stało w sklepie obleganym przez klientów, w wiosce turystycznej, gdzie latem wypoczywa sporo osób. To może oznaczać, że w bankomacie pieniądze były uzupełniane na bieżąco.

Nie ma świadków

Złodzieje zabrali bankomat w nocy, więc mieszkańcy okolicy nic nie widzieli ani nie słyszeli. Na dodatek wejście do sklepu znajduje się z tyłu budynku, jest oddalone od drogi. Co prawda, w sąsiedztwie znajdują się inne domy, jednak są wysunięte bliżej głównej ulicy.

O całej historii mieszkańcy dowiedzieli się rano, gdy okazało się, że sklep jest obstawiony przez policję i nie można do niego wejść.

- Pewnie się złodzieje połakomili na kasę, bo stwierdzili, że w weekend będzie w Białce dużo turystów i dużo osób będzie chciało zrobić zakupy - mówi pan Stanisław, mieszkaniec Białki.

Policja podejrzewa, że kradzieży bankomatu mogła dokonać zorganizowana grupa, która specjalizuje się w tego typu włamaniach.

Już raz ukradli bankomat

To nie pierwsze tego typu zdarzenie w Białce Tatrzańskiej. Do poprzedniego doszło w kwietniu 2015 roku. Wówczas złodzieje połakomili się na maszynę, która przy budynku naprzeciwko kościoła parafialnego. Podobnie jak w przypadku bankomatu w Biedronce, do kradzieży wykorzystali samochód - wyrwali cały bankomat z podłoża, załadowali do auta i odjechali. Policja później odnalazła maszynę porzuconą na polach we Frydmanie.

Czy sprawa weekendowego napadu skończy się podobnie? Na rozwiązanie musimy jeszcze poczekać. Gdy zamykaliśmy to wydanie gazety, nie było żadnych informacji, by mundurowym udało się ująć sprawców.