Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szykują się zwolnienia w szpitalu Rydygiera

Anna Górska
Już teraz brakuje rąk do pracy - mówią pielęgniarki FOT. LUDWIK KOSTUŚ
Już teraz brakuje rąk do pracy - mówią pielęgniarki FOT. LUDWIK KOSTUŚ
Dyrekcja krakowskiego szpitala im. Rydygiera zwalnia sanitariuszy i dietetyczki. Pracę stracą również położne i ratownicy. Krzysztof Kłos, szef "Rydygiera", nie podliczył dokładnie, ile osób zostanie pozbawionych ...

Dyrekcja krakowskiego szpitala im. Rydygiera zwalnia sanitariuszy i dietetyczki. Pracę stracą również położne i ratownicy. Krzysztof Kłos, szef "Rydygiera", nie podliczył dokładnie, ile osób zostanie pozbawionych zatrudnienia. Zapewnia, że będą to jedynie kosmetyczne zmiany etatowe. Chce je zrealizować już w marcu tego roku.

Związkowcy mają inne zdanie na ten temat, są przekonani, że zwolnienia obejmą większą liczbę osób. Popierają ich również ordynatorzy oddziałów, którzy wysyłają pisemne apele do dyrekcji.Agata Misiura, przewodnicząca Związku Pielęgniarek i Pielęgniarzy, szacuje, że na bruku może zostać nawet sto jej koleżanek i kolegów. Jak wynika z obliczeń związkowców, do zwolnień powinny się przygotować
około 44 pielęgniarek( w tym położne pracujące na etacie pielęgniarek), 15 dietetyczek, 21 sanitariuszy oraz 10 ratowników. - Czujemy się zaniepokojeni - nie kryje oburzenia Agata Misiura. -

Już teraz brakuje rąk do pracy. Na poszczególnych oddziałach, np. ginekologii na dyżurze jest jedna pielęgniarka! Tak nie może być, przecież życie i zdrowie pacjentek w takich warunkach jest zagrożone - dodaje. Siostry obawiają się, że po redukcji etatów w szpitalu, na ich barki spadnie sporo dodatkowych obowiązkowych. Nie są pewne, że poradzą sobie w tak mocno okrojonym składzie. -

Szefostwo dba tylko o oszczędności, a o pacjencie i jego komforcie dyrektorzy zapomnieli - zauważa Agata Misiura. - A on przecież powinien być najważniejszy - kwituje. Ordynatorzy szpitalnych oddziałów też nie kryją, że będą mieli kłopot w opiece nad chorymi z mniejszą liczbą pielęgniarek i sanitariuszy. Barbara Groszek, szefowa oddziału toksykologii i chorób środowiskowych, nie wyobraża sobie, by mogła stracić nawet kilku pracowników. - Do nas trafiają osoby po ostrych zatruciach, które potrzebują pilnej pomocy przez 24 godz. na dobę - wyjaśnia dr Groszek. - Pełna obsada
pielęgniarska na oddziale jest również bardzo ważna.

Dlatego Barbara Groszek wysłała apel do dyrekcji. Jest dobrej myśli, że jej argumenty znajdą zrozumienie u szefostwa. Bożena Kozanecka-Muzyk, ordynator Szpitakenego Oddziału Ratunkowego, także ma nadzieję, że nikogo nie będzie musiała zwalniać. - Za wcześnie, by o czymkolwiek przesądzać, czekamy na konkrety - ucina. - Myślę, że sporo ordynatorów rozpocznie walkę o swoich pracowników,jeśli będzie taka potrzeba - dodaje. Krzysztof Kłos, dyrektor Rydygiera, zaręcza, że jest to jedynie kolejna restrukturyzacja szpitala.

- Po okresowej analizie zatrudnienia postanowiliśmy zmniejszyć liczbę etatów - mówi. - Jest to moim
obowiązkiem. W końcu skądś trzeba mieć pieniądze na żądane podwyżki dla
lekarzy i pielęgniarek - dodaje. Zwolnienia zatem są nieuniknione. Dyrektor chciałby tę sprawę zamknąć już w marcu. Na razie trwają burzliwe rozmowy ze związkami. Zastanawiają się, ile osób uda się przesunąć na inny oddział, gdzie jest zapotrzebowanie. Kłos zaręcza, że są to zmiany kosmetyczne, które nawet nie kwalifikują się do zwolnień grupowych. Pielęgniarki, sanitariusze i dietetyczki zapewniają, że zanim nie ma ostatecznych decyzji, nie ogłoszą protestów.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto