Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Co ma radny powiatowy w portfelu?

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Najdroższą nieruchomość ma Piotr Bąk, najwięcej zarabia Czesław Ślimak, a najmniej Janusz Pawlikowski, najwięcej na czarną godzinę odłożył Tomasz Dzierżęga, a najmniej Władysław Filar

Jak duże mają oszczędności? Iloma nieruchomościami mogą się pochwalić? Jakimi jeżdżą autami oraz ile tysięcy złotych muszą oddać do banku? Dostępne są już oświadczenia majątkowe radnych powiatu tatrzańskiego. Musieli oni podać w nich odpowiedzi na wszystkie z powyższych pytań. Jeśli chcesz więc wiedzieć, jak w ciągu 12 miesięcy 2012 roku radzili sobie Twoi reprezentanci w powiecie,musisz to przeczytać!

Problemy z wyceną?
Nie od dziś wiadomo, że pod Tatrami mieszkają sami krezusi. Ceny nieruchomości w górach dalej są wysokie, więc dziś każdy, kto posiada pod Giewontem kilka własnych metrów kwadratowych, śmiało może mówić o sobie bogacz.

Największym majątkiem w tym zakresie dysponuje (wspólnie z żoną) Piotr Bąk, który posiada dom i działkę wartą łącznie 1,5 miliona złotych. Drugi w rankingu "posiadacz" - Janusz Pawlikowski ma (także do spółki z żoną) ponad 400-metrową rezydencję w Małem Cichem, wartą okrągły milion, oraz spore gospodarstwo wycenione według radnego na 100 tysięcy złotych. Ostatnie miejsce na podium zajął natomiast Andrzej Gut Kantek, który w księgach wieczystych ma ulokowane ok. 900 tys. zł.

Co ciekawe, analizując oświadczenia 19 radnych powiatowych (zeznania starosty Andrzeja Gąsienicy Makowskiego i przewodniczącego Edwarda Tybora dalej bada wojewoda - przyp. red.), rzuca się w oczy tendencja radnych do "delikatnego zaniżania" wartości swoich posiadłości.

O ile bowiem można jeszcze uwierzyć, że Andrzej Pajor kupił 67-metrowe mieszkanie za kwotę 445 tysięcy złotych, to już trochę dziwi wyznanie chociażby Władysława Filara (radny z Zakopanego), który w oświadczeniu napisał, że jego 198-metrowy dom wart jest jedynie 100 tys. zł. Oznaczałoby to, że metr kwadratowy w swojej nieruchomości wycenił na 505 złotych! U każdego, kto choć raz szukał lokum na Podhalu, ta kwota musi wywołać uśmiech na twarzy. Ceny "metra" zaczynają się tutaj od minimum 3500 złotych. Równie tani jest dom Tadeusza Piszczka z Białki, który swą 330-metrową nieruchomość wycenił na 350 tys. zł, czyli trochę ponad 1000 złotych za metr.

- Nie uważam, bym zbyt nisko go wycenił - mówi Piszczek. - To stara zabudowa. Dom postawiłem na przełomie lat 80. i 90. Moim zdaniem nie jest on wart więcej jak te 350 tysięcy. Na taką kwotę wycenił go niedawno ubezpieczyciel. Przyznaje jednak, że nieruchomości w Białce są z reguły droższe. Dom jednego z członków mojej rodziny jest wyceniany na ponad milion.

Jedni zarabiają krocie, inni "klepią biedę"

Drugim z aspektów, które najbardziej rzucają się w oczy, podczas analizy majątkowych wyznań radnych są ich zarobki. Dodajmy, całkiem wysokie zarobki! Dziwnym trafem do Rady Powiatu Tatrzańskiego w 2010 roku (wówczas odbyły się ostatnie wybory - przyp. red.) trafili ludzie, których śmiało można nazwać dobrze sytuowanymi.

Dość powiedzieć, że najmniejsze dochody w radzie miał w minionym roku wspomniany już Tadeusz Piszczek, który zarobił 26,6 tys. złotych brutto z tytułu swojej funkcji członka Zarządu Powiatu Tatrzańskiego. Dokładając do tego 6,1 tysiąca, jakie Piszczkowi udało się "uciułać" z innych źródeł, wychodzi, że w 2012 roku musiał on zadowolić się kwotą 2,7 tysiąca złotych co miesiąc (brutto).

Ciekawe, czy pobierając takie pobory, pan radny czuje się nieswojo przy Czesławie Ślimaku, który oprócz bycia radnym kieruje pracą Geotermii Podhalańskiej i jest wiceprezesem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Nie dziwi, że w ciągu roku na konto tak zapracowanego człowieka wpłynęła suma 199,2 tysięcy złotych (brutto) oraz kolejne 14 tysięcy tytułem diety radnego.

Wśród radnych oczywiście jest też sporo biznesmenów. Najwyraźniej większość z nich pracę na "własny rachunek" traktuje jednak tylko jako hobby. Z oświadczeń wynika, że na firmach nie zarabiają praktycznie nic! Najlepszy przykład to Janusz Pawlikowski z Małego Cichego, którego firma miała co prawda w 2012 roku aż 257 tysięcy złotych przychodu, ale po odliczeniu kosztów zostało radnemu z tej kwoty jedynie 10 tysięcy 600 zł, czyli 883 złote co miesiąc. Gdyby więc Pawlikowski nie wspomagał się pracą w zakopiańskim sanepidzie i nie ratował domowego budżetu dietą radnego, musiałby (by przeżyć) udać się po pomoc do opieki społecznej.

Kasa na koncie

Przejrzeliśmy nieruchomości i prześwietliliśmy zarobki radnych. Najwyższa pora przejść więc do naprawdę ciekawych rzeczy, czyli informacji, jakie kwoty samorządowcy zgromadzili na kontach. Czytelnikom o słabym sercu zalecamy jednak przed tą częścią tekstu usiąść. Sumy, którymi będziemy operować, niejednego przyprawią o palpitację serca.

Niekwestionowanym królem oszczędzania jest (drugi rok z rzędu) Tomasz Dzierżęga z Białego Dunajca. Samorządowiec, który jeszcze do niedawna był członkiem zarządu Polskich Kolei Linowych, odłożył w gotówce czy papierach wartościowych łącznie 414 tysięcy złotych. Sporo mniej (ale też całkiem dużo) ma Andrzej Gut Kantek - 260 tys. złotych oraz Halina Dyka, która na "czarną godzinę" ma przygotowane 200 tysięcy. Najmniej "oszczędni" są z kolei wicestarosta Andrzej Skupień i radny Władysław Filar, którzy odłożyli na koncie kolejno 6,5 i 3,5 tysiąca złotych.

Nie lubią kredytów i drogich aut?
Na koniec naszej małej wycieczki po "kieszeniach radnych" warto wspomnieć, że większość z nich średnio lubi kredyty. Na 19 radnych, którzy złożyli deklaracje majątkowe, tylko połowa ma jakieś zobowiązania i w większości są to pożyczki rzędu kilkunastu tysięcy złotych. Wyjątek stanowi tu Janusz Świerk, który by kupić mieszkanie córce, pożyczył wraz z żoną 245 tys. złotych, oraz rekordzista Andrzej Pajor. Ten ostatni przez pół życia będzie zapewne spłacał wart 96,6 tys. euro (396 tys. zł) kredyt mieszkaniowy, który zaciągnął przed kilku laty.
Radni z powiatu tatrzańskiego nie szaleją też, jeśli chodzi o motoryzację. Kilku z nich ma cacka (np. jeep liberty Haliny Dyki wart ok. 30 tys. zł), ale są to już kilkuletnie wozy. Dlatego też za posiadanie najlepszego samochodu królem trzeba uznać Wiesława Lenarda i Zbigniewa Proszowskiego za nowiuteńkie dwie skody oktavie.

Ciekawostki
w liczbach

• Prawie wszyscy tatrzańscy radni oszczędzają tylko w złotówkach. Jedynymi, którzy wyłamują się od tej reguły, są Andrzej Pajor i Józef Szwab. Pierwszy radny (związany z Platformą Obywatelską) nie tylko pożycza pieniądze w euro, ale też w tej walucie oszczędza. 1 stycznia miał "uciułane" równo 300 dolarów i 350 euro. Z kolei Szwab ma na koncie odłożone tysiąc "zielonych" z podobizną Lincolna.
• Kolekcjonerem starych samochodów jest radny Porozumienia Orła Białego - Kazimierz Zelek. Oprócz dwóch nowoczesnych samochodów posiada on wyprodukowaną w latach 50. warszawę. Jako że swoim cackiem nie jeździ w zimie, kupił sobie... skuter śnieżny o wartości około 30 tys. złotych.
• W radzie powiatu tatrzańskiego jest trzech emerytów. Nie "klepią" oni jednak biedy jak większość polskich seniorów. Radni, którzy odeszli na "odpoczynek", dostają od 28 tys. zł rocznie (Zbigniew Proszowski) do 39 tysięcy złotych (Wiesław Lenard i Józefa Wrzesień). Dzięki takim pieniądzom, 3,2 tys. zł brutto co miesiąc, nie trzeba się martwić, za co kupić leki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto